reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Nowy Rok to spełnienia marzeń czas - więc dwie kreski ⏸️ wysika każda z Nas 🥰

Tak w ogóle to dziś gotujemy na kolację danie azjatyckie, od wczoraj łopatka i karczek pokrojone na cienkie plasterki przyprawione kolendrą, kminem, przyprawą 5 smaków i moczą się w sporej ilości sosu sojowego ciemnego i tego normalnego.

Prosecco, Limoncello przywiezione z Neapolu i Tonik się chłodzą. Zamierzamy się alkoholizować, jeść makaron z woka i seksić, bo owu startuje.
 
Ostatnia edycja:
reklama
I też szczerze mówiąc ja nie lubię takiego skrajnego podejścia. W pierwszym miesiącu starań wysyłać zbłąkaną dziewczynę na drożność czy coś :D
I nie lubię też przesady. Możecie się nie zgodzić ze mną, ale nie do konca zgadzam się z popularnym tutaj na forum "kalendarzyk to żadna metoda wyznaczania owulacji". No, może przy nieregularnych cyklach, Przy regularnych ma się całkiem dobrze, np mi apka wyliczą owulkę dość poprawnie
Popieram w stu procentach.
Polałabym Ci dzisiaj te proseczjo😎.

Ogółem to ja się boję radykałów również w kwestii starań.

Tak samo, jak Ty wychodzę z założenia, że metoda kalendarzyka wcale zła nie jest w momencie, kiedy zna się doskonale swoje ciało, mechanizm cyklu ma się obcykany w jednym paluszku.
Mi tak samo ajfon wyznacza doskonale moje dni płodne, ale serio praktycznie od kilkunastu lat wiem, kiedy jest owulka bez żadnych telefonów i aplikacji.
I to się potwierdzało za każdym razem u gina.
 
Ostatnia edycja:
Popieram w stu procentach.
Polałabym Ci dzisiaj te proseczjo😎.

Ogółem to ja się boję radykałów również w kwestii starań.

Tak samo, jak Ty wychodzę z założenia, że metoda kalendarzyka wcale zła nie jest w momencie, kiedy zna się doskonale swoje ciało, mechanizm cyklu ma się obcykany w jednym paluszku.
Mi tak samo ajfon wyznacza doskonale moje dni płodne, ale serio praktycznie od kilkunastu lat wiem, kiedy jest owulka bez żadnych telefonów i aplikacji.
I to się potwierdzało za każdym razem u gina.
dokładnie. Oczywiście nie traktuje kalendarzyka jak świętość i biorę poprawkę na to, że może się coś poprzesuwać. Jednak najczęściej mi się zgadza owulka z kalendarzykiem (no +/- 2 dni). Więc mówienie, że kalendarzyk to żadna metoda i tak naprawdę się nie wie kiedy się miało owulacje moim zdaniem nie jest poprawne,
I ogólnie ja w każdej dziedzinie życia nie lubie radykalnego podejścia.
Między innymi dltego wkurza mnie, ze w Polszy jesteś albo lewakiem, albo pisowcem. Nie ma nic po środku xD ale w politykę może jednak nie wchodźmy :D
 
Mnie się wydaje,że w sumie żadna z nas na początku swojej drogi Staraczkowej nie wiedziała jak głęboko będzie musiała grzebać i nie miała świadomości jakie są badania. Nie mowie o tych badaniach podstawowych chociaż ja np o podstawowych tez się dowiedziałam dopiero z forum.
W szkole wiedza przekazywana jest żenująca.
A czy nasze mamy tak chętnie z wami rozmawiały o prokreacji? Nie sądzę.
To są podstawy, a co dopiero wiedza o jakiś szczegółowych czy zaawansowanych badaniach.
Moja mama ze mną rozmawiała, ze mną zaszła od razu, z moja siostra nie była w ciąży i poszła do lekarza: panie doktorze, bo ja 3 i pół roku nie używam antykoncepcji, a nie mam drugiego dziecka 😳 ale mam zeszyt z pomiarem temperatury (nie uwierzycie, ale ma go nadal i go oglądałam, wszystkie kropeczki perfekcyjnie połączone - ten wątek za chwile)
Lekarz przepisał jej przy którejś tam kolejnej próbie jakieś na tamten czas eksperymentalne leczenie- zaszła w ciąże po czym w tv oglądała, ze kolejna kobieta umarła przy braniu tych leków (co to było - nie pamietam, kiedyś mi słoiczek pokazywała, ale nie zapamiętałam), później miała poważne podejrzenie hipotrofii płodu i jakiś tam wad wrodzonych, wiec do rozwiązania trzęsła się jak galareta, schudła przez ten stres w ciąży 3kg, siostra - zdrowa jak ryba.
Wracając do zeszycika- pokazuje mi te cykle i mówi, o a tu już byłam na lekach, no a tu już przestałam mierzyć, bo wiedziałam, ze jestem w ciąży- ileś tam wysokich temperatur. I rzeczywiście pomiary urwały się w okolicach spodziewanej miesiaczki, bo już wiedziała, ze się udało, ale to było faktycznie kilka lat prowadzonych pomiarów.
Teraz jak do niej pojadę, to znajdę z nią ten zeszycik i pooglądam dokładniej ;)
Teraz wiedza o staraniach tylko moja mama i moja siostra. Ale moja mama jest nienaciskajaca i niepoklepujaca po ramieniu oraz niewypytujaca. Wiec tylko czasem jak pyta co u mnie i co jeszcze, to wspominam, ze no w ciąży nadal nie jestem, a jak będę, to jej powiem ;)
Ale fakt mamy często maja z wylewnoscia problem w stosunku do córek. Przynajmniej za tych moich czasów młodości- jak mając 13 lat poszłam do niej, ze dostałam miesiączkę, to otworzyła szafke nocna, powiedziała, ze ma dla mnie książeczkę odpowiadająca na wszystkie pytania, podpaski są w łazience, a na opakowaniu instrukcja jak je przykleić i ze gdybym miała pytania, to mam pytac 😂😂 bosz co za zimny chów 🙈🙈
 
