B
BBP
Gość
Ja myślę, że to wcale nie są aż tak rozbieżne punkty widzeniaNie mam zamiaru cię przekonywać do in vitro. Sama jestem w jakimś tam stopniu przeciwna. To ogromna ingerencja w organizm i wielki biznes, na którym cierpimy my - pacjenci.
Ja sama wstrzymałam się tak długo jak mogłam. I w sumie nie żałuje (zależy od dnia,czasem żałuje czasem nie). Musiałam też zrobic wiele badań, a i mój partner był przeciwny. Ale większość kobiet po in vitro żałuje, że tyle czekała z decyzją.
Ale fajne, że możemy porównać dwa punkty widzenia na podobną sprawę [emoji106]
Ja uważam, że to jedyna słuszna i najskuteczniejsza metoda, ale każdy powinien iść tą drogą dopiero kiedy poczuje się w pełni na to gotowy.
Ja ponadto traktuje niepłodność jako problem pary. Gdyby to na mnie trafiło to oczekiwałabym wsparcia od mojego partnera, tak samo będę go wspierać w przypadku jego niepłodności.
IVF to jest wspaniałe osiągniecie (jednak uważam, że narracja jest przekłamana, bo albo pokazuje się same złe strony plus nieprawdziwe wymysły albo same ochy i achy z minimalizowaniem ryzyka) tak naprawdę największym minusem in vitro jest jego komercjalizacja i kiliniki.
I ja też uważam, że wsparcie jest ważne, tylko z czynnikiem męskim to trochę tak, że mam nadzieję, że w końcu zaczną POWAŻNIE to leczyć.