reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

parens rzeszów

hej może nadeszła pora coś o sobie przepraszam z góry jeśli wyjdzie epopeja.... :zawstydzona/y: o dzidziusia walczymy już 3 lata i po pół roku jak nic nie wychodziło zaczęłam od wizyt ja no ale pierwsza pani doktor stwierdziła, że za wcześnie żeby coś mówić a ona u mnie nic nie widzi (cytologia, badanie i usg) ok poczekaliśmy i dalej nic po kolejnych 4 m-cach. Zmieniliśmy przychodnię na medicom przyznam, że mąż nawet sam zaproponował, że on też się sprawdzi i tak poszliśmy pierwszy raz z jego wynikiem lekarz stwierdził, że źle nie jest bo miał ponad 14mln plemników ale kiepskich bo ruszać się za bardzo nie chciały (w sumie leniwe jak mąż nigdzie się nie śpieszy :)) i tylko 5% prawidłowych. Zażywał androvit i po 3 m-cach znów zrobił i była tragedia... 3mln i ruch jeszcze mniejszy. Na wizytę poszliśmy do dr Artura D. bo tamten mnie zraził. Ten zaproponował biosteron ale nie ma co się zamartwiać bo czasem tak bywa, że raz jest dobrze a raz gorzej i zbadał mnie. Coś wyszło nie tak bo macica się do końca nie oczyszczała więc zażywałam orgametril ale ponieważ z objawów (miesiączki i owulacje zawsze miałam bolesne a prawy jajnik czasem chciał wyskoczyć) dr stwierdził że może być endometrioza. Po hormonach FSH też było coś nie tak jak on stwierdził, że jajniki starzeją się szybciej niż powinny teraz niestety 31 stuknie i bralam jeszcze euthyrox 12,5... i tak 2 stycznia rok temu miałam laparoskopię w asklepiosie na rejtana przyjaźnie i spokojnie na drugi dzień już w domku i okazało się, że ja też nie jestem "święta"-endometrium na tylnej ścianie macicy, torbiel na jajniku i prawy jajowód niedrożny :confused: no i do połowy marca zażywałam visanne żeby odpoczęło wszystko, a mąż międzyczasie stymen bo biosteron jakoś wtedy był niedostępny. Po lekach okazało się że u mnie bardzo ładnie więc dr zalecił do dzieła :) i dał nam 3 m-ce.Ja dostałam dufaston po każdej owulacji żeby endometrioza się nie wracała. Dodam, że wszystkie badania z hormonami męża i jego sprzętem (badał urolog) były ok. Pod koniec czerwca jednak przygotowywaliśmy się do 1 inseminacji. Miałam zastrzyk z Pregnylu i po pozytywnym teście na owulacje emocje bo rano koło 8 usg i że pęcherzyk już pękł więc mąż o 12 oddal materiał a ja o 14 w skowronkach i stresem i na tym się skończyło bo pielęgniarka już mnie znała i jak tylko przyszłam to mi od razu powiedziała, że nic z tego nie będzie lekarza wysłuchałam, że niestety materiał męża się nie nadawał wyszło 6mln i dalej 5% prawidłowych ale tylko 10% ruchliwych. Może to stres może lipiec i za ciepło.... Mąż zaczął brać kwas foliowy, cynk i l-karnitynę. We wrześniu w któryś piątek znów wizyta badanie usg i fajnie by wyszło na poniedziałek ale okazało się, że brakło jakichś odczynników i zamówienie na pon nie dojdzie ............wrrrrrrrrrrrr czy wierzycie, że coś lub ktoś za Was decyduje takiej bezsilności jeszcze nie czułam.... Przed następną owulacją w październiku mąż zrobił sobie sam badanie na warzywnej żeby nie potrzebnie się stresować i nic nie pomogło 5mln i 5%prawidł. Dr Artur D. stwierdził, że on już niestety nie będzie wstanie pomóc, a słyszeliśmy też o profertilu ale powiedział że jeśli nic nie pomogło to też cudu nie uczyni i zaproponował in vitro.... Stres i smutek, że ktoś zrezygnował z udzielenia pomoc ale jeszcze nie rozpaczałam

