sama nic nie wiem ...zaczelo sie od tego, ze bolal ja brzuch..Pani kazala zjesc ..zwymiotowala..i codziennie marudzila, ze nie chce isc ..bo nie chce jesc...tak narastalo...ze zaczela plakac..
Rozmawiam z Pania, mowiac o tym..pytajac czy czegos nie zauwazyla, ze moze problem z jezykiem ang. -powiedziala,ze nie na pewno to nie chodzi o jezyk, bo Klaudia ladnie mowi po angielsku, swietnie rozumie polecenia, odpowiada w j. ang. , wykonuje zadania itd..Mowi,z e jest wesola i zazwyczaj bawi sie, uczy...ale ma takie napady smutku...i wowczas prosi o mame...
Gdy pytam Klaudie co sie dzieje- mowi o jedzeniu, ze nie chce...ze w przedszkolu sie nudzi(to w jej rozumowaniu takze przymus wykonywania polecen- a nie tylko zabawy) i mowi, ze Nigey jej przeszkadza sie uczyc i do niej mowi...
sama nie wiem co sie dzieje..teraz np. jest wesola i mowi, ze jutro pojdzie...ale nieraz na sama mysl o przedszkolu dostaje rozwolnienia..mowi, ze ja brzuch boli...
ale wczoraj jak ja odebralam, to co minute mowila mi mamusiu ja Cie kocham...mamusiu ja nie chce isc do przedszkola...i tak na okraglo,,,a nic sie nie wydarzylo, bo ja ja tylko zaprowadziulam..porozmawialam z Pania..i zaraz musialam dralowac z powrotem..(o czym mnie Dusia przed moim wyjsciem z przedszkola poinformowala- ze zaraz powie Pani I need my mum... i Pani zadzwoni po mnie...i tak tez bylo..wyszla z przdszkola w podskokach - zaczela jesc ..Bylam zla na Panie troche, bo odbily pileczke i powiedzialam, o tym - one, ze moze jest chora i niech zostanie kilka dni w domu(wg. mnie to nie rozwiaze problemu..ale ok- dzis zostala- tlumaczylam caly dzien dlaczego trzeba chodzic do przedszkola..byly lzy, smiech..wszystko-ppranie mozgu mamy...ale staralam sie byc twrada, bo to wszystko trwa 2 tyg..i jak rozmiekczamy ja..tulimy...to jest gorzej...
no to tak w skrocie..nigdy z Klaudia nie bylo zadnych problemow..ani ze snem, ani smokiem, pielucha ...za to teraz
...chyba zebym tak gladko nie miala...