Cześć babeczki moje kochane!
Ja świnka jestem, że nawet życzeń Wam nie złożyłam, ale wiecie, że życzę Wam jak najlepiej!
Anastazja - dziękuję za życzenia
Co u mnie? Jakoś leci. M na razie zachowuje się normalnie, ale mi w uszach dźwięczą jego słowa codziennie. Jestem zbita z tropu i cóż nie mam zbyt wielkiego mniemania o sobie. Coś ze mną musi być nie tak, skoro faceci najpierw za mną szaleją a potem mają mnie dość. Jak to się rozpieprzy, to zostanę singielką, bo mam tego dosyć. Na razie M twierdzi, że mnie nie zostawi a jak się pytam, co więc oznaczały wtedy jego słowa, to mówi, że nie wie. Ja teraz skończyłam udawać twardą babę, płaczę, jak mnie coś wzruszy i mówię, że mi źle. Dobrze, że mam też przyjaciółkę, która stawia mnie do pionu i otwiera mi oczy na to, że moje życie nie jest stracone, chociaż powiem Wam, że miałam już naprawdę czarne myśli. Jest jednak pewien facet, dzięki któremu będę ciągnęła dalej ten wózek - to mój syn.
Co do malutkiej od moich przyjaciół, to nadal jest pod respiratorem. Ma jakieś kłopoty z krtanią i odruchem połykania. Robili jej badania genetyczne ale jeszcze nie ma wyników. Żyją z dnia na dzień, licząc na jakieś pozytywy, a my czekamy razem z nimi. Dobrze, że przynajmniej oni bardzo się kochają i wspierają, no i nic nie wiedzą o naszym potknięciu, bo na pewno wytrzeszczyliby wielkie oczy ze zdziwienia.
Pozdrawiam Was wszystkie serdecznie.