Może dzisiaj już nie będę więcej Was zadręczała.....
Może się będę usprawiedliwiała ale oboje nie palimy alkoholu nie powiem że wogóle nie pijemy bo skłamię chociaż ja przez ostatnie 2 lata to praktycznie wogóle. Staram się zdrowo gotować no ale czasem nie wierze w nic kiedy słyszę o kolejnej znajomej która zaliczyła wpadkę a piła paliła kawa przez 2 miesiące nie wiedząc, że jest w ciąży o kuzynie który zaliczył już drugą wpadkę a jeszcze nie zdążył wziąć ślubu po pierwszej ...... grrrrrrrrr Rok temu przed laparo i w tym też chodziłam nawet na roraty rano :) człowiek próbuje wszystkiego...... Ponad 5 lat temu byłam u takiej starszej gin kobiety i wtedy mi powiedziała, że ojjj będzie problem z zajściem w ciąże no i tyłozgięcie duże... może to jej doświadczenie, a może stara wie---ma nigdy już do niej nie poszłam........ Naiwna ale w niewiedzy raz tylko robiłam test ciążowy przed ślubem :zawstydzona/y:
O parensie napisze innym razem bo jeszcze wiele nie mam doświadczenia ale moja psychika troche podupada.....
 
reklama
Goyah niestety w życiu jest tak, ze niektórzy mają pod górkę:( mi mąż zawsze powtarza, że kiedyś musi być dobrze. Tylko, że powtarza mi to już aż 10 lat:-) Ja też zdrowo się odżywiam, nie palę, piję bardzo rzadko, nawet do niedawna kawy nie piłam. Ja miałam po prostu pecha, że trafiłam na lekarzy partaczy i mimo ,że podejrzewałam endometriozę to każdy mi powtarzał, że wymyślam. Skończyło to się tym, że w ciągu roku straciłam jajnik z jajowodem a na drugim pękła cysta i był szyty. Mogę jedynie dziękować, że nie odczuwam żadnych bóli związanych z endo. Miesiąc przed podjęciem decyzji o in vitro było tak super, że lekarz przepisał mi jak Tobie visanne i powiedział, że po 3 miesięcznej kuracji jest pewny, że zajdę w ciąże. Jednak po 10 dniach zażywania visanne okazało się, że mam uczulenie na ten lek. To dopiero jest pech:-p zwłaszcza, że ja na nic nie mam uczulenia. Jak chodziłaś na roraty to jak pisałam kilka dni wcześniej jest msza w piątek o uzdrowienie. Ja idę a nuż się uda:-)
Nuna 25 czekam na info, podpytaj go o tą macicę naszą czy można jakoś naprawić:-) Ja chciałam umówić się na wizytę, żeby skonsultować przyjmowane leki i jutro mam dzwonić, co lekarz zadecydował. Ma albo zaakceptować przyjmowane leki albo zgodzić się na wizytę.
 
Podczytuję trochę co się dzieje tu na forum. Goya powiem Ci, że u mnie podobnie los mnie nie oszczędza. O dzidziusia staram się z moim M od 5 lat i ciągle mamy pod górkę: zaczęło się od operacji bo miałam mięśniaki macicy, chwila przerwy i później cysty na jajniku, endometrioza również, jak już okazało się że u mnie wszystko wyszło na prostą to znów trafił się problem po stronie męża - fatalne parametry nasienia. Po kilku długich miesiącach armia mojego m już była w miarę dobra, to się okazało, że znów ta francowata cysta no i powoli mięśniaki zaczynają odrastać. Decyzja - in vitro w 2012r- niestety bez powodzenia. Lekarz zdecydował o usunięciu cysty - więc szpital i laparoskopia. Przy okazji wyszło, że jeden jajowód tylko drożny. Przymierzaliśmy się do IUI. Kilka miesięcy odpoczynku i okazuje się, że mięśniaki rosną zbyt szybko i przy tym jeden jest podśluzówkowy (niebezpieczny dla ciąży). i kolejna wizyta w szpitalu na cięciu brzucha aby pozbyć się mięśniaków. I po pól roku sprawdzenie drożności i.... dla mnie to było jak wyrok - brak drożności jajowodów bez szans na ich "przepchanie".
Obecnie jesteśmy zakwalifikowani do programu rządowego IVF.
Także widzisz Goya ja tez lekko nie mam. Ostatnio zapytałam się swojego lekarza dr Tomasza czy ja to jestem taki beznadziejny przypadek i aby powiedział mi szczerze czy mam realna szansę na powodzenie in vitro i urodzenie dziecka. Odpowiedział mi, że nie ma przypadków beznadziejnych i czasem zdarza się tak, że jest dużo problemów zdrowotnych po stronie kobiety i mężczyzny i IVF się uda, a czasem tak, że niby kobieta zdrowa, bez żadnych dolegliwości i się nie udaje. Więc nie ma zasady.
Trzeba po prostu cały czas wierzyć, że się uda.
Ja kilka razy chciałam się poddać z tymi całymi staraniami o dziecko i strzelić to wszytko w kąt, ale jednak stwierdziłam, że muszę spróbować wszystkiego co w mojej mocy i że jak mam jeszcze siłę, chęci to nie mogę zrezygnować.
 
