reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

o tym co nas gryzie,raduje ...czyli pogaduchy o wszystkim i o niczym!!!

Fajne historie, nasza też ciekawa.

Długo zwlekaliśmy z powiększeniem rodziny. Tyle wciąż było do zrobienia, na studiach nawet mowy nie było, później starania o pracę a było to 5 lat temu - i teraz uważam że był to najgorszy okres na poszukiwanie pracy - miałam jedną ofertę pracy po studiach - praca sprzedawcy w hurtowni :szok:. Teraz jest dużo lepiej. Pól roku zajęły mi poszukiwania pracy, pójście na macierzyński urlop tuż po podpisaniu umowy na stałe też nie wyglądałoby dobrze więc jeszcze nie był to dobry moment, dalej uprawnienia zawodowe - znów nauka, stres i brak czasu.

Wreszcie stuknęła mi 30 stka i zaczęłam molestować męża o dziecko. Dla niego to wciąż nie był dobry czas ale bałam się czekać - w końcu tyle młodszych dziewczyn ma problemy z zajściem w ciążę.
Zaczęłam więc staranka sama. Troszkę oszukiwałam podając mu terminy moich @, pewnie nie udałoby mi się gdyby nie to ze pracuje na zmiany i się nie połapał. Z miesiąca na miesiąc teoretycznie przesuwałam sobie miesiączkę o kilka dni, pozwalając sobie w "bezpieczne dni" na prawdziwe szaleństwo. Z początku się nie udawało - latałam do apteki po testy i po 4 próbie byłam juz trochę podłamana, bo zdawałam sobie sprawę z tego że jeżeli potrzebne będzie leczenie farmakologiczne to temat mam z głowy - on nie chce dziecka więc się nie zgodzi i do tego stracę całe wypracowane zaufanie.
Końcem lipca pojechaliśmy na urlop w nasze ukochane Bory Tucholskie i tam gdzie 5 lat temu dostałam pierścionek zaręczynowy poczęła się nasza córeczka. :-)
Udało się! Choć M podejrzewa że to zaplanowałam to widzę teraz że jest szczęśliwy - tak samo jak ja.
 
reklama
Jejku, każda z Waszych historii przyprawiła mnie o dreszczyk i zakręciła łezkę w oku. Anetko, zwłaszcza Ty miałaś ciężką drogę.
No moja ciąża (jak już wspomniałam w innym wątku) była zaplanowana z premedytacją. Dokładnie wiem którego dnia (02.08) poczęło się nasze dziecko i kiedy zamieszkało w moim brzuszku (05.08). Mam nawet zdjęcie mojego szkrabka w jakiejś drugiej dobie po poczęciu. Hmmm, postaram się jutro je tu wkleić (będę musiała zrobić zdjęcie ze zdjęcia :-)). O ciąży też nie dowiedziałam się z testu ciążowego tylko po zrobieniu kolejnej weryfikacji beta HCG, z niecierpliwością czekałam na telefon lekarza, który miał oznajmić mi radosną nowinę lub powiedzieć, że mu przykro ale in vitro się nie udało. Na szczęście przez słuchawkę usłyszałam "gratuluję, jest pani w ciąży". Natychmiast poszłam (ostrożnie) do męża, który dłubał w ziemi przy jeziorze bo szykował jakieś robale na ryby i powiedziałam mu "Ooo, babki robisz z piasku? Ucz się, ucz (jak je robić). Już niedługo ta wiedza będzie Ci potrzebna". Oczywiście radość niesamowita. Była przy tym siostra i zaraz zadzwoniłyśmy do mojej mamy która modliła się bezustannie aby się udało. Ja (pomimo pięknej bety i słów lekarza) nie mogłam uwierzyć jeszcze baardzo długo, że mi się udało (a niestety koleżankom które w tym samym dniu miały zabieg nie). To było dla mnie nieprawdopodobne, że się udało - zastanawiałam się czym takim JA się wyróżniłam, że mnie spotkało to szczęście. W końcu to tylko 30% szans na sukces. No ale teraz mój brykacz fika wesoło w brzuszku i wreszcie wierzę :-)
 
dziewczyny czuje ze znamy sie jeszcze bardziej, blizej jak opisujecie wasze historie:tak:
lastrada ty diablico!!!, jak to mowia: mezczyzna jest glowa a kobieta szyja (i to ona decyduje gdzie glowa sie ma obracac hihi i kto tak naprawde rzadzi swiatem no kto?)
anusia_ch z drugim dzieckiem to jest jednak troche inaczej nie, wiesz na co sie decydujesz...
dosiak poplakalam sie !!!:happy:
wyobrazam sobie co to musialy byc za emocje dla was
to musi byc takie smutne jak ma sie problemy z zajsciem, kurcze moja kuzynka stara sie od kilku lat i teraz jak ja jestem w ciazy to przestala ze mna rozmawiac, ignoruje mnie jak zagaduje na gg, i chyba ja rozumiem, to musi byc straszny cios jak sie chce byc matka i cialo nie pozwala.
tymbardziej sie ciesze waszym szczesciem!!!
 
