- Dołączył(a)
- 17 Listopad 2024
- Postów
- 4
Cześć Dziewczyny
Jestem tu nowa, w maju odstawiłam tabletki antykoncepcyjne, w zasadzie antykoncepcję hormonalną stosowałam z małymi przerwami blisko 10 lat. Moje cykle były regularne książkowo - 28dni. Po odstawieniu miałam nieco nieregularny cykl (1 cykl 25dni, 2 - 30dni, 3 w lipcu z owulacyjnym śluzem już 26dni, 4 - 27dni, 5 - 28dni, 6 - 29 dni, a teraz jestem w trakcie 7 cyklu i to mój 14 dzień cyklu). Z partnerem nie stosujemy żadnej antykoncepcji, kochamy się przez cały cykl, najczęściej partner kończy klasycznie, tj per vaginam, ale w najbardziej płodne dni (z różnym marginesem czasowym ) zmieniamy zakończenie na francuskie lub greckie.
Dni przeliczam w aplikacji, ponadto obserwuję śluz, wsłuchuję się w swój organizm - zazwyczaj odczuwam kłujący ból w podbrzuszu w okolicach owulacji, moje piersi też wyraźnie zmieniają się w trakcie cyklu, ból brzucha przed miesiączką też odczuwam jako charakterystyczny. Ponadto posiłkuję się testami LH. Ostatnio jednak mam wrażenie, że mój organizm zrobił mi "niespodziankę". Nie widziałam się z moim partnerem przez tydzień i kiedy stęsknieni spotkaliśmy się wreszcie to nie hamowaliśmy się... to był mój 12dc, chociaż jak wspominałam margines czasowy dla płodnych dni mieliśmy dosyć elastyczny...w 11dc wykonałam testy LH, łącznie 3 w ciągu doby, wszystkie ujemne, śluz stawał się bardziej ciągliwy, ale to jeszcze nie był jego szczyt. Kolejnego dnia wykonałam również 3 testy LH, w tym 2 przed upojnym spotkaniem, wszystkie ujemne, za to śluz był już typowy "białko jaja kurzego" i bardzo obfity. Nadszedł 13dc, wg wyliczeń owulacja powinna wystąpić jutro czyli w 15dc, teoretycznie powinnam mieć coraz więcej płodnego śluzu ze szczytem w dniu owulacji, a 13dc i jestem sucha jak pustynia! tymczasem testy LH wykonane znów 3x, pokazują coraz wyraźniejszą, grubszą kreskę (mogę załączyć zdjęcia), choć trochę brakuje tam do zrównania kresek barwą i grubością. Stąd moje pytania: czy zdarzały się Wam potwierdzone owulacje po szczycie wydzielania płodnego śluzu? Czy taka reakcja - zmiana konsystencji i ilości śluzu może być związana z wytryskami do pochwy dzień wcześniej i jest to wtedy chwilowe? Czy nie za późno zaczęłam się testować i czy dać wiarę 3 testom dziennie (marki Facelle i Vitam naprzemiennie)?
