reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Opiekunka/Zlobek/Przedszkole..???

Rusiu według mnie i moich obserwacji Oli, Klaudia jest poprostu zazdrosna. Masz ciężki orzech do zgryzienia. U nas to mnie to już dawno przerosło. Są dni, że Ola z płaczem zostaje w przedszkolu, bo coś sobie ubzdura i w drzwiach przedszkola dochodzi do mega kłótni. Nie słucha mnie i toczy głupie dyskusje.Czuję, że chodzi o Alę, próbuje mnie na siłę od niej odciągnąć do tego stopnia, że woła mnie z byle pierdem. czego nie nawidzę a zwłaszcza wołania.
Jest jeszcze jedna rzecz, która ostatnio bardzo mnie martwi. Ola od pewnego czasu zaczęła pokasływać i tak robi prawie cały czas z małymi przerwami 2,3 dniowymi. Ma suchy kaszel. Daje jej lekarstwa mija i za dzień dwa jest znowu. Już nie wiem co z tym robić. Zapisałam się z nią do lekarza. Jednak ostatnio lekarz nic nie widziała ani nie słyszała...sama już nie wiem co o tym sądzić. Dzisiaj dałam jej clemastynę. I jest cicho. Czyżby alergolog witał? :-(
 
reklama
Rusia mi sie wydaje ze mloda zrazila sie tym ze wciskali jej jedzenie na sile...a potem wszyscy zaczeli glaskac pocieszac i ona widziala ze jak cos ja wkurzy mozna zazdwonic i mama przyjedzie...no i to pewnie jej na reke...Dzieciaki to przebiegle lisy...mloda ostatnio jak miala sprzatac byla strasznie chora...najpierw rozbolal ja niby brzuch...powiedzialam ze pomoge i po minucie juz nie bolal..ale trzeba bylo posprzatac jeszcze w swoim pokoju to raptem byla tak spiaca ze nawet sie kapac nie chciala...mowila ze zaraz zasnie na stojaco...myslalam ze padne z tych jej wymowek...juz zaczyna sie kombinowanie...ale jak powiedzialam ze zero prezentow na swieta to normalnie jakby exspresso wypila i bylo wszystko super... Zobacz jak zadzwonia po ciebie to mloda wychodzi w poskokach i cudownie ozdrowiona...mysle ze to taki pic na wode... ;) Moze pogadaj z nia o klamstwach...niech wie ze tak nie wolno...wiesz nasze dzieci sa juz dosc duze...potrafia niestworzone historie wymyslac... powodzenia!!

Fredka ja wiem ze to ciezko przy dwojce dzieci byc po rowno z czasem...ale moze jak poswiecisz Oli wiecej uwagi to nie bedzie konkurecji...U mojego brata podobnie... ja z rezsta widze ze jednak to mniejsze malenstwo wiadomo wiecej uwagi potrzebuje,wszyscy zachwycaja sie wiecej nim itd.a starsze kiedy to widzi tez chce byc w centrum uwagi i zaczyna sie walka...Ehhh ajkie to zycuie popaprane ,co ? ;)))
 
tez zachodze w glowe, ze wydziwia..i staram sie byc twarda...tylko to rozwolnienie...doslownie - temat przedszkola i mala biegnie do wc...dzis w sklepie - mowie wez sobie co chcesz jesc w przedszkolu...momentalnie lzy jak grochy, mina zbitego kota i mamoo kupke chce, brzuszek mnie boli...
Moze zadnych robakow nie bylo...tylko przez ten stres te roztroje zoladka? albo te robaki spowodowaly stres? nie wiem...nie mam pojecia ...

A mowa, ze czegos nie dostanie, badz Mikolaj nie przyjdzie, czy wyrzuce wszystkie zabawki z pokoju nie dziala...dzis nawet przy kasie odlozyla ulubiony serek, ktory mial byc do przedszkola...bo powiedziala, ze onanie chce serka i nie chce isc do przedszkola...Powtarza, ze chce byc ze mna, ze bedzie mi pomagac i faktycznie tak jest-sprzata, podaje mi pampersy, zajmuje sie troskliwie Gracjanem...nawet, jak na zakupach powiedzialam kupie Ci cos, jak jutro bez marudzenia pojdziesz do przedszkola...to spuscila glowe i powiedziala, ze nie chce...

To madra dziewczynka...teraz stlumila w sobie nerwy ...w kapieli bawila sie, troszke marudzila..zadzialalo poki co to, ze moze spac u nas w sypialni w zamian za to pojdzie do przedszkola..i bedzie mogla wziac swojego ulubionego misia...i bedzie z nia caly czas...ucieszyla sie i zgodzila..zobaczymy rano...

