Dopadło mnie jakieś straszne przygnębienie

Chodzę i płaczę, czuję się brzydka, gruba, nieatrakcyjna... Do tego wszystkim się martwię i przejmuję, biorę do siebie sprawy, którymi kiedyś pewnie nawet nie zaprzątałabym sobie głowy... NO i ciągle chce mi się płakać. Ostatnio np. popłakałam się przy jakimś programie telewizyjnym, w którym były jakieś BARDZO CHUDE dziewczyny, a mój M. powiedział, że są grube - a skoro one były grube, to ja jestem, a i przed ciążą byłam orką albo wielorybem... no i się poryczałam

Nie wiem w ogóle jak sobie z tym poradzić... Słodycze nie pomagają, spotkania z ludźmi odpadają bo nawet nie chce mi się z domu wychodzić, nie wspominając o rozmowach z kimkolwiek, a w M., który powinien być ostoją, jakoś ostatnio nie mam oparcia, wprost przeciwnie

Więc on wychodzi do pracy, a ja sobie siedzę i się zamartwiam ze łzami ściekającymi po policzkach

Nie wiem w ogóle co ze sobą zrobić

Przepraszam, za takie smuty, ale komu mam się wyżalić jak nie na forum...