AL.SZYSZKOWSKA: dzięki :* ja się czuję nieźle, poza okazyjnymi mdłościami raz na 2-3dni, nie puchnę, co mnie cieszy i mam nadzieję, że dzidzia zrobi fikołka na czas. Przyznam się po cichu, że nie mam zgagi od dwóch dni, tfu tfu, hihi a Sebuś to wiedział jak "uczcić" kolejny miesiąc życia
ZUZIA: ja pamiętałam, że Ty "kłopot kibelkowy" miałaś pod koniec, gienia mi mówiła, podobnie jak Tobie, taki urok i już, wyniki krwi mam dobre, "żrem" tylko żelazo na anemię, ale i to już niedługo. szkoda, ze się źle czujesz, a do tego @ masz a w upał mieć to najgorszemu wrogowi nie życzę, trzymaj się, aha i gratki cioteczko, super że zdrowego siostrzeńca masz
NATECZKA( mogę tak w skrócie??) mam nadzieję, ze synuś już lepiej się czuje i gratuluję drugiej dzidzi, co do słoików to ja się odważyłam pierwszy raz robić w tamtym roku i właśnie z truskawek wyszedł mi soczek zamiast dżemu, a brzoskwinie zamiast w kompocie to wyszły jakby w galaretce, ale już dawno śladu po nic nie ma, smakowały mimo wpadek, aha, ja tez gotuję, żeby złapały
tak poza tym to Tadzik wczoraj wstał z rozwolnieniem i bólem brzuszka, nie puściłam go do przedszkola, cały dzień był marudny i rozbity, ale dziś było niemal bez rzadkich wpadek, na lekkiej dietce, więc myślę, że od poniedziałku pójdzie w trzy ostatnie dni czerwca do "Marcela i Mateusza"(ostatnio ulubieni koledzy w przedszkolu). Mój K. kilka godzin temu pojechał do Wa-wy, upierał się, żeby mnie do rodziców odwieźć, ale ja nie chciałam, zarzekał się, że do poniedziałku wróci, więc spokojnie mogłam zostać, musiałam tylko obiecać, że nie będę nic ciężkiego podnosić, nie myć okien, nie wieszać firanek, zasłonek ani prania na sznurach na podwórku, tylko na suszarce, nie męczyć się, nie denerwować.... to w sumie wychodzi na to, że mam nic nie robić hehe, idę Tadzika położyć, buziaki