Dziękuję wszystkim za miłe przyjęcie, tak ciężko czasem porozmawiać z kimś kto się nie boryka z takim problemem.
W listopadzie zaczęliśmy wizyty w Parensie konsultacja, zlecenie badań i moje AMH 2,6, FSH 10,73 a męża chromatyna poniżej 15% więc niby wszystko ok ale kurcze jakieś bakterie z posiewu wyszły no i znów się przeciąga bo teraz muszę to wyleczyć.
Dr Tomasz bardzo przyjemny jeśli można powiedzieć po 3 wizytach. Nie jestem do końca przekonana co do in vitro może ze względu na religię chociaż bardziej na obawy związane z "gmeraniem" w komórkach i właśnie to mnie chyba dobija psychicznie. Mąż zostawia decyzję mi dlatego że po każdej z wizyt jeden dzień wyjęty z życiorysu płacz depresje....
A mianowicie Humor dr Tomasza czasem mnie przeraża, jak rozmawiamy o zarodkach. Ostatnio czy w naszym przypadku nie ma innego wyjścia powiedział, że cuda zawsze się zdarzają i że para z plemnikami dwoma na krzyż zaszła w ciążę naturalnie.... a nam ciągle powtarza że 6 zarodków to nie dużo da pani rade przez 10 lat :-) jeśli porody miałyby być cesarką. To chyba taka optymistyczna wersja....
Po waszych doświadczeniach nuny i anikoli jakoś przepraszam, że tak napiszę ale się uspokoiłam bo widzę, że tak kolorowo wcale nie jest.. Może żyję mżonkami ale najbardziej się obawiam tego, że właśnie wszystkie 6 komórek się zapłodni i nie będziemy wstanie sobie z tym poradzić... Regulaminy oddaliśmy żeby mogli nas wpisać na listę i mam do was pytanie ile czasu minęło od Waszej pierwszej wizyty do transferu zarodka?

Pozdrawiam
 
goyah ja bardzo się cieszę że trafiłam na to forum bo w moim otoczeniu nie ma osób które miały by podobny problem z zajściem z ciąże wrecz przeciwnie jeszcze dobrze nie zostawią tabletki anty i już ciąża a ja .... forum daje mi wsparcie i odpowiedzi na nurtujące pytania dlatego wszystkim Wam bardzooo dziękuje:tak:mam nadzieję że już wkrótce każda z nas bedzie mamą i tego nam wszystkim z całego serca życzę :tak:a jesli chodzi o dr no cóż lepiej nie mogłam trafić, faktycznie ma charakterystyczne poczucie humoru, ale podejrzewam że jak widzi nasze przygnębione miny to w jakiś sposób chce wizyte urozmaicić swoimi żartami, goyah a jakim idziesz protokołem? ja w tamtym tyg złożyłam dokumenty a mąż oddał nasienie do badania, w przyszłym ide na wymazy i będę czekała na wyniki czy wszystko w porządku a później wizyta u dr i powie plan działania, mam takie pytanie do was, czy na posiew, mycoplazme i chlamydie długo trzeba czekać ?
nuna myślę że dr ma rację żeby nie przeciągac tego w czasie, ja bym podeszła na twoim miejscu póki masz dobrą passe iii nic się w środku nie dzieje nie pokojącego, w każdym bądź razie bedziemy cię wspierać :-)
czerwona oliwko co tam u ciebie? na jakim etapie jesteś ?
smerfetko cieszę się że u ciebie już w porządku kłody dla ciebie się skończyły :-) a teraz do dzieła ;-)
nika ja po każdej ins (6 prób) miałam wszystkiego i wszystkich dosyć, miałam tak jak ty żeby skończyć walkę z wiatrakami bo i tak jej nie wygram, ale po chwili gdy emocje opadły i zaczęłam racjonalnie myśleć doszłam do wniosku że na przekór wszystkiemu będę walczyła i w końcu uda się bo musi !!! a teraz zobaczymy co czas pokaże,
 
