Czesc Dziewczyny, witam po przerwie....ech to juz 14 tydzien i kilka dni. Pamietacie jak martwilam sie waga..nadal sie martwie ale przez ten czas, od polowy wrzesnia, mam te sama wage czyli 98-99 kg. Nie wiem czy to zle czy dobrze, patrzac na to co jem
Niestety moja dieta nadal nie jest zdrowa, bo nadal mecza mnie mdlosci, wymioty i brak apetytu...jak dlugo mialyscie je? Przez nie nadal nie moge patrzec na warzywa- salatki, zupy, warzywa duszone, do kanapek...w kazdej formie. Po nich (a nawet na sam ich widok i zapach) wizyta w WC jak nic, a jesli juz uda mi sie zjesc to jest hiper zgaga...ta jest jeszcze gorsza, bo czasem od tego kwasu w przelyku wymiotuje wiecej..wiec wole juz nie wmeczac w siebie warzyw i nie czuc tego palacego przelyku po wymiotach...
U lekarza bylam prywatnie, u Polaka (jak wiecie w Irlandii mieszkam), we wtorek, dzidzia ma 8 cm i wazy 98 gramow, serduszko bije zdrowo. Gin kazal mi jesc migdaly i pic imbir, ale i tak mi nie pomaga...obecnie jedyne co mi pozwala przezyc kazdy dzien to bialy polski chleb (ktorego cale zycie unikam a ostatnio w ogole nie jadlam z roznych wzgledow, przede wszystkim gluten..ale teraz nie ma wyjscia, trudno, tylko on mi wchodzi i zostaje) z polskim serkiem topionym Hochland w 'zlotym sreberku', zadnym innym...to mi wypelnia dni, czasem jakas delikatna zupa w stylu chinskim, takim rosolowym, w pracy zdarza mi sie jesc niestety zupki chinskie, nie cierpie ich i nigdy nie jem i wiem jakie sa zle....ale tylko one pachna mi teraz ladnie i jestem w stanie je zjesc ze smakiem. Z owocow wchodza tylko winogrona, czasem banany ale rzadko. No i sok marchewkowy, niesttey nie mam wyciskarki i kolezanka z pracy przynosi mi go tylko raz w tygodniu. Musze zainwestowac ale tutaj kosztuja 100 euro...nie ma jak, maz bez pracy, szuka bezskutecznie, ja musze pracowac poki co.
Kochane, jak ja tesknie za jedzeniem czegokolwiek ze smakiem! Tutejsi lekarze mowia ze wazne zeby w ogole cokolwiek jesc, az te mdlosci przemina, i zeby nie zwrocic tego, a dzidzia sobie poradzi i wyciagnie co jej trzeba...oby, bo ja czytam o diecie cukrzycowej to nie bylabym w stanie..ciemy chleb niestety dziala na mnie zle, sam jego widok i zapach
O cwiczeniach dalej nie ma mowy, jestem bardzo zmeczona...az mi trudno uwierzyc jak kiedys moglam cwiczyc z duzymi ciezarami kilka razy w tygodniu...nie wiem. Jak czytam niektore z Was ze w ogole nic nie przytyly do szistego miesiaca to nie wiem co trzeba jesc...ja jak podliczam kalorie, nawet z tych chelbow i serkow i zupek, czasem jakiegos malego batonika (jem i pozwalam sobie bo to kolejna z niewielu rzeczy ktore wchodza ze smakiem), ale od niedawna bo pierwsze 2 miesiace nie moglam patrzec na slodkie - i tak wychodzi ok 2tys kalorii. No ale coz, zdrowe odzywianie odkladam jak zejda mdlosci i wroci apetyt...tylko kiedy to bedzie? Czasem trace nadzieje.
Aha, rurka, moj termin (zmienial sie juz kilka razy) to 28 kwiecien 2014 (w szpitalu, polski gin powiedzial ze 26-27 kwiecien).