reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Odskocznia;))))

reklama
znowu wszystko powróciło...
rok temu byliśmy najszczęśliwszymi ludźmi pod słońcem... pamiętam test, dwie niespodziewane kreseczki... łzy mojego M... pierwsza wizyta u gin, badnia... wszystko w porządku... bo przecież ciąża=dzidziuś... niestety życie w brutalny sposób zweryfikowało moje poglądy.
pamiętam wspólne zakupy... jak to M zaznaczał w naszym zaprzyjaźnionym sklepie że wedlinkę musi kupic bez konserwantów co by dzidziusiowi nie szkodzic... pamiętam jak przyszedł z malutkimi skarpeteczkami w reku... z uśmiechem od ucha do ucha mówiąc że nie mogł sie powstrzymac...
Pamiętam wizyty w sklepach dla dzieci... i M wybierającego łóżeczko... któe chciałod razu kupic...
pamiętam pierwsze usg... pamiętam jak mocno mnie trzymał za ręke... i mówił że jeszcze pokaże się serduszko... że będzie dobrze...
pamiętam drugie usg... pare dni później...i wyrok... pamiętam wzrok mojej mamy... jak wyszłam z gabinetu.... nie musiałam nic mówic...
pamiętam łzy moich najbliższych...

i nie rozumiem dlaczego juz nigdy nie będzie nam dane tak naprawdę cieszyc się ciąża, tak bez zmartwien...tak jak za pierwszym razem... dlaczego juz nigdy nie pójdziemy na usg z uśmiechem na twarzy... ciesząc się z naszego stanu... tylko ze strachem w oczach... dlaczego stan który dla każdej z nas powinien byc czasem szczęścia i radości... już taki nie będzie...
dlaczego...
 
Witajcie kochane ponownie.....
Siedzę i płaczę....już nie dam rady.....jestem bezsilna......po prostu załamałam ręce....nie wiem o co w tym wszytskim chodzi??? Czy ja jestem złym człowiekiem, że Bóg mnie tak każe, czy po prostu wystawia mnie na próbę...wymiękam .....nie mam siły walczyć z "wiatrakami".....wszystkich pocieszać...być zawsze w 100% dla każdego....pomagać....a ja??? Gdzie ja qrfa jestem w tym wszystkim? Przepraszam dziewczynki, ale po prostu nie mogę wytrzymać...muszę w końcu porządnie wszystko wypłakać, wyrzucić z siebie.....wybaczcie....

Kochana płacz... płacz czasmi pomaga, oczyszcza...
i powiedz najbliższym co czujesz...
 
znowu wszystko powróciło...
rok temu byliśmy najszczęśliwszymi ludźmi pod słońcem... pamiętam test, dwie niespodziewane kreseczki... łzy mojego M... pierwsza wizyta u gin, badnia... wszystko w porządku... bo przecież ciąża=dzidziuś... niestety życie w brutalny sposób zweryfikowało moje poglądy.
pamiętam wspólne zakupy... jak to M zaznaczał w naszym zaprzyjaźnionym sklepie że wedlinkę musi kupic bez konserwantów co by dzidziusiowi nie szkodzic... pamiętam jak przyszedł z malutkimi skarpeteczkami w reku... z uśmiechem od ucha do ucha mówiąc że nie mogł sie powstrzymac...
Pamiętam wizyty w sklepach dla dzieci... i M wybierającego łóżeczko... któe chciałod razu kupic...
pamiętam pierwsze usg... pamiętam jak mocno mnie trzymał za ręke... i mówił że jeszcze pokaże się serduszko... że będzie dobrze...
pamiętam drugie usg... pare dni później...i wyrok... pamiętam wzrok mojej mamy... jak wyszłam z gabinetu.... nie musiałam nic mówic...
pamiętam łzy moich najbliższych...

i nie rozumiem dlaczego juz nigdy nie będzie nam dane tak naprawdę cieszyc się ciąża, tak bez zmartwien...tak jak za pierwszym razem... dlaczego juz nigdy nie pójdziemy na usg z uśmiechem na twarzy... ciesząc się z naszego stanu... tylko ze strachem w oczach... dlaczego stan który dla każdej z nas powinien byc czasem szczęścia i radości... już taki nie będzie...
dlaczego...
.........przytulam..............
 
Kochana płacz... płacz czasmi pomaga, oczyszcza...
i powiedz najbliższym co czujesz...
Skarbie nikt mnie nie chce słuchać, bo ja to silna jestem, bo ja to w życiu sobie radzę i poradzę, bo ja to nie mam problemów, bo ja zawsze wesoła, usmiechnieta i otwarta do ludzi, bo ja zawsze coś szalonego lub głupiego zrobić musiałam, bo ja wszytskich wiecznie do pionu stawiałam, bo ja kuźwa generalnie cyborgiem jestem.........................nie mam siły........
teśc jutro ma mieć operację na mózgu (okazało sie że ma tętniaka) na dodatek.....dzisiaj płakał, a ja trzymałam go za rękę, nie potrafiłam go pocieszyć, bał się....bał się że nas nigdy już nie zobaczy, a najgorsze słowa które powiedział to : "nigdy nie zobaczę wnuka...waszego syna lub córki" ...wybiegłam ze szpitala cała zapłakana.....miałam i mam wyrzuty sumienia, że nie jesteśmy w stanie dać mu wnuka/wnuczki, że od reszty dzieci się doczekał, a od nas nie.........
 
