reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

parens rzeszów

Smerfetko a TY już zaczęłaś stymulację? Przepraszam, że nie pamiętam, ale nie jestem długo tu na tym forum i jeszcze nie kojarzę.

Goyah ja na bakterie nie miałam globulek tylko antybiotyk w tabletkach, ale już nawet nie pamiętam ile go brałam. Najlepiej będzie jak sobie zadzwonisz do Parensa i zapytasz kobitek, ewentualnie niech podejdą i zapytają dr.
 
reklama
smerfetko ja też mam taką matode jak ty:-D, jak odp to nie jestem w stanie zapamiętać kto co ma i żeby gafy nie zrobić to pisze w skrócie do kogo post skierować :tak:smerfetko ja też idę krótkim protokołem, możesz napisać jak wygląda pierwsza wizyta na której lekarz przepisuje leki, chodzi o to w którym cyklu miałaś się zgłosić, i od czego dr zaczyna stymulować,goyah ja też miałam bakterie i podobnie jak nuna dr zapisał mi i mojemu m antybiotyk który braliśmy 7 dni a po 12 dniach poszłam powtórzyć badanie i było już w porządku,
 
hej kobitki
Chwile mnie nie było, bo miałam za dużo emocji w sobie. otóż zaczełam stymulację i tym razem obeszło sie bez problemów( czytaj torbieli ). Mam nadzieję na same dobre wiadomości w najbliższych dniach.

smerfetko tak więc bedziemy dwie :-D. a i nuna również, które bedą żyły wielką nadzieją w tym samym mniej więcej czasie. A całą reszte prosze o trzymanie kciuków.

nika jak tsh.? Moje w pierwszym dniu stymulacji ponad 2, ale już zwiększam dawkę euthyroxu
 
hmmmm

mój post wyżej brzmi jakbym się bardzo cieszyła a prawda taka jest, że trzęsę się jak galareta, a gul w gardle sprawia, że blełkocze....
 
Czerwona Oliwko, Smerfetko, Nuna kciuki zaciśniętę:-)Dziewczyny zastanawia mnie to tsh, to jak już jest 2 to niedobrze? bo pamiętam jak ginekolog zawsze mnie pytał czy przypadkiem nie mam tarczycy i to na każdej prawie wizycie, i za każdym razem mówiłam , że miałam problemy w dzieciństwie, ale wyleczyłam, jednak dla świętego spokoju zrobiłam tsh z 2 lata temu i wyszło coś 1,4 to chyba dobrze?
 
smerfetko dziękuje za odp. przynajmniej wiem czego się spodziewać i na jaki koszt na początek przygotować się,
czerwona oliwko będę trzymała kciuki za powodzenie, to forum musi w końcu powitać ciężaróweczkę, także dziewczyny(nuna, smerfetko i czerwona oliwko) nadzieja w was, a reszta troszke z tyłu ale też dołączymy :-) oby kłody pod nogami już się nam skończyły i szło gładko aż do wysokiej bety !!! pozdrawiam Was i czekam na same dobre wiadomości :tak:
 
hej, kurcze chyba też muszę sobie pospisywać kto co i jak bo jako nowa się troche gubie :)
Walczące dziewczynki nuna, smerfetko i czarna oliwko powodzenia jeśli Wam się uda to będzie najlepsza motywacja dla reszty.

Mnie się odwleka dopytałam się co do globulek i po 6 dniach trzeba minimum odczekać tydzień i znów zrobić posiew wizyta dopiero 3.02 bo przed @ nie zdążyłam , bakterie wyszły tylko mi i to bardzo liczne więc pieron wie co to się przywlekło i ile będzie trwało. Stres się przesuwa.. .
Nie wiem jak u Was ale ja wciąż myślę o przypadkach (i to wśród znajomych) kiedy najlepszym rozwiązaniem było się nie starać i zająć czymś innym a wtedy zdarzał się cud. Tylko ile to znaczy czasu....... Mąż mi proponował inne nasienie ale się na to nie zgodziłam, coraz częściej myśleliśmy o adopcji ale narazie to mżonki bo nie mamy swojego mieszkania :/ (bez kredytu się nie obejdzie ale odstawiliśmy to na drugi bok) zostało tylko in vitro do którego nie jestem przekonana ale boję się, że jeżeli nie spróbuje to później mogę żałować dlatego tak bardzo potrzebuję iskierki nadzieii bardziej realnej bo tak jakby na miejscu przy tym samym dr niż wiadomości z internetu i telewizji