M- ktosia ;-) . Grunt to żeby mężczyźni żyli w przeświadczeniu że to jednak oni rządą, a my róbmy swoje.
 
Lastrada, święte słowa :-D:-D:-D

M-ktosia, Twojej kuzynce jest pewnie ciężko, gdy widzi ciąże w rodzinie i wśród znajomych. To niestety bywa dobijające gdy człowiek się stara, chce za wszelką cenę, ma ku temu warunki by wychować dziecko (mówię o warunkach finansowych jak i psychicznym nastawieniu) a tu ... nic.
Być może ona jest sama ze swoim problemem - tzn. nie ma koło siebie żadnej grupy wsparcia (najlepiej osób, które przechodzą przez to samo) - czy to w bezpośrednim kontakcie czy poprzez internet. Wiem, że rozmowy z osobami, które wiedzą osobiście "jak to jest", bardzo pomagają. Mi np. bardzo pomogło forum na www.nasz-bocian.pl. Być może jest też tak, że osoby z jej otoczenia nie wiedzą o problemie a ona nie potrafi opowiedzieć (odciąć się) na złośliwe pytania typu "to już ... lat po ślubie, na co czekacie? Aha, wygodni jesteście - najpierw KARIERA?". W przypadku Twojej kuzynki może pomogłaby bezpośrednia rozmowa i powiedzenie wprost o swoich uczuciach - że przykro, że jej się nie udaje. Szkoda tracić kontakt a wyalienowanie się (przez nią), nie pomoże, bo w końcu zostanie sama i będzie jeszcze gorzej.
 
M_ktosia z ta szyja i glowa to niby racja, ale w moim przypadku to gdyby nie M pewnie by naszej kochanej fasoleczki nie bylo. Czasem i glowa musi ruszyc szyje
 
DOSIAK - bardzo bardzo sie ciesze ze Wam sie udalo :-)

LASTRADA - no ladnie to wszystko zaplanowalas....:-D
 
Wszystkie historie sa niesamowite!
Ja z moim M nie planowalismy dziecka. Zaczela sie od pierwszej nieudanej niestety ciazy ktora zakonczyla sie na poczatku trzeciego miesiaca. Ta z kolei byla planowana a my nie bylismy jeszcze wtedy malzenstwem. Cieszylismy sie niesamowicie a kiedy u lekarza uslyszalam ze nie ma akcji serca dziecka to swiat mi sie zawalil. Po siedmiu miesiacach kiedy wszystko w miare sie ulozylo mielismy tez wyznaczona juz date slubu okazalo sie ze bedziemy mieli dzidzie. Spoznial mi sie okres najnormalniej, zrobilam test za namowa M ktory mial przeczucie ze bedzie malenstwo, czuwal na testem a po chwili zapytal ile powinno byc kresek. Jak powiedzialam ze dwie to sie usmiechnal i powiedzial ze tyle wlasnie jest. On skakal z radosci a ja bylam przerazona! Balam sie zeby znow nie stalo sie tak jak poprzednio. A jednak sie udalo! Cieszymy sie oboje niesamowicie i nie mozemy sie doczekac kiedy malenstwo bedzie z nami.
 
