Calineczka92
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 7 Czerwiec 2022
- Postów
- 11 205
Mój w tym cyklu tak mówił właśnieMój 3 dni przed @ potrafi gadac
"Chodz chodz trzeba dorobić bobaskowi co nie co..." haaa a jest już po ptokach
Dzień dobry...
Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.
Ania Ślusarczyk (aniaslu)
Mój w tym cyklu tak mówił właśnieMój 3 dni przed @ potrafi gadac
"Chodz chodz trzeba dorobić bobaskowi co nie co..." haaa a jest już po ptokach
Mój tak gadał w ciąży, ze trzeba dopracowaćMój w tym cyklu tak mówił właśnie
Ah Ci panowie zabawni saMój tak gadał w ciąży, ze trzeba dopracować
U mnie identycznie, ja chowam te opakowania gdzie sie da.... a do smietnika wrzucam do eorka a w worku w reklamowce... żeby nikt tej tony opakowań nie widział a jak zaszlam 17 m-cy temu w ciążę, nachylil sie nade mną wychodząc do pracy, pocałował i powiedział "znowu bedziesz Mamusią" hiiii słodkie to było.Mój to nawet nie wie o testowaniu. Widzi później opakowania w śmietniku albo czasem go poproszę, żeby odebrał paczkę z paczkomatu to się pyta co przyszło. Tak poza tym, to raczej nie pyta. Wie, ze jak będę w ciąży, to mu powiem i wiem jak zareaguje: to dobrze, ze jesteś w ciąży, prawda?
Nie będzie okrzyków radości, łez, ani nic takiego. Bo tak ma i już. Ewentualnie stwierdzi, ze humorki all inclusive czas start
Taa obyś nie słuchała, czy teraz mnie zostawisz? Jak mój to powiedział, to widziałam takiego małego bezbronnego chłopca, którego trzeba natychmiast przytulić, bo warga zaczyna drzeć i zaraz sie rozpłacze :/ zdecydowanie gorsze niż olewka albo czy ty nie przesadzaszMi się wydaje, że facetom jest łatwiej, bo nie muszą o tym myśleć. To my mierzymy temperaturę, sikamy na owulaki, latamy kilka razy w miesiącu do lekarza i na badania i kombinujemy kiedy najlepiej pójść, to my rozkminiamy kiedy są dni płodne, kiedy bedzie/była owu, czytamy co wrzucić do diety i jakie suple brać, a później tego pilnujemy. To my odliczamy te dpo i sikamy, a pewnie większość z nas nawet nie mówi o tym swojemu facetowi dopóki nie wpadnie w rozpacz, że to był ten ostatni dzień testowania i był negatyw. Faceci nawet jak biorą suple albo coś tam wprowadza do diety, to raczej my im wyszukujemy te suple, my im mówimy np. o soku pomidorowym i czesto w dodatku same go nalewamy i podajemy do łapki.
U mnie jedyny udział mojego męża w staraniach (oprócz oczywiście kluczowego seksu) to jest to, że mi paczki z suplami i testami z paczkomatu odbiera, a raz w miesiącu mnie pociesza jak płaczę, że nie zdałam testu ciążowego. Więc ja mu się nie dziwię, że on lekko do tego podchodzi, skoro starania na nic nie wpływają w jego życiu (i mam nadzieję, że po jego badaniach tak zostanie).
no mój zapytał mnie o to jak w niedzielę w rozpaczy mu mówiłam, że jutro dzwonię do kliniki: czy jak nie będzie mógł mieć dzieci, to się z nim rozwiode. Wydaje mi się, że badania to jest dla faceta ten moment, kiedy dostrzega powagę sytuacji - ja jestem bardzo ciekawa czy i jak się zmieni nastawienie mojego męża w okolicy terminu badań.Taa obyś nie słuchała, czy teraz mnie zostawisz? Jak mój to powiedział, to widziałam takiego małego bezbronnego chłopca, którego trzeba natychmiast przytulić, bo warga zaczyna drzeć i zaraz sie rozpłacze :/ zdecydowanie gorsze niż olewka albo czy ty nie przesadzasz
Mojemu przeszło po jakichś 2 tygodniach. Jak go trzy razy pocieszylam, ze ma dużo plemników i żeby się nie martwił. No i zdecydowanie mniej pali, twierdzi, ze rzucił, ale on jest kłamczuch z tym paleniem, wiec wole mieć w głowie, ze pali mniejno mój zapytał mnie o to jak w niedzielę w rozpaczy mu mówiłam, że jutro dzwonię do kliniki: czy jak nie będzie mógł mieć dzieci, to się z nim rozwiode. Wydaje mi się, że badania to jest dla faceta ten moment, kiedy dostrzega powagę sytuacji - ja jestem bardzo ciekawa czy i jak się zmieni nastawienie mojego męża w okolicy terminu badań.
Oczywiście oba moje posty to jest straszne uogólnianie i na pewno są faceci, którzy są bardzo zaangażowani i którzy to przeżywają tak jak my.
Zgadzam się w 100%.Będę generalizować, ale większość mężczyzn dopiero jak dostanie w ręce małego bobasa rozumie co się wydarzyło i ze został ojcem. Ciąże rozumie jako… no właśnie ciąże. A starania jako przyjemny seks bez zabezpieczenia i tyle. Mamy zupełnie inna optykę w tej materii, wiec często pokazywanie każdej naszej myśli przed nimi to efekt odwrotny, bo zamiast wsparcia, którego oczekujemy, dostajemy: czy ty nie przesadzasz?/ czy ty za bardzo nie chcesz? / czy teraz w tym domu będzie sie rozmawiało tylko o ciazy, której jeszcze nie ma? Itd. Można sobie dopisać w podobnym tonie 100 innych wypowiedzi.
Podchodzą do tego zupełnie mniej emocjonalnie przynajmniej przez pierwsze kilka miesięcy, później może nadejść wstrząs, gdy pójdzie np. Na wizytę do kliniki niepłodności i posłucha lekarza, opcji, leków, stymulacji, inseminacji, in vitro. Dopiero się oczy zaczynaja trochę inaczej otwierać
Natury się nie zmieni, trzeba się dogadać, a przezywać zawsze można do nas, w domu 20%
no ja mam nadzieję, że wyniki wyjdą mu dobre, albo takie do korekty suplami najwyżej i dla niego na tym przygoda z klinika się skończy i będzie mógł wrócić do życia w błogiej nieświadomości, bo zdecydowanie wolę brak zrozumienia niż jego stresMojemu przeszło po jakichś 2 tygodniach. Jak go trzy razy pocieszylam, ze ma dużo plemników i żeby się nie martwił. No i zdecydowanie mniej pali, twierdzi, ze rzucił, ale on jest kłamczuch z tym paleniem, wiec wole mieć w głowie, ze pali mniej