reklama
To teraz ja dołączę do opowieści porodowych. Wszystko zaczęło się wieczorem we wtorek okropnym nastrojem płakałam jak bóbr i nic nie było mnie w stanie utulić. Ok. 3.30 obudziły mnie pierwsze skurcze, które powtarzały się regularnie co 7 min.
Doczekaliśmy do 5.30 zadzwoniłam do umówionej połoznej i pojechaliśmy do szpitala. W naszym szpitalu na szczęście nie trzeba przechodzić przez izbę przyjęć rodząca ląduje bezpośredni na porodówce. No i w szpitalu okazało się, że rozwarcie jest na 7 cm tyle, że skurcze zanikły. Położna mi mówi, że i tak już mnie nie wypiszą, więc musimy urodzić. Proponuje kroplówkę.
A że ja tego panicznie się bałam, więc umówiłyśmy się, że jeszcze czekamy, a ja będę robić wszystko, żeby akcja się zaczęła.
No więc skakałam na piłce, robiłam marszobiegi i przysiady i miałam ogromną determinację. Poskutkowało. Zaczęły się delikatne skurcze, które z biegiem czasu narastały. Cały czas można je było rozładować oddychaniem i skakaniem na piłce. To bardzo pomagało. Ok 12 lekarka zaproponowała przebicie pęcherza płodowego bo rozwarcie pełne tylko głowa jeszcze wysoko. Po odejściu wód kilka mocniejszych skurczy, w tym dwa mega mocne i są skurcze parte. 10 min i tulę Szymcia.
Podsumowując: każdy poród był inny. Liczyłam na szybki taki do 3 godzin tak, jak dwa poprzednie, tymczasem natura zafundowała mi prawie dokładnie taki sam, jak pierwszy. I pomimo tego, że był długi nie był męczący ani zbyt bolesny. Chyba pierwszy raz, tak świadomie przeżywałam narodziny własnego dziecka. Do tego przyczynili się bardzo mój mąż obecny cały czas przy mnie i położna delikatna i taktowna.
Życzę wszystkim tym jeszcze nierozdwojonym, takich odczuć i takiej świadomości narodzin.
Doczekaliśmy do 5.30 zadzwoniłam do umówionej połoznej i pojechaliśmy do szpitala. W naszym szpitalu na szczęście nie trzeba przechodzić przez izbę przyjęć rodząca ląduje bezpośredni na porodówce. No i w szpitalu okazało się, że rozwarcie jest na 7 cm tyle, że skurcze zanikły. Położna mi mówi, że i tak już mnie nie wypiszą, więc musimy urodzić. Proponuje kroplówkę.
A że ja tego panicznie się bałam, więc umówiłyśmy się, że jeszcze czekamy, a ja będę robić wszystko, żeby akcja się zaczęła.
No więc skakałam na piłce, robiłam marszobiegi i przysiady i miałam ogromną determinację. Poskutkowało. Zaczęły się delikatne skurcze, które z biegiem czasu narastały. Cały czas można je było rozładować oddychaniem i skakaniem na piłce. To bardzo pomagało. Ok 12 lekarka zaproponowała przebicie pęcherza płodowego bo rozwarcie pełne tylko głowa jeszcze wysoko. Po odejściu wód kilka mocniejszych skurczy, w tym dwa mega mocne i są skurcze parte. 10 min i tulę Szymcia.
Podsumowując: każdy poród był inny. Liczyłam na szybki taki do 3 godzin tak, jak dwa poprzednie, tymczasem natura zafundowała mi prawie dokładnie taki sam, jak pierwszy. I pomimo tego, że był długi nie był męczący ani zbyt bolesny. Chyba pierwszy raz, tak świadomie przeżywałam narodziny własnego dziecka. Do tego przyczynili się bardzo mój mąż obecny cały czas przy mnie i położna delikatna i taktowna.
Życzę wszystkim tym jeszcze nierozdwojonym, takich odczuć i takiej świadomości narodzin.
blond
mama dwoch urwiskow
myfciu bobrze, ze juz w domku jestes i . ze wszystko w porzadku
goga to co ja tez na szybszy mam nie liczyc tak oj cholerka
goga to co ja tez na szybszy mam nie liczyc tak oj cholerka
Blond. Na czas trwania to chyba nie ma recepty. Na pocieszenie dodam, że drugi i trzeci poród miałam ekspresowy. A ze mną leżała dziewczyna, która drugie dziecko rodziła 1 godzinę, od pierwszych oznak, do porodu równe 60 min. Ledwo zdążyła do szpitala. Więc głowa do góry, a nawet gdyby miał być dłuższy to oby nie ciężki. Pozdrawiam.
