Fajne historie, nasza też ciekawa.
Długo zwlekaliśmy z powiększeniem rodziny. Tyle wciąż było do zrobienia, na studiach nawet mowy nie było, później starania o pracę a było to 5 lat temu - i teraz uważam że był to najgorszy okres na poszukiwanie pracy - miałam jedną ofertę pracy po studiach - praca sprzedawcy w hurtowni . Teraz jest dużo lepiej. Pól roku zajęły mi poszukiwania pracy, pójście na macierzyński urlop tuż po podpisaniu umowy na stałe też nie wyglądałoby dobrze więc jeszcze nie był to dobry moment, dalej uprawnienia zawodowe - znów nauka, stres i brak czasu.
Wreszcie stuknęła mi 30 stka i zaczęłam molestować męża o dziecko. Dla niego to wciąż nie był dobry czas ale bałam się czekać - w końcu tyle młodszych dziewczyn ma problemy z zajściem w ciążę.
Zaczęłam więc staranka sama. Troszkę oszukiwałam podając mu terminy moich @, pewnie nie udałoby mi się gdyby nie to ze pracuje na zmiany i się nie połapał. Z miesiąca na miesiąc teoretycznie przesuwałam sobie miesiączkę o kilka dni, pozwalając sobie w "bezpieczne dni" na prawdziwe szaleństwo. Z początku się nie udawało - latałam do apteki po testy i po 4 próbie byłam juz trochę podłamana, bo zdawałam sobie sprawę z tego że jeżeli potrzebne będzie leczenie farmakologiczne to temat mam z głowy - on nie chce dziecka więc się nie zgodzi i do tego stracę całe wypracowane zaufanie.
Końcem lipca pojechaliśmy na urlop w nasze ukochane Bory Tucholskie i tam gdzie 5 lat temu dostałam pierścionek zaręczynowy poczęła się nasza córeczka. :-)
Udało się! Choć M podejrzewa że to zaplanowałam to widzę teraz że jest szczęśliwy - tak samo jak ja.
Długo zwlekaliśmy z powiększeniem rodziny. Tyle wciąż było do zrobienia, na studiach nawet mowy nie było, później starania o pracę a było to 5 lat temu - i teraz uważam że był to najgorszy okres na poszukiwanie pracy - miałam jedną ofertę pracy po studiach - praca sprzedawcy w hurtowni . Teraz jest dużo lepiej. Pól roku zajęły mi poszukiwania pracy, pójście na macierzyński urlop tuż po podpisaniu umowy na stałe też nie wyglądałoby dobrze więc jeszcze nie był to dobry moment, dalej uprawnienia zawodowe - znów nauka, stres i brak czasu.
Wreszcie stuknęła mi 30 stka i zaczęłam molestować męża o dziecko. Dla niego to wciąż nie był dobry czas ale bałam się czekać - w końcu tyle młodszych dziewczyn ma problemy z zajściem w ciążę.
Zaczęłam więc staranka sama. Troszkę oszukiwałam podając mu terminy moich @, pewnie nie udałoby mi się gdyby nie to ze pracuje na zmiany i się nie połapał. Z miesiąca na miesiąc teoretycznie przesuwałam sobie miesiączkę o kilka dni, pozwalając sobie w "bezpieczne dni" na prawdziwe szaleństwo. Z początku się nie udawało - latałam do apteki po testy i po 4 próbie byłam juz trochę podłamana, bo zdawałam sobie sprawę z tego że jeżeli potrzebne będzie leczenie farmakologiczne to temat mam z głowy - on nie chce dziecka więc się nie zgodzi i do tego stracę całe wypracowane zaufanie.
Końcem lipca pojechaliśmy na urlop w nasze ukochane Bory Tucholskie i tam gdzie 5 lat temu dostałam pierścionek zaręczynowy poczęła się nasza córeczka. :-)
Udało się! Choć M podejrzewa że to zaplanowałam to widzę teraz że jest szczęśliwy - tak samo jak ja.