Moja mama ze mną rozmawiała, ze mną zaszła od razu, z moja siostra nie była w ciąży i poszła do lekarza: panie doktorze, bo ja 3 i pół roku nie używam antykoncepcji, a nie mam drugiego dziecka 😳 ale mam zeszyt z pomiarem temperatury (nie uwierzycie, ale ma go nadal i go oglądałam, wszystkie kropeczki perfekcyjnie połączone - ten wątek za chwile)
Lekarz przepisał jej przy którejś tam kolejnej próbie jakieś na tamten czas eksperymentalne leczenie- zaszła w ciąże po czym w tv oglądała, ze kolejna kobieta umarła przy braniu tych leków (co to było - nie pamietam, kiedyś mi słoiczek pokazywała, ale nie zapamiętałam), później miała poważne podejrzenie hipotrofii płodu i jakiś tam wad wrodzonych, wiec do rozwiązania trzęsła się jak galareta, schudła przez ten stres w ciąży 3kg, siostra - zdrowa jak ryba.
Wracając do zeszycika- pokazuje mi te cykle i mówi, o a tu już byłam na lekach, no a tu już przestałam mierzyć, bo wiedziałam, ze jestem w ciąży- ileś tam wysokich temperatur. I rzeczywiście pomiary urwały się w okolicach spodziewanej miesiaczki, bo już wiedziała, ze się udało, ale to było faktycznie kilka lat prowadzonych pomiarów.
Teraz jak do niej pojadę, to znajdę z nią ten zeszycik i pooglądam dokładniej ;)
Teraz wiedza o staraniach tylko moja mama i moja siostra. Ale moja mama jest nienaciskajaca i niepoklepujaca po ramieniu oraz niewypytujaca. Wiec tylko czasem jak pyta co u mnie i co jeszcze, to wspominam, ze no w ciąży nadal nie jestem, a jak będę, to jej powiem ;)
Ale fakt mamy często maja z wylewnoscia problem w stosunku do córek. Przynajmniej za tych moich czasów młodości- jak mając 13 lat poszłam do niej, ze dostałam miesiączkę, to otworzyła szafke nocna, powiedziała, ze ma dla mnie książeczkę odpowiadająca na wszystkie pytania, podpaski są w łazience, a na opakowaniu instrukcja jak je przykleić i ze gdybym miała pytania, to mam pytac 😂😂 bosz co za zimny chów 🙈🙈
ja pamiętam, jak mam zanim jeszcze dostałam okres dała mi paczkę podpasek i powiedziała co i jak. Ale samą pierwszą rozmowe, że okres to bedzie mi krew lecieć przeprowadził ze mną tata :D nie wiem czemu.
Mój Tata podobno strasznie mocno się interesował cyklem kobiety, bo moja mama rzeczywiści zachodziła w ciążę od kichnięcia, więc jak nie chciała się z nim bzykać bo się bała ciąży to się kształcił kiedy są płodne a kiedy niepłodne xD ile razy mama mi mówiłą, ze rzucała w tatę testami negatywnymi bo tak się bała, ze jest w ciąży znów :D no i jeszcze dodam, ze właśnie ja jestem wpadką :D
 
Mnie się wydaje,że w sumie żadna z nas na początku swojej drogi Staraczkowej nie wiedziała jak głęboko będzie musiała grzebać i nie miała świadomości jakie są badania. Nie mowie o tych badaniach podstawowych chociaż ja np o podstawowych tez się dowiedziałam dopiero z forum.
W szkole wiedza przekazywana jest żenująca.
A czy nasze mamy tak chętnie z wami rozmawiały o prokreacji? Nie sądzę.
To są podstawy, a co dopiero wiedza o jakiś szczegółowych czy zaawansowanych badaniach.
Jak powstawałam, to chyba wygrałam los na loterii w temacie wybór mamy.

