Aniunnia ja tam wychodzę z założenia,że jeśli ma się coś stać to w drewnianym kościele cegła ci na głowę spadnie,jak mi babcia marudziła,że gdzieś jadę sama i jak ja się nie boję to mówiłam,że ludzie nawet we własnym łóżku mogą zostać zamordowani itd.Co do zagrożonej ciąży ma kilka ciuszków?!

No proszę,nie daj się zwariować teściowej.A już z pewnością nie powinnaś się denerwować takimi słowami,bo o ile kilka ciuszków nie ma wpływu na ciążę,tak nerwy i owszem.
bett ostatnio zauważyłam,że śluby i wesela to tylko jakieś niezgody powodują.Jedni się gniewają,bo nie zostali zaproszeni,inni że zostali:-),a jeszcze inni że ktoś do nich nie przyszedł mimo zaproszenia.I nie ma tu mądrego.Ja osobiście popieram
emkę ,skoro chcą grosik to niech go dostaną:-).W ogóle uważam,że takie wierszyki są nie na miejscu,od razu widać,że młodym nie zależy na naszej obecności tylko na tym co przyniesiemy.Przecież nikt nie jest na tyle głupi i chamski,żeby pójść z pustymi rękami a takie wołanie "na chama" o kasę nie świadczy dobrze o zapraszających.Sama dostałam ostatnio zaproszenie,gdzie mi każą pościć i odkładać te pieniądze dla nich,bo im się przyda każdy grosik i że nie muszą chyba prosić?Obie z mamą byłyśmy nieco zniesmaczone i gdyby nie pewne względy,to najchętniej w ogóle byśmy tam nie poszli.
czarna no to ktoś pokazał klasę z tym zaproszeniem

Naprawdę nie rozumiem takich ludzi i nie wiem czemu ludzie tak boją się zaprosić kilka osób więcej,przecież za siebie każdy zapłaci (jak już pisałam do bett nikt nie przychodzi z niczym) a oprawa i tak tyle samo kosztuje obojętnie czy się zaprasza 30 czy 100 ludzi...Tekst o facetach nieprzeciętny;-):-)
Ok,a teraz najświeższe relacje frontu:-) Poczytałam wasze rady (dziękuję bardzo za wszystkie),uspokoiłam się i pokonałam m jego własną bronią:-)Otóż jest on strasznie przewrażliwiony na punkcie nienoszenia przeze mnie obrączki (on swojej niemal nie zdejmuje,a mnie często się zdarza o niej zapomnieć i m ciągle mnie o nią ściga),a już zwłaszcza na budowie gdzie sami faceci przecież.A ja wczoraj z czystą premedytacją założyłam tylko pierścionek zaręczynowy (żeby nie mógł pomyśleć,że zapomniałam;-)).Oczywiście nie uszło to jego uwadze i po tym wygadaniu mu wszytkiego pyta się gdzie mam obrączkę,a ja mu wtedy powiedziałam tak "ja za takiego gbura nie wychodziłam i dopóki nie dostanę mojego męża z powrotem obrączki nosiła nie będę do odwołania".Podbiegł do mnie,wycałował gdzie mógł (bo trochę się broniłam:-)) i obiecał,że od dziś się zmieni.Pożyjemy,zobaczymy...W każdym bądź razie do domu wrócił już mój dawny m,milusi że do rany przyłóż,to i ja zmieniłam oblicze;-),a wieczorkiem to już się tak działo na zgodę,oj działo;-). No i znowu jestem dziś niewyspana,ale tym razem z o wiele przyjemniejszych powodów
Życzę udanych weekendów,urlopów itd.,itp:-)