Czesc dziewczyny
mielismy male problemy...w czwrtek po raz drugi wyszismy ze szpitala(zoltaczka i maly chudl
)
to napisze jak to bylo....
28 we wtorek o 7 rano obudzily mnie skurcze.jak byly co 7 min to ojechalam do szpitala.tam mi powiedzieli ze sa slabe choc regularne i rozwarcie 1.5 cm ale mam jechac do domu...o 19 pojechalismy znowu bo juz po scianach chodzilam a skurcze dalej co 7....rozwarcie 2.5 no ale mnie przjeli.mysalam ze zwariuje tak bolalo, a na ktg wychodzilo jakies g....
jak nic sie nie dzialo to ktg pokazywalo 80 % a jak bolalo to 30...
cholerstwo jakies..
o 24 byly 4 cm rozwarcia, o 4 rano dalej 4:-
no:
blagalam o znieczulenie le powiedzieli ze nie ma sensu bo tak wolno idzie.o 5 rano ordynator powiedzial ze nie ma postepu porodu i ze beda ciac.ulzylo mi naprawde...tzn ulzylo jak mnie znieczulili.po tym calym zamieszaniu z szukaniem lekarzy o 6.20 przyszedl na swiat Rafalek:-):-):-)sliczny, troszke sine lapki mial.wazyl rowne 4kg i mial tzn ma;-)60cm dlugosci:-)
jak sie pozniej okazalowody byly zielone, a ja tak budowana ze nie bylam w stanie urodzic tak duego dziecka naturalnie.ordynator powiedzial ze max 3,5 kg moge rodzic.szkoda ze tak pozno sie to okazalo bo 19 godzin sie meczylam
w szpitalu bylismy 8 dni bo rana mi ropiala
.pozniej kilka dni w domku i w poniedzialek pojechalismy do szpitala sprawdzic bilirubine czy zoltaczki nie ma.okazalo sie ze ma i ze schudl:-(wiec nas polozyli na 4 dni ....okazalo sie ze dopoki karmilam bez oslonek to maly jadl dobrze, pozniej mnie pogryzl musialam ich uzywac a on jakos zle ssal i chudl:-(
teraz jestesmy juz w domku i mam nadzieje ze to koniec zwiedzania szpitali w okolicy....Rafalek jest cudowny i taki jakis jasny
moze jeszcze sciemnieje ale narazie kolorow nie zmienia