Pozdrawiam
 
Goyah ja jak pewnie każda z nas chciałaby zajść w ciąże naturalnie. Ja również czytałam i słyszałam rady, żeby nie myśleć przy staraniach tylko o tym żeby zajść w ciąże i wyluzować a ciążą się pojawi. U mnie niestety tak się nie da. Próbowałam nie myśleć, ale to nie takie proste. Powiem Ci tylko, że 4 lat temu miałam taki miesiąc, że miałam dużo na głowie, bo przygotowywałam się do ślubu i starania zeszły na drugi plan i dosłownie było jedno przytulanko z mężem i to jeszcze przed terminem miesiączki i się prawie udało, bo po 2 tygodniach okazało się, że to ciąża biochemiczna. Ja mimo, że jestem katoliczką nie mam dylematów związanych z in vitro. Najbardziej mnie wkurza jak ludzie gadają mi, że to jest niedobre, że giną zarodki albo, że dzieci z in vitro mogą być chore. Ale oczywiście mówią to osoby, które same mają dzieci i ich ten problem nie dotyczy. Ja jestem ciekawa jakby te osoby postawić w sytuacji, żeby sobie wyobrazili, że nagle nie ma tych ich dzieci, ciekawe czy dalej byliby tacy mądrzy. Ostatnio usłyszałam po nie udanym in vitro, że robię problem z niczego, że ludzie mają gorsze problemy niż to , że ja nie mam dzieci, ale oczywiście powiedziała to kobieta , która sama ma 5 dzieci. Ja Goyah niestety nie ma innego wyjścia niż in vitro. Od kilku lat się modlę od dar macierzyństwa, ale niestety już nie mogę czekać na żaden cud, bo moja sytuacja już jest beznadziejna jeśli chodzi o naturalne poczęcie. Jeden jajnik, który mi został jest zrośnięty z jelitem i podobno ciężko, żeby jajeczko się w tej sytuacji przedostało do macicy. Ja Cię nie będę namawiać do niczego to musi być Wasza wspólna decyzja. Po prostu oceń Waszą sytuację. Pisałaś, że masz 31 lat i już 3 lata się staracie i to musisz wziąć pod uwagę. Mimo, że pisałam wyżej, że nie będę Cię namwiać to jednak napisze - spróbuj, zobaczysz po pierwszej próbie czy to jest dla Ciebie, a życzę, żeby pierwsza próba była tą ostatnią i myślę, że jak zobaczysz dzidziusia to reszta przestanie się liczyć.
 
Ostatnia edycja:
Czerwona oliwko robiłam ostatnio badania (10.stycznia) i moje TSH teraz wynosi 3,36 więc powoli sie zmniejsza. Mam nadzieję że do początku lutego zbije do 2 :) Zrobiłam jeszcze dodatkowo badania, które zleciła mi endokrynolog, no i jeste trochę w stresie bo p/ciała anty-TG wyszły 20 a norma 0-4,11
p/ciała anty TPO wyszły 693,49 a norma 0-5,61
FT4 w normie bo 1,32 (norma 0,93-1,71)
Z tego co wyczytałam to przy takich wysokich normach anty TPO przeważnie stwierdzona zostaje Hasimoto. Ale poczekam na wizytę u endokrynolog to się dokładnie dowiem o co tu chodzi.
Czerwona oliwko a Ty sobie sama zwiększałaś dawkę euthyroxu ? Ja mam przepisaną dawkę euthytox 25 i biorę 1 tab. rano, chociaż przez kilka ostatnich dni brałam po 2 tab. może dlatego tak szybko w dół TSH poszło.
i nie wiem czy dobrze zrozumiałam, że niby stymulacja wpływa na poziom hormonu tarczycy? Ja w te klocki z tarczyca to zielona jestem :( Zastanawiam się czy lekarz rodzinny może mi przepisać euthyrox czy tylko endokrynolog (bo kończą mi sie piguły :-(

Czerwona Oliwko zaczęłaś stymulacje, więc trzymam kciukasy && :-)

Anula, Smerfetko ja także będę szła krótkim protokołem, będę zaczynała początkiem lutego. Tyle czytam o tych cystach i torbielach, że boję się aby do mnie się cosik nie przyszwędało :) ale to okaże sie na USG.
Smerfetko czy tylko gonal masz przepisany czy coś jeszcze? Ciekawi mnie ile mam sobie wstępnie kasiorki przygotować.