Nuna gratuluję:-) wykorzystuj szansę jak jest dobrze.Mi pojawiła się torbiel, u Ciebie czyściutko, więc do dzieła:-) Problem tylko z tym weselem, bo tak z reguły 3 dni zalecają oszczędzanie. Najwyżej nie będziesz szaleć za bardzo. Ja np. też miałam wesele 31 grudnia i zakładałam, że jak będę w ciąży to pójdę jedynie na obiad, ale to na mnie nie patrz, bo ja w czasie całej stymulacji aż nadto byłam przewrażliwiona.;-) Wczoraj jak dzwoniłam, żeby się umówić to znowu natrafiłam na ta samą pielęgniarkę, co mnie nie chciała zapisać i dziś mieli mi dać znać co i jak i miałam szczęście i dziś pracuje pielęgniarka Natalia ta blondynka i pogadała z dr i powiedział, że chce mnie zobaczyć i mam wizytę 22 stycznia:happy2:Spytała się mnie czy już byłam na wizycie kontrolnej to powiedziałam prawdę, że nie chciano mnie zapisać.
Goyah ja Ci mogę napisać ile czasu minęło z tym, że Ci to nic nie da, bo jak widzę masz porobione wszystkie potrzebne badania. Ja pierwszą wizytę miałam 24 lipca na której dopiero mi zlecono wszystkie badania a z racji tego, że terminy badań były odległe to dopiero kwalifikacja była w październiku. Później to już wszystko bardzo szybko leci, oczywiście pod warunkiem jak po drodze nic niespodziewanego nie wyskoczy. U mnie np. nie wchłonął się pęcherzyk i musiałam 2 miesiące brać tabletki anty zamiast jednego miesiąca. W trakcie drugiego miesiąca brania tabletek anty - od 17 dc już miałam brać gonapeptyl i 3 dc zgłosiłam się na wizytę i dostałam gonal. Po kolejnych 6 dniach wizyta.Następnie wizyta po 3 dniach i po kolejnych 3 dniach transfer.
Smerfetko super, że wszystko się układa. Trzymam kciuki za owocną stymulację:-)
 
Ostatnia edycja:
Anula nie pamiętam dokładnie, ale chyba na 3 dzień już miałam wyniki.
Nuna a pytałaś dr coś może na temat macicy, czy te nasze z nia problemy moga wpływać na powodzenie in vitro?
 
Ostatnia edycja:
Anikola pytałam, ale dr stwierdził, że przy mojej endometriozie i macicy nieruchomej za wiele nie zrobią, tzn nie wymyslą czegoś innego...ja w ogólw to o połowe rzeczy nie zapytałam które chciałam wiedzieć bo byłam taka zaskoczona tym transferem. Nie nastawiałam się w ogóle na to w tym miesiącu, nie wiedziałam co zrobić, ale dr M stwierdzil, że musi podjąć decyzje za mnie bo się nie mogę zdecydować, a że się uśmiecham to znaczy że się cieszę :) no zobaczymy, może tak miało być i może tak będzie lepiej niż czekanie na kolejny miesiąc, bo nie wiadomo co by wtedy było...
 
reklama
Hej dzięki za wsparcie aż głowa się do góry podnosi gdy tyle osób z podobnymi problemami pociesza :-)
Anula wyszły mi jakieś bakterie więc najpierw muszę je wyleczyć i przyznam, że jeszcze na temat długości protokołów nic nie wiem.
Nuna głowa do góry i do przodu może głupio napisze ale potrzebuje odwagi a jak czytam o Waszych działaniach to i mnie optymizm przychodzi.

Nie kojarzę jeszcze problemów z Wami z osobna i za to przepraszam ale pomału sobie utrwalam :zawstydzona/y:
Mam takie pytanko bo ze mnie "ciemna masa" czy któraś z Was brała globulki na leczenie bakterii bo kurcze niby sobie zapisałam a mąż mi dzisiaj mówi, że on inaczej zrozumiał mianowicie mam je wkładać przez 6 dni i ja zrozumiałam że 7 dni po zrobić wymaz na badanie, a mąż mi mówi że siódmego dnia .... ?! Tak czy siak może mi w rejestracji powiedzą i z tego co wyczytałam że wymaz mogą pobrać też te kobiety?
Pozdrawiam
 
Do góry