Myfa pozdrowienia Dobrze, że już po wszystkim, teraz się kuruj i dochodź do siebie. Hubercik jest ekstra.
Myfa pozdrowienia Dobrze, że już po wszystkim, teraz się kuruj i dochodź do siebie. Hubercik jest ekstra.
Jak wiecie ja 30 stycznia pojechałam do szpitala na 14.00, najpierw izba przyjęc, spotkanie z lekarzem wykonującym cc - mężem mojej ginki, masa głupich pytań i poszłam na sale porodowa, tam chyba ze strachu miałam dość mocne skurcze na KTG znowu lista pytań, założenie cewnika brrr nieprzyjemnie bolało , a potem to już tak wszystko się szybko dzialo
na sale operacyjną mnie zawiezli, znieczulenie pop - w plecy głupie uczucie zimna i lezę zbierało mnie na mega wymioty
przez moment ale to ponoć normalka po pop-ie, lekarze gadali o tragedii w Katowicach, potem o tym co zamawiają
z Tele Pizzy a ja czekałam na pierwszy krzyk, po 10 minutach usłyszałam Olcię, o 15.15 zobaczyłam zwinietą ją w kłebek, miała
bardzo ciasno w brzusiu, anastezjolog od razu stwierdził że ma łepek duży wiec patrze czy mała nie ma wodogłowia
moje chory filmy oczywiscie, ale jest wsio ok!!!
Potem tylko nocka na pooperacyjnej i już był luzik! Naprawde nei było tak źle !! A świadomość że jak tylko zacznę chodzić
to bede miec małą na noc spowodowała że we wtorek rano zrobiłam pierwsze kroki i już Olcia od tej pory była z mamą !!!
Chyba świadomosc że bedzie cc i moje nastawienie do tego spowodowało że miałam fajny poród!
na sale operacyjną mnie zawiezli, znieczulenie pop - w plecy głupie uczucie zimna i lezę zbierało mnie na mega wymioty
przez moment ale to ponoć normalka po pop-ie, lekarze gadali o tragedii w Katowicach, potem o tym co zamawiają
z Tele Pizzy a ja czekałam na pierwszy krzyk, po 10 minutach usłyszałam Olcię, o 15.15 zobaczyłam zwinietą ją w kłebek, miała
bardzo ciasno w brzusiu, anastezjolog od razu stwierdził że ma łepek duży wiec patrze czy mała nie ma wodogłowia
moje chory filmy oczywiscie, ale jest wsio ok!!!
Potem tylko nocka na pooperacyjnej i już był luzik! Naprawde nei było tak źle !! A świadomość że jak tylko zacznę chodzić
to bede miec małą na noc spowodowała że we wtorek rano zrobiłam pierwsze kroki i już Olcia od tej pory była z mamą !!!
Chyba świadomosc że bedzie cc i moje nastawienie do tego spowodowało że miałam fajny poród!
Oj dziewczyny, fajknie ze mozna dzieki Wam poczytac, jak to moze wygladac. ale widze, ze nastawiac w ogole nie ma sie na cos konkretnego, bo kazdy porod jest zupelnie inny.
Myfcia, boze, ale pewnie wszystkim stracha napedzilas. Dobrze, ze juz dochodzisz do siebie i jestes nawet w stanie wpasc tutaj do nas.
Myfcia, boze, ale pewnie wszystkim stracha napedzilas. Dobrze, ze juz dochodzisz do siebie i jestes nawet w stanie wpasc tutaj do nas.
karola7
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 6 Czerwiec 2005
- Postów
- 5 462
Goga - zazdroszcze determinacji. Ja na kroplówkę to sie szybciukto za pierwszym razem zdecydowałam. A co do 60 min. porodu to chyba bym nie dojechała do szpitala, tyle jeszcze muszę zrobić przed wyjazdem (golonko, mycie główki itd).
Karolla nastawienie jest najważniejsze - dobrze, że wiedziałaś co cię czeka. :laugh:
Karolla nastawienie jest najważniejsze - dobrze, że wiedziałaś co cię czeka. :laugh:
reklama
gosiaf
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 26 Wrzesień 2005
- Postów
- 310
Karolla ale fajny ten twoj porod, nastawia pozytywnie! i to ze chec bycia z malenstwem "znieczula". bo ja najbardziej boje sie tego zaraz po porodzie, ze nie bede wstanie funkcjonowac i zajac sie mala...
ale tak jak czytam twoj porod i jak szybko wstalas to moze nie bedzie tak zle... :
ale tak jak czytam twoj porod i jak szybko wstalas to moze nie bedzie tak zle... :
Podziel się: