reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Nowy Rok to spełnienia marzeń czas - więc dwie kreski ⏸️ wysika każda z Nas 🥰

reklama
Wiesz dobrze wiedziec ze cos takiego moze mi sie przytrafic tzn. ten bol. Ja dzis dalam sobie tez troche w kosc bo i porwalam sie na prace domowe i zakupy. A lekarz kazal sie oszczedzac jakbym byla w ciazy. Kto wie czy jutro tego nie odczuje.
Oby nie :-)
Właściwie u mnie wszelkie objawy występowały co drugi dzień... co było bardzo dziwne.
Wróciłam do pracy po 4 dniach, niby było OK. Ale 6. dnia miałam obfite krwawienie ze skrzepami, musiałam wychodzić z lekcji, żeby się ogarnąć... Powinnam była wiedzieć lepiej, nie zgrywać bohaterki, i zostać w domu... :-(
 
Oby nie :-)
Właściwie u mnie wszelkie objawy występowały co drugi dzień... co było bardzo dziwne.
Wróciłam do pracy po 4 dniach, niby było OK. Ale 6. dnia miałam obfite krwawienie ze skrzepami, musiałam wychodzić z lekcji, żeby się ogarnąć... Powinnam była wiedzieć lepiej, nie zgrywać bohaterki, i zostać w domu... :-(
Mi lekarz kazal zostac jak najdluzej sie da w domu. Ale mam taka prace (niemcy), ze jesli wezme zwykle zwolnienie od gina bedzie problem zeby utrzymac stanowisko bo juz nie mam zakazu pracy od ginekologa. I rozwazam na l4 od psychiatry. Ale i tak moge pozegnac sie chyba z praca. W ciazy bylam chorniona a teraz roznie moze byc. Jak to sie mowi "Co sie polepszy to sie popieprzy".
 
Mi lekarz kazal zostac jak najdluzej sie da w domu. Ale mam taka prace (niemcy), ze jesli wezme zwykle zwolnienie od gina bedzie problem zeby utrzymac stanowisko bo juz nie mam zakazu pracy od ginekologa. I rozwazam na l4 od psychiatry. Ale i tak moge pozegnac sie chyba z praca. W ciazy bylam chorniona a teraz roznie moze byc. Jak to sie mowi "Co sie polepszy to sie popieprzy".
Oby udało Ci się znaleźć dobre rozwiązanie 🍀
 
ja mówiłam, że musimy wziąć ślub, żeby było korzystniej podatkowo, więc no 😅

A bardziej zasmucilo Cię to, że bez romantyzmu, czy że myśli, że może się nie udać?

No to byś się z moim dogadała 🤣 A ja z tych co mają wywalone na śluby i imprez nie lubią, więc wiesz ;)

Szczerze to bardziej mnie zdziwiło jego podejście niż zasmuciło. Ale olałam sprawę, bo nie zamierzam z tego powodu nagle zacząć planować ślubu. A jakoś nie zakładam, że może się nie udać (chociaż z tyłu głowy mam tego świadomość).
My wzięliśmy ślub żeby skorzystać jeszcze z rodziny na swoim 😅
 
Mnie w ogóle wesela przerażają 🤣
O ile wystąpienia publiczne pod kątem zawodowym nie są dla mnie problemem o tyle tego typu bycie na pierwszym planie na samą myśl mnie paraliżuje. Więc jeśli ślub to tylko symboliczny najlepiej bez wesela (z jakimś przyjęciem czy coś), ale w sumie po co? Jak będziemy mieli kiedyś się rozstać to ślub tego nie zmieni. U nas kwestie rozliczenia też nie wchodzą w grę 🤣 No więc nie ma argumentu za ;-) Tzn. jedyny to ten przytoczony przez partnera.
Marzyłam o "przyjęciu weselnym" na jakieś 20 osób... ale potem okazało się, że mój luby ma dużą rodzinę, której w ogóle nie znam... no to poznałam na własnym ślubie ;-) Nie mam problemu z publicznymi wystąpieniami ani w pracy, ani w ogóle, chociaż fakt bycia obserwowaną przez wiele godzin troszkę mnie denerwował ;-) W pewnym momencie po prostu o tym zapomniałam. W kościele byliśmy tylko my dwoje i "ksiądz" - takie miałam poczucie, chociaż wszyscy w pełni uczestniczyli.
Najbardziej paradoksalne jest to, że tutaj lokalnie idea jest taka, że ślub jest na końcu. Tzn. najpierw się robi dzieci, bierze kredyt na dom, a potem, po latach, bierze się ślub.
Więc my wszystko na opak uczyniliśmy :p
W konsekwencji wielu uznało, że nie chcemy mieć dzieci, skoro wzięliśmy ślub, a jeszcze ich nie mamy ;-)
 
reklama
Do góry