reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

opowieści z porodówki

reklama
Moja historia;)
Miałam termin na 9,04,2010r. dzień przed terminem poszłam na wizyte i kolejnego dnia kazano przyjsc mi na KTG bo nie ciekawe wyszło;/ Tak więc 9,04 poszłam na kontrole i dostałam skierowanie do szpitala bo nie ciekawe wychodziło. I tak leżałam w tym szpitalu i nic się nie działo.Już chiałam do domu wyjść po 5 dniach ale zostałam, no to powiedzieli ze 19,04 bedą wywoływać i tak się stało, ok godz 7 dostałam kroplówkę, ok pół jej zleciało i podłączyli mnie pod KTG i nagle się okazało że malutkiej spada tętno,szybko pełno lekarzy,przygotowanie i jeziemy na sale na CC.Byłam w szoku nie wiedziałam co się działo,uspokajali mnie że będzie dobrze,znieczulili i zaczeli malutką wyciągać(czułam jak mi w brzuch grzebią, pomimo znieczulenia w kregoslup), szybko wszystko poszło, pokazali mi malutką, waga:2,650 długość:50cm 10punktów Apgar(mała waga a aż 10 dni po terminie) urodzona o godz 9,20 dnia 19,04,2010;)
Wszystko dobrze się skończyło,a tak się bałam jak mnie wiezli.
 
U mnie ruszyło się po wtorkowej wizycie u gina-czyli po masażu szyjki. Nastepnego dnia zaczął mi schodzić krwisty śluz (całą środę). Wieczorkiem zmienił barwę na białawo-żółty,więc stwierdziłam,że chyba jeszcze czas. I wypróbowaliśmy z mężem naturalny sposób:-pPrzyszedł kolejny dzień (czwartek) i nadal nic. O 12:00 miałam obiad,na którego totalnie nie miałam ochoty-poskubałam tylko. Później poszłam z Gabi na bajkę. Położyłam się na łóżku i zaczęłam skrobać posta na forum-niestety nie zdążyłam go wysłac,bo czułam,że cos mi tak dużo wydzieliny idzie,wstałam i poczułam ciepłą wodę spływającą mi po nogach. Gabi patrzy na mnie i mówi:"No co ty mamusiu posikałaś się?":laugh2:Poszłam do łazienki,umyłam się i zadzwoniłam po męża. Teść dowiózł mnie przed szpital,gdzie już czekał mąż. Po drodze mineliśmy kominiarza!:rofl2:Poszliśmy na izbę przyjęć. Zbadano mnie i puls dzieciątka,potem kazano przebrać się mnie i mężowi (och ten jego cudny fioletowy strój:laugh2:). Potem pojechaliśmy na porodówkę. Podłączono ktg i zbadanao-2cm rozwarcia i tyle. Powiedzieli mi,że jak się nie ruszy nic po 2h to jadę na patologię. Położna po godzince kazała mi pochodzić i przy twardniejącym brzuszku kucać i rozszerzać nogi-POMOGŁO! Dostałam coraz to silniejsze skurcze.Mąż patrzył na zegar i liczył każdy skurczyk,a potem meldował położnej:tak:Potem była piłeczka i znowu leżenie i ktg. Niestety wtedy przyszedł koszmarny scenariusz-BÓLE KRZYŻOWE!:no: W życiu nie zapomnę tego bólu-skurcze macicy chowają się przy tych bólach.Czułam jak mi ktoś noże ciśnie w plecy!Położna zbadała mnie i miałam 4cm,także był postęp.Dała mi czopki(chyba paracetamol),bo dostałam goraczkę.Ale co najciekawsze pojawiła się p.doktor i mówi,że żaden skurcz się nie zarejestrował,a ja tu zdycham z bólu,więc spojrzała na mnie i mówi,że mnie zbada.Po czym stwierdza:No proszę-7cm!My tu zaraz rodzimy!Niestety strasznie długo to trwało-zdążyłam usłyszeć 3 rodzące się obok maleństwa.W końcu położna mówi,że powinnam mieć parte i miałam-tylko inaczej je odczuwałam jak przy 1.porodzie.Teraz czułam,że chce mi się kupę:-pPrzy 9cm podłączyła mi oxy i potem kazała na skurczach przeć.Parłam,mąż trzymał mnie za rękę,łzy samoistnie ciekły po policzkach,a tu nie szło.Coś się blokowało.Położna mówi do mnie,że idzie burza,więc musimy zdążyć urodzić przed nią:-pPo wielkich staraniach poszło_Okazało się,że mały rodził sie twrzyczką w druga stronę,więc dlatego szło mi ciężej i dodatkowo był owinięty 2x pępowiną:szok:Na szczęście urodził się bez problemów i dostał 10 pkt Apgar.Gdy wydał pierwszy płacz,za oknem zaczęło trzaskać i błyskać-zdążyliśmy przed burzą:sorry:Nie byłam nacinana,poszła mi delikatnie skórka,więc miałam 2 szwy.Łozysko całe,więc obyło się bez czyszczenia.Położne-super kobiety,kazały nam przyniesć aparat i natrzaskały fotek.Mój M bardzo dumnie przeciął pepowinę,co oczywiście jest uwiecznione;-)Potem spędziliśmy 2h na sali porodowej i pojechaliśmy na położnictwo. Obalił się tylko w moim przypadku mit,że drugi poród jest lżejszy-u mnie był cięższy,ale to cena jaką chcemy zapłacić za ten cud:-)
 
Persefona - fajnie się czyta takie historie, mimo, że pewnie lekko nie było. Ale jak mówi moja mama -o tym się potem nie pamięta, zostają tylko dobre wspomnienia.
 
Dla takiego cudu jakim jest zycie stworzone przez nas to chyba kazda matka bylaby w stanie przetrwac kazdy bol, moze mowie tak, bo nie wiem co to bol porodowy ale dalabym wszystko zeby miec juz syneczka w ramionach.

A burza z piorunami to bedzie jak ja zaczne rodzic :-D
 
reklama
jak czytam Wasze historie to za każdym razem ryczę... i podziwam, najgorsza jest niewiedza i strach przedtym czego nie znamy. Ale ciesze się, że opisujecie je nie jako koszmary a jako mały płotek w biegu do mety, pięknie :)
 
Do góry