Moja mama była bardzo niestandardowa, jak na lata 90-te, bo pamiętam, jak dziś, jak miałam 8 lat, jak mnie posadziła przy stole i powiedziała wprost, czym jest seks, weszła mocno w temat miesiączki, wspomniała o prezerwatywach, itd.
Bo to, że dzieci rosną w brzuchu, to już wiedziałam od dawna. O okresie wiedziałam, że jest, ale nie szczegółowo.

No ale może to to, że moja mama uczy dzieci i bardzo nie lubi, jak się je okłamuje. Według niej wymyślanie historyjek o bocianach i kapuście to kłamstwo.

I pamiętam, jak dziś ile wsparcia od niej miałam, kiedy pierwszy raz dostałam okres.

Z tym, że wiem, że takie mamy, jak moja, to raczej mniejszość. Nawet teraz.
 
ja pamiętam, jak mam zanim jeszcze dostałam okres dała mi paczkę podpasek i powiedziała co i jak. Ale samą pierwszą rozmowe, że okres to bedzie mi krew lecieć przeprowadził ze mną tata :D nie wiem czemu.
Mój Tata podobno strasznie mocno się interesował cyklem kobiety, bo moja mama rzeczywiści zachodziła w ciążę od kichnięcia, więc jak nie chciała się z nim bzykać bo się bała ciąży to się kształcił kiedy są płodne a kiedy niepłodne xD ile razy mama mi mówiłą, ze rzucała w tatę testami negatywnymi bo tak się bała, ze jest w ciąży znów :D no i jeszcze dodam, ze właśnie ja jestem wpadką :D
A nie to po mojej siostrze już poszła wkładka domaciczna i nie było mowy o większej liczbie dzieci, no chyba, ze te wpadki w stylu wkładka nadal jest a ciąża w macicy się rozwija ;)
Mój tata był bardziej wylewny, ale bardziej interesowały go sprawy damsko-męskie nizli wyłącznie damskie ;) to śmiesznie tak, kiedy nie było takich rzeczy w necie, a jeśli były to i tak rodzice podejrzeli, co się oglądało, ja zreszta wówczas miałam komputer na simsy, harrego Pottera, wormsy, czy need for speed, a nie internet 🙈🙈 wiec trzeba by do kafejki iść.
Tak w sumie patrze teraz, ze ja dosyć sporo o tym życiu intymnym moich rodziców wiedziałam 😂
 
Jak powstawałam, to chyba wygrałam los na loterii w temacie wybór mamy.

Moja mama była bardzo niestandardowa, jak na lata 90-te, bo pamiętam, jak dziś, jak miałam 8 lat, jak mnie posadziła przy stole i powiedziała wprost, czym jest seks, weszła mocno w temat miesiączki, wspomniała o prezerwatywach, itd.
Bo to, że dzieci rosną w brzuchu, to już wiedziałam od dawna. O okresie wiedziałam, że jest, ale nie szczegółowo.

No ale może to to, że moja mama uczy dzieci i bardzo nie lubi, jak się je okłamuje. Według niej wymyślanie historyjek o bocianach i kapuście to kłamstwo.

I pamiętam, jak dziś ile wsparcia od niej miałam, kiedy pierwszy raz dostałam okres.

Z tym, że wiem, że takie mamy, jak moja, to raczej mniejszość. Nawet teraz.
o, właśnie. Ja też nie uważam, że bociany czy kapusta są dobre. Wszystko można dostosować do wieku dziecka i opowiedzieć to we właściwy sposób.
 
reklama
A nie to po mojej siostrze już poszła wkładka domaciczna i nie było mowy o większej liczbie dzieci, no chyba, ze te wpadki w stylu wkładka nadal jest a ciąża w macicy się rozwija ;)
Mój tata był bardziej wylewny, ale bardziej interesowały go sprawy damsko-męskie nizli wyłącznie damskie ;) to śmiesznie tak, kiedy nie było takich rzeczy w necie, a jeśli były to i tak rodzice podejrzeli, co się oglądało, ja zreszta wówczas miałam komputer na simsy, harrego Pottera, wormsy, czy need for speed, a nie internet 🙈🙈 wiec trzeba by do kafejki iść.
Tak w sumie patrze teraz, ze ja dosyć sporo o tym życiu intymnym moich rodziców wiedziałam 😂
mój Ojciec w ksążkach czytał :D
Btw komupter mi służył dokładnie do tego co Tobie :D
 
Do góry