to teraz na mnie kolej!;-)
Jestem wzruszona Waszymi historiami:sick: Są naprawdę niesamowite a łzy to same cisną się z oczu i nie ma opanowania:tak: U nas było tak:
Slub 05.06.2004 r. Zawsze marzyłam by mieć dziecko odrazu po ślubie jednak mój M był innego zdania:no: Zamieszkaliśmy u teściów i stwierdziłam że może jednak ma rację co do dziecka bo nie chciałabym żeby teściowa mi wychowywała dziecko....po okresie 1,5 roku przeprowadziliśmy się na swoje...i wtedy ja już byłam gotowa na poczęcie jednak M dalej mnie przekonywał że najpierw stała praca i kończenie mieszkania:no: On dostała zaraz umowę na kilka lata a ja dalej na czrno pracowałam i męczyło mnie to że w tych czasach to chyba nie znajdę pracki z umową:no: zaczęło się jednak układać szefowa obiecywała mi że od września to już na 100% podpiszę papiery....nabrałam ogromnej ochoty na dzidzie, wszyscy dookoła w ciąży a ja nie:-( zaczeliśmy więc działać...nigdy się nie zabezpieczaliśmy ale staraliśmy się robić w dni niepłodne.Poszliśmy na całośći co...okazało się że jest oczekiwana miesiączka:-( w następnym miesiącu to samo, to jeszcze bardziej do roboty, no i znów nic! byłam wścieeła że to przez niego gdyż nie chciał dzieci po ślubie i to taka kara od Boga!Załamałam się i już przestałam myślećo dzieciątku:-( w lipcu mieliśmy wesele u przyjaciół i byliśmy świadkami, dzień przed wypadał dzień płodny i mimo niechęci postaraliśmy się jeszcze raz!!!!byłam przekonana że nic z tego nie będzie.W sierpniu czekałam na @(miałam regularne cykle)a tu dzień, dwa, trzy i nic! @ jak nie było tak nie ma.Zaczęłam się żle czuć jakaś gorycz w ustach i ogólnie jakieś zmęczenie, ciągłe spanie.po tyg kupiłam test i nic, jedna krecha a @ dalej nie ma.Znów załamka...po około godz jeszcze raz zerkam na test...o kurcze jest!bardzo słabiuteńka ale jest!mąż był szczęśliwy ja też!Zbliżała się wrzesień i miałam podpisać umowę...jednak w zakładzie przestój i o umowie mogłam zapomieć!stwierdziłam że jakoś tam będzie:-) do pracy już nie wróciłam bo miałam okropne wymioty i mdłości do 4 miesiąca.Teraz jest dość ciężko z jenej wypłatki...ale mam nadzieję że naszemu dzieciaczkowio nic nie zabraknie:-) miłość jest najważniejsza!!
przepraszam że tak Was zanudziłam ale jakoś tak mi się dobrze pisało i nie wiedziałam że to aż tyle będzie:szok: Tak więc maleństwo planowane!
 
reklama
Dziewczyny ciekawe te wasze historie i zarazem bardzo wzruszające - a każda w swoim rodzaju i każda inna:-)
A u nas było tak:
Ja i mój Mariusz jesteśmy ze sobą jeszcze będąc nastolatkami i długo nie myśleliśmy o dzidzi - wiedzieliśmy, że będziemy razem w przyszłości, że będzie ślub i potem dzieci.
W wigilie 2005 roku mój ukochany oświadczył mi się to był cudowny dzień, chcieliśmy ślub wziąść w lipcu 2006 roku ale niestety okazało się, że musimy jeszcze poczekać (pieniążki, on czekał na stałą prace itp.). O dzidzi zaczeliśmy rozmawiać juz tak na wiosne zeszłego roku, że cudownie by było mieć już taką kruszynke naszą jedyną, ukochaną nawet juz imionka wymyślaliśmy czasami - bardzo pragneliśmy dziecka ale zarazem zawsze było jakieś ale...właśnie że praca, studia, itp. Lecz w kwietniu odstawiłam wkońcu tabletki anty i od tego momentu się nie zabezpieczaliśmy. Mariusz był akurat bardzo często za granicą i przyjeżdżał zawsze przed okresem więc w ciąze nie zachodziłam. Lecz raz chyba w maju to było,byłam prawie pewna że jestem już w ciąży bo miałam jakieś jak mi się wtedy wydawało objawy, kupiłam test ciązowy a tu jedna krecha - byliśmy naprawde bardzo rozczarowani.
W lipcu wyjechaliśmy na wczasy nad morze było naprawde cudownie :-D :-) :laugh2: to były moje najpiękniejsze wakacje i właśnie tam prawdopodobnie poczeliśmy naszego kochanego synka. 25 lipca zrobilismy test ciązowy i niestety pokazał jedną kreske lecz ja się jakoś tak inaczej czułam i powtórzyliśmy test 8 sierpnia i wtedy już wyszły dwie wyraźne krechy - byliśmy bardzo szczęsliwi a zarazem w szoku, mój M miał łzy w oczach i mocno się do siebie przytulilsmy wtedy. Teraz tatuś szaleje juz na punkcie swojego synka i nie mozemy się doczekać jak już będzie z nami.
Acha ślub mamy zaplanowany na 23 czerwca :-)
A oto moje zdjęcie z wakacji:
morzebv7.jpg
[/URL][/IMG]
 
Do góry