hanoos, zdecydowanie w średniej. dzieciaki są cudowne, ale po zajęciach jestem tak wymęczona, że nie wiem jak się nazywam
no i ten żal jak idą do podstawówki, a ja spotykam je na osiedlu, a one do mnie "Heeeelooooł!" - żal, że już nie ja je uczę:-)
miałam praktyki w podstawówce i gimnazjum - i to zdecydowanie nie dla mnie. jakby trzeba było, dałabym radę, ale wolałabym nie musieć;-)
z uczniami jest jak z własnymi dziećmi - zasady muszą być proste, jasne, konkretne i niezłamywalne. jak rozumieją, czego od nich chcesz i zawsze jasno stawiasz sprawę i widzą, że sama stosujesz się do wyznaczonych reguł, to zwykle jest ok.
miałam praktyki w podstawówce i gimnazjum - i to zdecydowanie nie dla mnie. jakby trzeba było, dałabym radę, ale wolałabym nie musieć;-)
z uczniami jest jak z własnymi dziećmi - zasady muszą być proste, jasne, konkretne i niezłamywalne. jak rozumieją, czego od nich chcesz i zawsze jasno stawiasz sprawę i widzą, że sama stosujesz się do wyznaczonych reguł, to zwykle jest ok.