dobra, ja muszę sobie ponarzekać bo inaczej oszaleję
dziś byłam na wizycie kontrolnej i pomimo tego, że wszystko dobrze mnie dopadła chandra
w poczekalni zaczęło mnie telepać, pomyślałam że z głodu, ale już dawno sie najadłam i ciągle mnie to trzyma
położna zmierzyła mi ciśnienie i nie wyszło najgorsze 130/90 - przynajmniej tak stwierdził lekarz
najgorsze było to, że jak położyłam się na fotelu czekając na badanie to naszła mnie myśl, że z jakieś 1,5 miesiąca będę tak leżała w szpitalu, w bólach, z obcymi ludźmi, z pewną częścią ciała na widoku i normalnie miałam ochotę się popłakać
doszłam do wniosku, że na bank będę płakać przy porodzie ze strachu bo inaczej zawału dostanę
a tak z innej beczki to myślałam,że humor poprawi mi się jak wrócę do domu, a tam jeszcze gorzej
w domu syf totalny (bo tylko ja i Mama w nim sprzątamy), a księżniczki siedzą zmęczone bo są albo po pracy albo po szkole
wyżyłam się na nich trochę, popłakałam i trochę mi przeszło, odpaliłam Internet i teraz wypoczywam:-) ale nadal dziwnie się czuję - mam tętno ponad 100, ale może to ta pogoda