Nie chce zakładac nowego watku, moze ktos tu zajrzy i mi cos doradzi. Moja Natalka ma 10 miesiecy i nic nie chce jesc. I nie zeby miala cos co lubi, bo bym jej to dawala caly dzien na wszytskie posilki, aby tylko jadla, po prostu wybrzydza przy wszystkim - przy kaszkach, jogurtach, deserkow prawie wcale nie jada, zupki jako tako, ale tylko do pewnego momentu, mleka jak wypije w ciagu dnia 100ml to jest sukces. Dzis ja wazylam w przychodni, przez 3 tyg przybrala 40g!!!!!Jestem zalamana, wykonczona nerwowo, juz nie wiem co robic, jak sa dwie osoby w domu to jeszcze jedna ja jakos zabawi, ale jak jestem sama (prawie caly czas jestem sama), to nie daje rady. Biore leki na uspokojenie bo mam ochote rabnac miska w sciane. Wezmie 3 lyzeczki i potem trzyma w buzi, to jest chyba najgorsze, to jej trzymanie, potrafi tak pol godziny miec zacisniete usta i trzyma...Karmie ja co 3 - 4 godz, a i tak nie zje, nawet po calej nocy nie zje 150ml kaszki. Chyba moglaby sie zaglodzic na smierc...Dawalam jej tez mniej ale czesciej i tez do d... bo nie dala wtedy rady zjesc porzadnie zupki. Staram dawac jej wszytskiego po trochu, w nadziei ze moze trafie na cos co lubi - ani chleba, ani budyniu, ani owocow, ani do reki, ani lyzeczka, ani z kubeczka, ani butelka... Jeden dzien cos jej zasmakuje, to ja szykbo robie na nastepny to samo i jest bunt!Nie wiem co robic, nie chce dawac jej jakis lekow, wyniki niby dobre ale hemoglobina na granicy, teraz to az boje sie powtarzac morfologie...
Czy któras z Was tez miala takiego niejadka, czy to sie kiedys zmienilo?czy dziecko zaczelo jesc?Czasem karmie ja 1 godz i zabawiam, zamierzam wrocic do pracy i nie wierze, ze niania bedzie spedzala tyle czasu przy jej jedzeniu i czy ktoras to w ogole wytrzyma...