Fredzia...wspolczuje...
 
Teraz po tym opisie to prawie jestem pewna ze cos nie tak w przedszkolu...ktos musial jej cos zrobic albo niezle wytraszyc...bo dzieci idzie prechytrzyc...jeszcze w tym wieku..ale skro potrafi zrezygnowac z ulubionej rzeczy...hmmm to juz zastanawiajace... pogadaj z Duska czy ktos ja wytsraszyl,nastraszyl...powiedzial np.ze nie ma ci czegos mowic ... bo to mi czyms smerdzi...obym sie mylila...ale naprawde zaniepokoilas mnie....
 
Ostatnia edycja:
poprawilam bledy bo widzialam ze mi w duzo wyrazach Z zjadlo...
Ja pamietam taka sytuacje u wujka...bylam na wakacjach-i nie chcialam jesc bo to lato bylo i bawilam sie na podwurku z nowa kolezanka...no ale wolal i byly jaja na twardo...kazal mi je jesc... pamietam ze mi w gardle satwaly..prawie zwymiotowalam-do dzis go nie lubie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! i nigdy tego nie zapomialam a mialam jakis 5-6 lat...
 
chyba Pati masz racje...bo dzis- mam nadzieje, ze utwierdzilam sie w przekonaniu, jak w pierwszej wersji pisalam, ze to jest na tle jedzenia- tzn. zaczelo sie to od incydentu z mandarynka, ktorej Klaudia nie chciala zjesc- Pani wowczas na nia nakrzyczala, by nie wymyslala i zjadla ja- po czym ja zwymiotowala...i czesto mi powtarzala- mamo nie chce jesc...brzuszek boli- wiec w ciemno stawialam na robaki-jednak w weekendy Dusia je..po przedszkolu tez- a jak zaobserwowaly Panie przed obiadem - wie, ze za chwile idzie - zaczyna plakac, ze zle sie czuje i noe chce jesc...a mi w dfomu powtarza, ze boi sie tam Pani Balomi, bialych stolow...i to juz chyba nie jest jej wymysl...
I dzis rano wstala i od momentu otwarcia oczu..marudznie, jeczenie, placz...ale tlumaczac jej, powiedzialam- nie chcesz nie jedz..ale musisz isc...
poszla, smutna zostala w przedszkjolu- Panie spytaly jak dzis- powiedzialam,z e ot samo- one, ze pewnie jest chora- ja ze nie- to wina stresu...
Po godzinie dostalam jednak tel, ze Klaudia jest smutna, czuje sie zle i bym ja odebrala...no to mnie troche telepnelo- bo ja robie wszytsko by ja tam na spokoju zaprowadzac, ...teraz trzeba ja jakos zachecic, odstresowac..juz nawet nie szukac powodu..ale przyjzec sie jej i sprawic by jak danwiej lubila chodzic..
Przyszlam - i powiedzialam Paniom, ze ona jest zdrowa- to stres- bylo przed lunch timem , wiec stres u Dusi siegnal zenitu...ale ja tlumaczylam Paniom, ze tak nie mozna...ze ona buczy Panie do mnie dzwonia..ja owszem moge ja zabrac..ale to nie zmieni sie gdy zostanie w domu...(a tu nawet jakbym chciala Klaudie zostawic w domu, tak by ten rok przesiedziala ze mna w domu - nie moge! swoja droga dla jej dobra, a dwa tu jest obowiazek szkolnictwa juz- i to tak jakbym w PL nie poslala 7 letniego dziecka do szkolu - place kare ..itd..nie ma takiej opcji!
Przyznaly mi racje, porozmawialysmy z Klaudia nie obylo sie bez lez...na pytanie Pani w j. ang. odpiowiala- because I don`t want to eat.. obiecalam jej, ze nie bedzie musiala nic jesc..zabralam jej lunch bag i jakby jej ulzylo-wesola poszla sie bawic...
Na lunchu mam kolezanke...nie opiekuje sie juz grupa Klaudii..ale poprosilam ja by sie dzis Klaudia zajela- tak by p. Balomi byla jak najdalej od niej- co kobicie sie nie spodobalo...i powiedziala zeby nie cudowac, dziecko nie bedzie zadzilo i jutro Klaudia ma jesc tam gdzie jej miejsce....Marzena do mnie zadzwonila-nie chcac sie mieszac...powtorzyla mi to, ze Klaudia dzis podczas jedzenia byla wesola, jadla to co jej ona dala, pila..i bylo jak dawniej...wiec ja nabuzowan na maxa..ruszylam na te p.Balomi, ale jej nie bylo...dyr. spytala mnie a w czym moze pomoc..no wiec idac za ciosem...opowiedzialam jej..ona w pierwszej chwili,z e duzo dzieci ostatnio ma problemy z brzuszkami..spadek apetytu, ze pewnie Klaudia jest chora- ja jej tez ze nie! w domu jest ok...po przedszkolu tez..je i czuje sie b.dobrze!! no wiec dyr. powiedziala, ze jutro porozmawia z Pania Balomi...by Klaudii odpuscila te niejedzenie...
Przyszla g. 15.15 - odebralam szczesliwa Klaudie..radosna...- wczensiej obserwowalam ja jak sie bawi z innymi dziecmi..bo juz zostalam na terenie szkoly ..bylam od ok 14.30,,
Te syt. zdazyla poznac inna kolezanka nauczycielka, ktora obecnie jest na macierzynskim ..i powiedziala,z e mi pomoze jesli chce..bo tego tak nie mozna zostawic, by jedzenie dziecko stresowalo! do tego stopnia.. i w tym momencie P. Balomi sie pojawila...i ta pognala, ja za nia...i wytlumaczyla jej...a ta jakas nie wiem nie chce jej obrazac..ale az ta moja kol. mowi, wiesz co jakbym rozmawiala ze sciana..ja nie mowie jze jej cos zrobilas, ale odpusc jej, bo nakrzyczalas raz..a teraz b. sie Ciebie boi..przed lunchem dzwonia bo jej mame, bo dziecko placze..a ona- ale mnie nie ma przed lunchem:O...nie no..najpierw mowi, ze ona na nikogo nie krzyczala..a za chwile,z e ona jest do opieki nad dziecmi podczas lunchu i nie da sie czasem inaczej :O...(kiedys Wam pisalam, ze ja mialam tak tam pracowac, ale zaszlam w ciaze....)zobaczymy co jutro bedzie...
Generalnie szumu narobilam...choc dla mnei najwazniejsze, ze juz wiem co i jak..teraz zrobie wszystko by Klaudia znowu chetnie zaczela chodzic do przedszkola!
 
