Wreszcie i na mnie przyszła kolej ![Smile :) :)](data:image/gif;base64,R0lGODlhAQABAIAAAAAAAP///yH5BAEAAAAALAAAAAABAAEAAAIBRAA7)
więc jka wiecie we wtorek 11.08 byłam na wizycie i umówiłam sie na planowaną cc na czwartek 12.08.
W ten sam dzien w nocy, zachciało mi sie siusiu wiec wstałam, a tu ..... wody mi odeszły. W pierwszej chwili zaczęłam panikowac bo byłam sama w domu, mąz na nocce, zadzwoniłam szybko do niego i mówie co i jak, naspenie telefon do mamy aby po mnie przyjezdzała bo rodze. W jednej chwili zaczęły sie skurcze, oj bolesne. W drodze do szpitala były juz co 4 min. Dotarłyśmy na izbe, tam papierki i mnustwo pytan, po czym kazano mi sie przebrac i udac na ktg. Tam poprosstu masakra, bolało strasznie, skurcze o mocy 40 silniejsze od tych pow. 100. Dziwne, ale tak własnie to czułam. Za chwile przyjechał mąż, poczułam ulge, ze jednak bedzie ze mna. Po chwili słysze ze niestety musze przepuscic jedna panią bo ona ma 5 cm rozwarcia a ja tylko 2,5 wiec ją muszą najpierw pociąc. Wkurzyłam sie strasznie, bo tak bardzo bolało a ja mam to jeszcze znosic przez godzine. Nagle jakas pani przychodzi i oznajmia ze jednak wezmą mnie pierwsza, ufff. Mąż poleciał po przebranie, a ja szybko na sale. Wszystko działo sie w takim tempie ze momentami nie ogarniałam tego co ze mna robia. Znieczulenie podpajęczynowkowe bolało ze szok, dziwne uczucie spływania tego specyfiku w dół kręgosłupa, ble. Za chwile pytają czy czuje cos, ja ze tak zeby jeszcze nie cieli bo wszystko czuje, jak sie potem okazało, to własnie w tym momencie miałam juz dziure w brzuchu i malutka miałą juz głowke poza mną. Po chwili czuje szarpania, jakby z zeber, okropne, nie umiem tego wytłumaczyc, ogolnie nie bolało ale czułam coś, wiec dziwne to wszystko było. Leże przestraszona, z rurkami w nosie i nagle słysze najpiekniejszy dzwiek w moim życiu, płacz naszego upragnionego dziecka, naszej kochanej Juleczki. Pokazano mi ją i przystawiono twarzyczkę do ust abym mogła ją pocałowac, była taka cieplutka i umazana, poprostu cudowna. Po chwili widze jak mój mąż trzyma ja na rączkach, nie poznałam go w pierwszej chwili bo wyglądał jak lekarz w tych ubraniach
Był taki dumny, szczęsliwy. W tym całym zamieszaniu udało mu sie podejsc z coreczka do mnie i widział całe moje wnetrznosci
za chile było juz po wszystkim. Dzidzia zdrowa i cudowna. Pojechalismy na pooperacyjna i dali mi malutka na chwilke do cyca, przyssała sie jak szalona
a oni mi ja zabrali
bo była noc.
Takze 11.08 o godz 1.56 urodził sie nasz piękny skarbek, kochamy ją ponad wszystko bo jest naszym całym życiem![Smile :) :)](data:image/gif;base64,R0lGODlhAQABAIAAAAAAAP///yH5BAEAAAAALAAAAAABAAEAAAIBRAA7)
![Smile :) :)](data:image/gif;base64,R0lGODlhAQABAIAAAAAAAP///yH5BAEAAAAALAAAAAABAAEAAAIBRAA7)
![Smile :) :)](data:image/gif;base64,R0lGODlhAQABAIAAAAAAAP///yH5BAEAAAAALAAAAAABAAEAAAIBRAA7)
więc jka wiecie we wtorek 11.08 byłam na wizycie i umówiłam sie na planowaną cc na czwartek 12.08.
W ten sam dzien w nocy, zachciało mi sie siusiu wiec wstałam, a tu ..... wody mi odeszły. W pierwszej chwili zaczęłam panikowac bo byłam sama w domu, mąz na nocce, zadzwoniłam szybko do niego i mówie co i jak, naspenie telefon do mamy aby po mnie przyjezdzała bo rodze. W jednej chwili zaczęły sie skurcze, oj bolesne. W drodze do szpitala były juz co 4 min. Dotarłyśmy na izbe, tam papierki i mnustwo pytan, po czym kazano mi sie przebrac i udac na ktg. Tam poprosstu masakra, bolało strasznie, skurcze o mocy 40 silniejsze od tych pow. 100. Dziwne, ale tak własnie to czułam. Za chwile przyjechał mąż, poczułam ulge, ze jednak bedzie ze mna. Po chwili słysze ze niestety musze przepuscic jedna panią bo ona ma 5 cm rozwarcia a ja tylko 2,5 wiec ją muszą najpierw pociąc. Wkurzyłam sie strasznie, bo tak bardzo bolało a ja mam to jeszcze znosic przez godzine. Nagle jakas pani przychodzi i oznajmia ze jednak wezmą mnie pierwsza, ufff. Mąż poleciał po przebranie, a ja szybko na sale. Wszystko działo sie w takim tempie ze momentami nie ogarniałam tego co ze mna robia. Znieczulenie podpajęczynowkowe bolało ze szok, dziwne uczucie spływania tego specyfiku w dół kręgosłupa, ble. Za chwile pytają czy czuje cos, ja ze tak zeby jeszcze nie cieli bo wszystko czuje, jak sie potem okazało, to własnie w tym momencie miałam juz dziure w brzuchu i malutka miałą juz głowke poza mną. Po chwili czuje szarpania, jakby z zeber, okropne, nie umiem tego wytłumaczyc, ogolnie nie bolało ale czułam coś, wiec dziwne to wszystko było. Leże przestraszona, z rurkami w nosie i nagle słysze najpiekniejszy dzwiek w moim życiu, płacz naszego upragnionego dziecka, naszej kochanej Juleczki. Pokazano mi ją i przystawiono twarzyczkę do ust abym mogła ją pocałowac, była taka cieplutka i umazana, poprostu cudowna. Po chwili widze jak mój mąż trzyma ja na rączkach, nie poznałam go w pierwszej chwili bo wyglądał jak lekarz w tych ubraniach
Takze 11.08 o godz 1.56 urodził sie nasz piękny skarbek, kochamy ją ponad wszystko bo jest naszym całym życiem