Goya nie przejmuj się tymi bakteriami. Ja już 2 razy wcześniej musiałam z globulkami "dowcipnymi" się męczyć. Ale przy ostatnich badaniach wyszło że jest wszystko OK. byłam miło zdziwiona bo święcie przekonana byłam, że na bank coś wyjdzie, a tu czysto). Globulki są dobre, szybko likwidują bakterie. Ja jeszcze stosowałam dodatkowe ostrożności: jeśli musiałam skorzystać z publicznej toalety lub tej w pracy to nigdy nie siadałam tylko zawsze "na Małysza", ograniczyłam basen i bielizna tylko bawełniana, aby nie przegrzewać "żaby" :tak:
 
reklama
Goyah ja jak pewnie każda z nas chciałaby zajść w ciąże naturalnie. Ja również czytałam i słyszałam rady, żeby nie myśleć przy staraniach tylko o tym żeby zajść w ciąże i wyluzować a ciążą się pojawi. U mnie niestety tak się nie da. Próbowałam nie myśleć, ale to nie takie proste. Powiem Ci tylko, że 4 lat temu miałam taki miesiąc, że miałam dużo na głowie, bo przygotowywałam się do ślubu i starania zeszły na drugi plan i dosłownie było jedno przytulanko z mężem i to jeszcze przed terminem miesiączki i się prawie udało, bo po 2 tygodniach okazało się, że to ciąża biochemiczna. Ja mimo, że jestem katoliczką nie mam dylematów związanych z in vitro. Najbardziej mnie wkurza jak ludzie gadają mi, że to jest niedobre, że giną zarodki albo, że dzieci z in vitro mogą być chore. Ale oczywiście mówią to osoby, które same mają dzieci i ich ten problem nie dotyczy. Ja jestem ciekawa jakby te osoby postawić w sytuacji, żeby sobie wyobrazili, że nagle nie ma tych ich dzieci, ciekawe czy dalej byliby tacy mądrzy. Ostatnio usłyszałam po nie udanym in vitro, że robię problem z niczego, że ludzie mają gorsze problemy niż to , że ja nie mam dzieci, ale oczywiście powiedziała to kobieta , która sama ma 5 dzieci. Ja Goyah niestety nie ma innego wyjścia niż in vitro. Od kilku lat się modlę od dar macierzyństwa, ale niestety już nie mogę czekać na żaden cud, bo moja sytuacja już jest beznadziejna jeśli chodzi o naturalne poczęcie. Jeden jajnik, który mi został jest zrośnięty z jelitem i podobno ciężko, żeby jajeczko się w tej sytuacji przedostało do macicy. Ja Cię nie będę namawiać do niczego to musi być Wasza wspólna decyzja. Po prostu oceń Waszą sytuację. Pisałaś, że masz 31 lat i już 3 lata się staracie i to musisz wziąć pod uwagę.


Anikola ja Cię całkowicie rozumiem . Jestem w takiej samej sytuacji jak Ty - mi pozostaje tylko in vitro, nie mam szansy na naturala bo przy tak pozarastanych jajowodach to nic się nie przedostanie. Po ostatniej wizycie w szpitalu, wtedy co usłyszałam że z jajowodami to już na amen - nic nie da się zrobić, odwiedziła mnie moja mama i wtedy jej powiedziałam jaka jest sytuacja. rozryczałam się przy tym jak bóbr, łzy leciały i nie mogłam ich powstrzymać, byłam załamana. Ona nie wiedziała, że aż takie problemy mam, bo jej wcześniej o tym nie mówiłam. I o dziwo co sama sie nie spodziewałam, spytała się czy nie myślałam o in vitro. Trochę dziwnie się poczułam, ze moja mama sama do tego mnie namawia.
Ważne jest też żeby mieć wsparcie bliskich osób. Nie musi o tym wiedzieć połowa familii. U mnie wiedzą tylko moi rodzice i trzymaja kciuki. Dla mnie to juz bardzo dużo. No i oczywiście Wy dziewczyny tez jesteście wsparciem :tak: Wśród "swoich" zawsze najlepiej, bo Cię zrozumieją :)




Dziewczyny to jutro 17.01 jest ta msza o uzdrowienie w Kościele Św. Rodziny? Chyba o godz. 18. Ja sie pewnie tam wybiorę :)
 
Ostatnia edycja:
Do góry