Cześc dziewczyny
U mnie dzieci niby zasypiają same, w swoich łóżeczkach, ale... no właśnie...trwa to czasem i ze dwie godziny bo gadaja sobie, przedrzeźniają sie, śmieją... żadne uspokajanie nie pomaga. czasem po całym dniu marzę o chwili wytchnienia wieczorem a te potwory zamiast spać dokazuja ile wlezie.
No i jeszcze z nowinek - rozpoczęłam proces nocnikowania Bastka...Idzie nam ot tak jakoś, z reguły coś tam zrobi do nocniczka, ale jak do tej pory równolegle doskonale idzie mu walenie w pieluchy
I oczywiście z nocnikiem cyrk był
Ten który miałam dla Nat nie miał osłonki na siusiaka więc pierwsze siusiu było na dywanie, zamontowałam a jakże bo okazało sie że jest tylko zdejmowana i zapomniałam o nie. Kolejna próba, okazało się że osłonka ma bardzo ostre brzegi i wrzynają sie Ajutkowi w nóżki. No to drugi nocnik, jakis z przykrywka P. przytargał, okazało się że szeroki jak nie wiem i mały wpada do środka i siedzi przekrzywiony... Więc na sygnale do tesco po koljeny, tym razem trafiony, dziura mała, brzegi szerokie, prezes łaskawie zaakceptował
Więc się nocnikujemy. Dziś mnie zalatwił na cacy - zawsze razno wstaje juz z kupą, dziś patrze nic, no to szybko na nockin, śniadanie na tronie, czekam, czekam, czekam... Pół godziny, 40 minut, nic. No to mówię chyba narazie nic z tego. Jak się pewnie domyślacie, jak tylko założyłam pieluchę - od razu kupa zrobiona
ech...
No i tyle
A u nas , znaczy sie między nami.... źle...niestety...