Ostatnia edycja:
Rusiu dobrze zrobiłaś. A nie możesz Klaudi na czas posiłku przekierować do innej Pani na stałe?Grunt, że doszłaś co było przyczyną jej kiepskiego samopoczucia. Teraz tylko trzeba jakoś rozwiązać ten problem....Masz jakieś pomysły? A ta kobita to chyba musi być ostra, ciekawe jak inne dzieci na nią reagują.
 
Dorcia dobra robota...i nie odpuszczaj bo nerwica co nieprzyjemna choroba... a szybko idzie sie do wielu rzeczy zrazic tym bardziej bedac dzieckiem i myslac ze nie ma sie nic do gadania...Dzialaj i bron Klaudi bo ona biedna sama jeszcze nie potrafii... trzymam kciuki zeby sie Wam udalo..podpytaj inne mamy ...no bo jak to tak ze niby inne dzieci ostatnio tez brzuchy bola???
 
reklama
a ja tak po trochu w każdym wątku - aby było na temat :-)

Niestety Daniel nie przepada za przedszkolem , chociaż w tym roku już jest o niebo lepiej. Nistety zmianiła się mu wychowawczyni ( a była BOSKA) , i trochę potrzebował czasu na zaklimatyzowanie się. Szkoda że nadal trochę choruje i na nowo za każdym razem musi wchodzić do grupy. Daniel zawsze był indywidualistą i mu tak strasznie dzieci nie sa potrzebne do życia, jak to powiedziała Pani w przedszkolu "Daniel ma pomysł na siebie i robi to na co ma ochotę, nie musi mieć do tego akceptacji innych dzieci, ma ochotę bawić się w pociąg to się będzie bawił, najwyżej będzie robił to sam" Coś w tym jest..
Ja bym go określiła jako nieśmiały indywidualista :-) )( mąż się śmieje że skończy na imprezie informatyków :-)

Aby mu pomóc trochę w ekspresji swojej osoby zapisałam go na zajęcia teatralne w przedszkolu ( dopinansowane z Unii Europ. ) nie są to typowe zajęcia teatralne, chociaż na koniec roku będzie przedstawienie. Dzieci uczą się jak wyrażać emocje, jak jak oswoić swoją nieśmiałość itp. Bardzo mi się podobają :-)
Mam nadzieje że mu pomoga bo chodzi na nie chętnie
 
Do góry