czolem. widze, ze w przeciwienstwie do stronki z niemiec na tej sie cos dzieje.
ja tez jestem czescia mieszanki. ja jestem jak najbardzie nie mieszana. za to moj malzonek jest pol niemcem- pol chorwatem.
choc takie proste to tez nie jest, bo jego mama jest niemka z gdanska, a ojciec chorwatem, ale wlasciwie z bosni... hehehehe
krotko mowiac ja mazowszanka a on babowa mieszanka.
mieszkamy sobie w niemczech, bo on u niego kiepsciutko z polskim. jesli chodzi o mnie to juz troche za dlugo tu mieszkam, bo obiecywalam sobie, ze jak skoncze studia to spakuje tobolki. no niestety, guzik z tego.
bedziemy mieli w styczniu malego antka (imie po dziadziusiu, i zebym mu mogla podspiewywac do snu "swiety antoni, swiety antoni, serce zgubilam za miedza....") i choc planowalam zawsze zyc i rodzic w krakowie niestety nic z tego nie wyjdzie.
tak juz w moim zyciu jest, zawsze troche inaczej nizzaplanowalam. pocieszam sie, ze to nie ja mam na imie wanda, tylko moja mama, wiec moje stosunki z germanami sa troche lepsze
do bobasa bede mowic wylacznie po polsku, a moj malzonek po niemiecku. dziadek moze sie udzielac serbo-chorwackim, ale chyba duzych szans na plynnosc w tym jezyku miec nie bedzie.
od wielu mieszanych malzenstw ktore znam slyszalam, ze jedyna rada na wychowanie w dwu jezykach jest konsekwencja rodzicow. to znaczy, ze mama musi mowic w jednym a tata w drugim jezyku. jak zaczna mieszac, to dzieci zawsze przestawia sie na latwiejszy wariant, tzn. jezyk tego kraju w ktorym zyja.