Żeby uprzedzić ewentualne moralizatorskie komentarze, o nieodpowiedzialnym podejściu nie jesteśmy nastolatkami (ja jestem 30+, partner 50+), znamy ryzyko i mechanizm zapłodnienia, chcemy mieć dzieci, partner nawet 3, ja wynegocjowałam 2 jakby teraz nam się przytrafiło to nic by się złego nie stało, chociaż odwlekamy trochę żeby uporządkować swoje sprawy, ale widziałam szczęście partnera gdy miesiączka spóźniła mi się o jeden dzień i lekkie rozczarowanie gdy zakomunikowałam, że jednak dostałam. Ja wtedy również nie byłam przerażona spóźnieniem, a miesiączka mnie nie ucieszyła tak jak z 10 lat temu. Ten temat poruszyłam z ciekawości bo wielokrotnie czytałam, słyszałam, że owulacja to również szczyt wydzielania śluzu
Jestem tu nowa, w maju odstawiłam tabletki antykoncepcyjne, w zasadzie antykoncepcję hormonalną stosowałam z małymi przerwami blisko 10 lat. Moje cykle były regularne książkowo - 28dni. Po odstawieniu miałam nieco nieregularny cykl (1 cykl 25dni, 2 - 30dni, 3 w lipcu z owulacyjnym śluzem już 26dni, 4 - 27dni, 5 - 28dni, 6 - 29 dni, a teraz jestem w trakcie 7 cyklu i to mój 14 dzień cyklu). Z partnerem nie stosujemy żadnej antykoncepcji, kochamy się przez cały cykl, najczęściej partner kończy klasycznie, tj per vaginam, ale w najbardziej płodne dni (z różnym marginesem czasowym ) zmieniamy zakończenie na francuskie lub greckie.
Dni przeliczam w aplikacji, ponadto obserwuję śluz, wsłuchuję się w swój organizm - zazwyczaj odczuwam kłujący ból w podbrzuszu w okolicach owulacji, moje piersi też wyraźnie zmieniają się w trakcie cyklu, ból brzucha przed miesiączką też odczuwam jako charakterystyczny. Ponadto posiłkuję się testami LH. Ostatnio jednak mam wrażenie, że mój organizm zrobił mi "niespodziankę". Nie widziałam się z moim partnerem przez tydzień i kiedy stęsknieni spotkaliśmy się wreszcie to nie hamowaliśmy się... to był mój 12dc, chociaż jak wspominałam margines czasowy dla płodnych dni mieliśmy dosyć elastyczny...w 11dc wykonałam testy LH, łącznie 3 w ciągu doby, wszystkie ujemne, śluz stawał się bardziej ciągliwy, ale to jeszcze nie był jego szczyt. Kolejnego dnia wykonałam również 3 testy LH, w tym 2 przed upojnym spotkaniem, wszystkie ujemne, za to śluz był już typowy "białko jaja kurzego" i bardzo obfity. Nadszedł 13dc, wg wyliczeń owulacja powinna wystąpić jutro czyli w 15dc, teoretycznie powinnam mieć coraz więcej płodnego śluzu ze szczytem w dniu owulacji, a 13dc i jestem sucha jak pustynia! tymczasem testy LH wykonane znów 3x, pokazują coraz wyraźniejszą, grubszą kreskę (mogę załączyć zdjęcia), choć trochę brakuje tam do zrównania kresek barwą i grubością. Stąd moje pytania: czy zdarzały się Wam potwierdzone owulacje po szczycie wydzielania płodnego śluzu? Czy taka reakcja - zmiana konsystencji i ilości śluzu może być związana z wytryskami do pochwy dzień wcześniej i jest to wtedy chwilowe? Czy nie za późno zaczęłam się testować i czy dać wiarę 3 testom dziennie (marki Facelle i Vitam naprzemiennie)?
Żeby uprzedzić ewentualne moralizatorskie komentarze, o nieodpowiedzialnym podejściu nie jesteśmy nastolatkami (ja jestem 30+, partner 50+), znamy ryzyko i mechanizm zapłodnienia, chcemy mieć dzieci, partner nawet 3, ja wynegocjowałam 2 jakby teraz nam się przytrafiło to nic by się złego nie stało, chociaż odwlekamy trochę żeby uporządkować swoje sprawy, ale widziałam szczęście partnera gdy miesiączka spóźniła mi się o jeden dzień i lekkie rozczarowanie gdy zakomunikowałam, że jednak dostałam. Ja wtedy również nie byłam przerażona spóźnieniem, a miesiączka mnie nie ucieszyła tak jak z 10 lat temu. Ten temat poruszyłam z ciekawości bo wielokrotnie czytałam, słyszałam, że owulacja to również szczyt wydzielania śluzu