....tak cholernie mi ciężko....wszystko wróciło jakby z podwójną siłą....
znów nocy nie prześpię, bo będę się zamartwiać.....jutro decydujący dzień i mam tylko nadzieję, że TEN na górze wie co robi i nie pozwoli zabrać dobrego człowieka.....
 
.........przytulam..............

dziękuje kochana:tak:
najchętniej to zabrałabym flaszkę wsiadła w auto, pozbierała Was wszystkie i zawiozła gdzies do małego domku w górach...

Skarbie nikt mnie nie chce słuchać, bo ja to silna jestem, bo ja to w życiu sobie radzę i poradzę, bo ja to nie mam problemów, bo ja zawsze wesoła, usmiechnieta i otwarta do ludzi, bo ja zawsze coś szalonego lub głupiego zrobić musiałam, bo ja wszytskich wiecznie do pionu stawiałam, bo ja kuźwa generalnie cyborgiem jestem.........................nie mam siły........
teśc jutro ma mieć operację na mózgu (okazało sie że ma tętniaka) na dodatek.....dzisiaj płakał, a ja trzymałam go za rękę, nie potrafiłam go pocieszyć, bał się....bał się że nas nigdy już nie zobaczy, a najgorsze słowa które powiedział to : "nigdy nie zobaczę wnuka...waszego syna lub córki" ...wybiegłam ze szpitala cała zapłakana.....miałam i mam wyrzuty sumienia, że nie jesteśmy w stanie dać mu wnuka/wnuczki, że od reszty dzieci się doczekał, a od nas nie.........

kochana to krzycz... wykrzycz że nie masz siły, że sobie nie radzisz... że teraz i Ty potrzebujesz wsparcia...
i nigdy tak nie myśl... nie możesz miec wyrzutów sumienia... co Ty wogóle gadasz... dziewczyno to ani nie Twoja ani nie wina P... !!!

....tak cholernie mi ciężko....wszystko wróciło jakby z podwójną siłą....
znów nocy nie prześpię, bo będę się zamartwiać.....jutro decydujący dzień i mam tylko nadzieję, że TEN na górze wie co robi i nie pozwoli zabrać dobrego człowieka.....

pomodlę się za Twojego teścia... musi wszystko byc dobrze...!!! operacje takie się udają !! zobaczysz że będzie dobrze !!!
 
dziękuje kochana:tak:
najchętniej to zabrałabym flaszkę wsiadła w auto, pozbierała Was wszystkie i zawiozła gdzies do małego domku w górach...
kochana to krzycz... wykrzycz że nie masz siły, że sobie nie radzisz... że teraz i Ty potrzebujesz wsparcia...
i nigdy tak nie myśl... nie możesz miec wyrzutów sumienia... co Ty wogóle gadasz... dziewczyno to ani nie Twoja ani nie wina P... !!!
pomodlę się za Twojego teścia... musi wszystko byc dobrze...!!! operacje takie się udają !! zobaczysz że będzie dobrze !!!

O tym samym pomyślałam...wsiąść w auto z Wami wszystkimi i jechać gdzie pieprz rośnie.....i porządnie sie odstresować.......
Wiem, że to nie moja, ani P wina....wiem......ale to nie zmienia faktu, że jest mi smutno z tego powodu, że nie mogę tego zmienić ..... czasem mam wrażenie, że dlatego że tak bardzo chcę mieć dziecko to nie mogę - i wiem że to głupie myslenie,,,ale niestety z myślami nie wygrasz, choć chciałoby sie bardzo....
Wierzę, że operacja się uda .......musi się udać....
 
reklama
O tym samym pomyślałam...wsiąść w auto z Wami wszystkimi i jechać gdzie pieprz rośnie.....i porządnie sie odstresować.......
Wiem, że to nie moja, ani P wina....wiem......ale to nie zmienia faktu, że jest mi smutno z tego powodu, że nie mogę tego zmienić ..... czasem mam wrażenie, że dlatego że tak bardzo chcę mieć dziecko to nie mogę - i wiem że to głupie myslenie,,,ale niestety z myślami nie wygrasz, choć chciałoby sie bardzo....
Wierzę, że operacja się uda .......musi się udać....

no to mamy podobne pomysły...

Kochana... ja nie wiem co jest powodem tego że dzieje się tak jak się dzieje... nie wiem i już próbuje tego nie analizowac.. bo kiedyś doprowadziłoby mnie to chyba do zwariowania...
ale przychodzą takie momenty...jak dzisiaj np... że wszystko w co zaczełam wierzyc idze w łeb...

musi się udac kochana, musi !!!
 
Do góry