sugar_and_spice
matka Króla
Hej, wpadam na chwilę do domu, wykąpać się i zmykam z powrotem do szpitala :-(
Trafiliśmy tam w nocy z piątku na sobotę. Niepokoił mnie katar u Artka, położyli nas z podejrzeniem zapalenia płuc.
Na dobrą sprawę sama nie wiem co w końcu jest. Zapalenie płuc wykluczyli, ale dogadać się z tymi bałwanami ciężko. Wiecznie nie mają czasu, a mnie traktują jako mega upierdliwca. Niby jakaś mała infekcja. Synek ma antybiotyk dożylnie co 8 godzin i 2 razy dziennie inhalacje.
Dziś powiedziano nam, że najprawdopodobniej jutro wyjdziemy, trzymajcie więc kciuki.
Bardzo się boję, bo Artek mi strasznie charczy, jakby miał mega katar, ale nic nie można odessać. Lekarze twierdzą, że noworodki tak mają czasami... jakoś mnie to nie pociesza. Charczy głównie w nocy, czasami przy cycku, ale tylko przy wydechu, jakby mu z nosa bąbelki miały pójść, jak zaglądam czysto. Masakra. Chodzę pytam, o to charczenie, to mnie zbywają, że wymyślam, że przecież zgłaszałam i oni wiedzą... ale On się strasznie męczy, a mnie się chce ryczeć. Szpital masakra, tyle biednych chorych dzieci...
Liczę na Wasze wsparcie moralne... jest mi potrzebne.
Do Dziewczyn z Bydgoszczy. Znacie jakiegoś super pediatrę u Was? Takiego, który poświęci mi tyle czasu ile będę potrzebowała? Najlepiej prywatnie, kasa nie gra roli. Takiego, którego te charczenie zainteresuje, chociaż na tyle, żeby mnie uspokoić?
Trafiliśmy tam w nocy z piątku na sobotę. Niepokoił mnie katar u Artka, położyli nas z podejrzeniem zapalenia płuc.
Na dobrą sprawę sama nie wiem co w końcu jest. Zapalenie płuc wykluczyli, ale dogadać się z tymi bałwanami ciężko. Wiecznie nie mają czasu, a mnie traktują jako mega upierdliwca. Niby jakaś mała infekcja. Synek ma antybiotyk dożylnie co 8 godzin i 2 razy dziennie inhalacje.
Dziś powiedziano nam, że najprawdopodobniej jutro wyjdziemy, trzymajcie więc kciuki.
Bardzo się boję, bo Artek mi strasznie charczy, jakby miał mega katar, ale nic nie można odessać. Lekarze twierdzą, że noworodki tak mają czasami... jakoś mnie to nie pociesza. Charczy głównie w nocy, czasami przy cycku, ale tylko przy wydechu, jakby mu z nosa bąbelki miały pójść, jak zaglądam czysto. Masakra. Chodzę pytam, o to charczenie, to mnie zbywają, że wymyślam, że przecież zgłaszałam i oni wiedzą... ale On się strasznie męczy, a mnie się chce ryczeć. Szpital masakra, tyle biednych chorych dzieci...
Liczę na Wasze wsparcie moralne... jest mi potrzebne.
Do Dziewczyn z Bydgoszczy. Znacie jakiegoś super pediatrę u Was? Takiego, który poświęci mi tyle czasu ile będę potrzebowała? Najlepiej prywatnie, kasa nie gra roli. Takiego, którego te charczenie zainteresuje, chociaż na tyle, żeby mnie uspokoić?