Takie dzieciaki są świetne...co w raczce to do buzi. Kota tez trzeba sprobowac:-)
Mam nadzieje ze to nie efekt zbyt dlugiego pomieszkiwania w sasiedztwie walnietych Chinczykow...;-)
Ojtam, ojtam,
Indziorka... Bo mi glupio. Pisze jak leci i co slina na... hmm... klawiature przyniesie, a ze czlek ze mnie prosty to wychodzi jak wychodzi. Do wyzsiejszych filozofii sie nie pcham. Karolek.. coz... subtelnosc odwrotnie proporcjonalna do masy ciala. Zwykle pilnuje zeby nie szarpal, nie tarmosil kotow, teraz wydawalo mi sie ze Tysiek lezy dosc daleko, ale jak wspomnialam, tylko mi sie wydawalo. Podobnie jak pare dni temu wydawalo mi sie ze Karol lezy dosc daleko od brzegu lozka, a on wzial i sie zwierzgal na glebe. Moment. Zdziwil sie chlopak jak sie lozko pod nim skonczylo, wyladowal, obrocil sie na brzuch i... zaczal kwekac bo mu bylo niewygodnie. Jak klne na te angielska milosc do "carpetow", tak w tym momencie blogoslawilam poprzednich wlascicieli za miekka wykjladzine w sypialni. Maly lekko sie wystraszyl, ale to wszystko.
Fasolka, ja nie wiem czy on do tej pory spotkal cos niejadalnego - na moim pieknym stoliku w salonie, stoliku - dodam - docelowym, widnieja juz slady zebow mlodego. Dochodzi do stolu, wychyla sie z chodzika i ogryza blat. I strasznie mu sie to podoba. Tylko ze to lite drewno, bejcowane na ciemno i jak sobie przejedzie uzebieniem, to zostaja biale sznity - kornik jeden.
Totka, czyli "Porodowka" to to samo? Aha! Pytasz jak to u mnie wygladalo... Powiem Ci, ze zajebiscie. Tzn. tu sie do szpitala dzwoni jak jest juz akcja na dobre, my dzwonilismy przy skurczach co 5-7 minut, kazali przyjechac. Pojechalismy, zostawilismy auto na podjezdzie znajomych ze 2 przecznice od szpitala (parking slono platny), znalezlismy oddzial, weszlismy, a tam juz laska sie pyta: "Kinga?" Moja osobista polozna, Michelle. Zaprowadzila do pokoju - wyro porodowe szerokosci kopulodromu, zadna "koza" czy "samolot", po prostu loze z podnoszonym oparciem, tak ze mozna sobie w nim pollezec, mozna na plasko itd. Fotel dla rodziny nie rozkladany, ale obszerny i wygodny, sprzet dla noworodka typu specstolik z lampa, waga, cos jak przewijak i co tam jeszcze, krzeselko dodatkowe. Polozna sprawdzila rozwarcie i powiedziala ze dopiero 6cm, to ona idzie cos zjesc - slusznie, co sie tu bedzie produkowac.Zalozyla tylko KTG, wenflon i probowala zalozyc podkolanowki uciskowe (jestem w grupie ryzyka), ale to jej nie mialo prawa wyjsc. Wrocila, sprawdzila rozwarcie, stwierdzila ze pelne, wyszla, wrocila zaraz z druga i sie zaczelo. Przed samym porodem, przygasila swiatla. Po wszystkim, polozyla mi malego na brzuch, zostawila na troche i wyszla, potem wrocila, powycierala dziecko, zwazyla, zawinela w kocyk i dala Rajmundowi - powiedziala ze czas dla rodziny i wyszla. Wrocila z tostami i kawa - 2 tosty dla kogos kto nie jadl ponad dobe i wlasnie odwalil kawal roboty to smieszne troche, ja mialam trzesionke z glodu.
Potem zaraz dopytala czy mam recznik i kosmetyki, a i tak przyniosla szpitalny recznik, twierdzac ze szkoda paprac domowy, zaproponowala kapiel w wannie - powiedzialam ze nie chce, chce prysznic, nie bylo probelmu. Mialam lazienke do dyspozycji. Z sali porodowej przewiezli nas na oddzial, bo nie bylo pediatry - niedziela, pozny wieczor. Normalnie, po kilku godzinach poszlabym do domu juz z dzieckiem. Fajne jest to, ze ani na moment nie tracisz dziecka z oczu, wszystko dzieje sie przy Tobie, od razu poznajesz wage dziecka. Dlugosci nie mierza, ale Rajmund poprosil o zmierzenie. A! Jak sie przychodzi do sali, wisi tabliczka, polozna na niej wpisuje swoje imie, pyta o imie dla dziecka i tez je pisze, potem godzine porodu, godzine urodzenia lozyska i wage dziecka. Mamy zdjecie tej tablicy - fajna rzecz.
O, rany... Kolega w sumie po mesku podszedl do tematu.
Dzewalajna, ale druga kreska zwykle pokazuje sie nieco pozniej. Pomalutku.
A ja chyba dostalam ciote. 2 dni temu jakies malusie plamienie, potem nic, a dzis znowu, juz wiecej. Kurde! Co tak wczesnie?