Calineczka92
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 7 Czerwiec 2022
- Postów
- 11 223
Mój w tym cyklu tak mówił właśnieMój 3 dni przed @ potrafi gadac
"Chodz chodz trzeba dorobić bobaskowi co nie co..." haaa a jest już po ptokach![]()


Dzień dobry...
Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.
Ania Ślusarczyk (aniaslu)
Mój w tym cyklu tak mówił właśnieMój 3 dni przed @ potrafi gadac
"Chodz chodz trzeba dorobić bobaskowi co nie co..." haaa a jest już po ptokach![]()
Mój tak gadał w ciąży, ze trzeba dopracowaćMój w tym cyklu tak mówił właśnie![]()
Ah Ci panowie zabawni saMój tak gadał w ciąży, ze trzeba dopracować![]()
U mnie identycznie, ja chowam te opakowania gdzie sie da.... a do smietnika wrzucam do eorka a w worku w reklamowce... żeby nikt tej tony opakowań nie widziałMój to nawet nie wie o testowaniu. Widzi później opakowania w śmietniku albo czasem go poproszę, żeby odebrał paczkę z paczkomatu to się pyta co przyszło. Tak poza tym, to raczej nie pyta. Wie, ze jak będę w ciąży, to mu powiem i wiem jak zareaguje: to dobrze, ze jesteś w ciąży, prawda?
Nie będzie okrzyków radości, łez, ani nic takiego. Bo tak ma i już. Ewentualnie stwierdzi, ze humorki all inclusive czas start![]()
Taa obyś nie słuchała, czy teraz mnie zostawisz? Jak mój to powiedział, to widziałam takiego małego bezbronnego chłopca, którego trzeba natychmiast przytulić, bo warga zaczyna drzeć i zaraz sie rozpłacze :/ zdecydowanie gorsze niż olewka albo czy ty nie przesadzaszMi się wydaje, że facetom jest łatwiej, bo nie muszą o tym myśleć. To my mierzymy temperaturę, sikamy na owulaki, latamy kilka razy w miesiącu do lekarza i na badania i kombinujemy kiedy najlepiej pójść, to my rozkminiamy kiedy są dni płodne, kiedy bedzie/była owu, czytamy co wrzucić do diety i jakie suple brać, a później tego pilnujemy. To my odliczamy te dpo i sikamy, a pewnie większość z nas nawet nie mówi o tym swojemu facetowi dopóki nie wpadnie w rozpacz, że to był ten ostatni dzień testowania i był negatyw. Faceci nawet jak biorą suple albo coś tam wprowadza do diety, to raczej my im wyszukujemy te suple, my im mówimy np. o soku pomidorowym i czesto w dodatku same go nalewamy i podajemy do łapki.
U mnie jedyny udział mojego męża w staraniach (oprócz oczywiście kluczowego seksu) to jest to, że mi paczki z suplami i testami z paczkomatu odbiera, a raz w miesiącu mnie pociesza jak płaczę, że nie zdałam testu ciążowego. Więc ja mu się nie dziwię, że on lekko do tego podchodzi, skoro starania na nic nie wpływają w jego życiu (i mam nadzieję, że po jego badaniach tak zostanie).
no mój zapytał mnie o to jak w niedzielę w rozpaczy mu mówiłam, że jutro dzwonię do kliniki: czy jak nie będzie mógł mieć dzieci, to się z nim rozwiode. Wydaje mi się, że badania to jest dla faceta ten moment, kiedy dostrzega powagę sytuacji - ja jestem bardzo ciekawa czy i jak się zmieni nastawienie mojego męża w okolicy terminu badań.Taa obyś nie słuchała, czy teraz mnie zostawisz? Jak mój to powiedział, to widziałam takiego małego bezbronnego chłopca, którego trzeba natychmiast przytulić, bo warga zaczyna drzeć i zaraz sie rozpłacze :/ zdecydowanie gorsze niż olewka albo czy ty nie przesadzasz
Mojemu przeszło po jakichś 2 tygodniach. Jak go trzy razy pocieszylam, ze ma dużo plemników i żeby się nie martwił. No i zdecydowanie mniej pali, twierdzi, ze rzucił, ale on jest kłamczuch z tym paleniem, wiec wole mieć w głowie, ze pali mniejno mój zapytał mnie o to jak w niedzielę w rozpaczy mu mówiłam, że jutro dzwonię do kliniki: czy jak nie będzie mógł mieć dzieci, to się z nim rozwiode. Wydaje mi się, że badania to jest dla faceta ten moment, kiedy dostrzega powagę sytuacji - ja jestem bardzo ciekawa czy i jak się zmieni nastawienie mojego męża w okolicy terminu badań.
Oczywiście oba moje posty to jest straszne uogólnianie i na pewno są faceci, którzy są bardzo zaangażowani i którzy to przeżywają tak jak my.
Zgadzam się w 100%.Będę generalizować, ale większość mężczyzn dopiero jak dostanie w ręce małego bobasa rozumie co się wydarzyło i ze został ojcem. Ciąże rozumie jako… no właśnie ciąże. A starania jako przyjemny seks bez zabezpieczenia i tyle. Mamy zupełnie inna optykę w tej materii, wiec często pokazywanie każdej naszej myśli przed nimi to efekt odwrotny, bo zamiast wsparcia, którego oczekujemy, dostajemy: czy ty nie przesadzasz?/ czy ty za bardzo nie chcesz? / czy teraz w tym domu będzie sie rozmawiało tylko o ciazy, której jeszcze nie ma? Itd. Można sobie dopisać w podobnym tonie 100 innych wypowiedzi.
Podchodzą do tego zupełnie mniej emocjonalnie przynajmniej przez pierwsze kilka miesięcy, później może nadejść wstrząs, gdy pójdzie np. Na wizytę do kliniki niepłodności i posłucha lekarza, opcji, leków, stymulacji, inseminacji, in vitro. Dopiero się oczy zaczynaja trochę inaczej otwierać
Natury się nie zmieni, trzeba się dogadać, a przezywać zawsze można do nas, w domu 20%![]()
no ja mam nadzieję, że wyniki wyjdą mu dobre, albo takie do korekty suplami najwyżej i dla niego na tym przygoda z klinika się skończy i będzie mógł wrócić do życia w błogiej nieświadomości, bo zdecydowanie wolę brak zrozumienia niż jego stresMojemu przeszło po jakichś 2 tygodniach. Jak go trzy razy pocieszylam, ze ma dużo plemników i żeby się nie martwił. No i zdecydowanie mniej pali, twierdzi, ze rzucił, ale on jest kłamczuch z tym paleniem, wiec wole mieć w głowie, ze pali mniej![]()