reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Nie radzę sobie. Poronienie 9/10 tydz.

Moja córka się popłakała, jak jej powiedzieliśmy, że dzidziuś umarł. Najbardziej bałam się jej przekazać tą złą nowinę, ale przez łzy wydusila pytanie: "Kiedy będzie następny dzidziuś". Dzieci mają taki trochę system zerojedynkowy, coś jest, nie ma tego, a kiedy będzie znowu?
Nie przejmuj się synkiem, czas jest najlepszym lekarstwem. Zarówno dla Ciebie jak i dla niego. Wszystko się poukłada, już widzisz, że małymi kroczkami jest coraz lepiej....
 
reklama
Wiem jaka to ogromna strata. Też w podobnym czasie poroniłam. Nie potrafiłam sobie tego wytłumaczyć. Czas mijał, a ja cały czas przeżywałam to od nowa. Nam pomogły spotkania z psychologiem i czas. Po roku czasu udało nam się kolejny raz. Czas leczy rany. Następnym razem Wam się uda.
 
kramba gratuluje, cieszę się, że wam się udało, wiem jake to trudne, żeby się podniesć po poronieniu :( My z mężem tez byliśmy u psychologa, a teraz szukamy kliniki, żeby zasięgnąć tam pomocy.
 
Już dwa tygodnie bez mojego Aniołka. Tylko smutek. Pustka :( nasza historia nie jest inna, odosobniona ale to wcale nie pomaga. Rok temu. Dobra nowina. Jestem przy nadziei. Później smutek. Puste jajo... bez zarodka. Wizyty u lekarzy i wciąż to samo :zdarza się, to o niczym nie świadczy, następnym razem będzie dobrze. Starania starania. Kłótnie o bzdury. Niewyladowane emocje. Nowy rok nowe postanowienia. I w tym roku przyszedl dzień cudowny dzień. Jestem w ciąży. Dzień przed świętami Wielkanocy kontrolna wizyty i potwierdzenie że wszytsko bedzie dobrze... i juz nie będzie. Serduszko nie bije i juz nigdy nie zabije. Jesteśmy razem wspieramy. Tydzień temu siostra mojego narzeczonego urodzila córeczkę bez starań bez problemów. Cieszę sie, chociaż jej się udało bo tego co czuje przeżywam nie życzę nikomu. Staram się znaleźć sobie miejsce. Codziennie o nim myślę. Tak bardzo boje sie przyszłości
 
Już dwa tygodnie bez mojego Aniołka. Tylko smutek. Pustka :( nasza historia nie jest inna, odosobniona ale to wcale nie pomaga. Rok temu. Dobra nowina. Jestem przy nadziei. Później smutek. Puste jajo... bez zarodka. Wizyty u lekarzy i wciąż to samo :zdarza się, to o niczym nie świadczy, następnym razem będzie dobrze. Starania starania. Kłótnie o bzdury. Niewyladowane emocje. Nowy rok nowe postanowienia. I w tym roku przyszedl dzień cudowny dzień. Jestem w ciąży. Dzień przed świętami Wielkanocy kontrolna wizyty i potwierdzenie że wszytsko bedzie dobrze... i juz nie będzie. Serduszko nie bije i juz nigdy nie zabije. Jesteśmy razem wspieramy. Tydzień temu siostra mojego narzeczonego urodzila córeczkę bez starań bez problemów. Cieszę sie, chociaż jej się udało bo tego co czuje przeżywam nie życzę nikomu. Staram się znaleźć sobie miejsce. Codziennie o nim myślę. Tak bardzo boje sie przyszłości
Jestem praktycznie na tym etapie co Ty..27 kwietnia sie dowiedzialam ze mam w sobie juz 2 tyg martwy plod ktory powinien miec 12 tc a ma ok 8-9tc..29 mialam zabieg..to wszystko jest przerazajace..oczekuje teraz na wyniki z kosmowki...
 
Cześć Dziewczyny. Czytałam trochę fora i wiem że ten wątek był już nie raz poruszany... Poroniłam w 9/10 tygodniu. Maluch był już spory.. Jak na teście zobaczyła 2 kreski, radość moja i mojego Męża nie miała końca. W 7 tygodniu bicie serduszka, byłam najszczęśliwsza na świecie. Wymiotowałam, zapachy czułam mega silnie, do łazienki na siku często... I tak było cały czas. Tydzień temu pojechaliśmy na usg w 12 tyg. Lekarz powiedział że złe wieści, nigdy nie zapomnę widoku ekranu, nie widać serduszka, dzieciątko się nie rusza, ok. 2 tyg chodziłam z martwym płodem, mimo że wymiotowałam, było mi słabo jak wcześniej. Lekarz powiedział że organizm jeszcze reaguje tak jakby była ciąża. Zaczął się dramat. Wylałam morze łez, mój Mąż też, pierwszy raz widziałam... I jak patrzyłam jak On cierpi to myślałam że umrę z bólu. W szpitalach też nie obyło się bez ekscesów, w jednym nie ma miejsc, w drugim zapytali po co przyszłam?!, w trzecim już zostałam i się za mnie wzięli. Nie chce tego pamiętać... Ale nie jest łatwo, ciągle wszystko wraca. Teraz fizycznie czuję się lepiej, ale psychicznie... Jak sobie poradzić z takim bólem i taką stratą...? Cierpię bardzo. Nie umiem sobie znaleźć miejsca, nie mogę spać. Wydaje mi się że wszyscy w Rodzinie i znajomi mają dzieci. Poza tym wszędzie obsesyjnie widzę kobiety w ciąży i dzieci.. Proszę o pomoc jak sobie z tym poradzić, jak przetrwać ten najcięższy czas w życiu...
Dzięki, pozdrawiam.
Kochana ,
MOje maleństwo w 14 tygodniu ciąży zmarło. Ból krzyk łzy. Nie chciałam juz słuchać jaka to mam być dzielna i ze jestem młodą i nie jedno dziecko jeszcze urodze.
Bardzo mi pomogła świadomość że mogłam go urodzić i pochować w mogile dzieci utraconych. Jako mama nic więcej mu nie mogę dać. Kupić znicz .figurkę. ...nic już jie bedxie takie samo.Kochana zawsze mow co czujesz bo masz do tego prawo .ja wierzę że jakiś ukryty cel jest w tym wszystkim.a my aniołkowa mamy jesteśmy silnymi babkami i mimo że ból nie mija potrzeba miłości utulenia dziecka i puste ramionanorma.jednak ja kocham mojego aniołka mimo że byle ze mną tak krótko.
 
Już dwa tygodnie bez mojego Aniołka. Tylko smutek. Pustka :( nasza historia nie jest inna, odosobniona ale to wcale nie pomaga. Rok temu. Dobra nowina. Jestem przy nadziei. Później smutek. Puste jajo... bez zarodka. Wizyty u lekarzy i wciąż to samo :zdarza się, to o niczym nie świadczy, następnym razem będzie dobrze. Starania starania. Kłótnie o bzdury. Niewyladowane emocje. Nowy rok nowe postanowienia. I w tym roku przyszedl dzień cudowny dzień. Jestem w ciąży. Dzień przed świętami Wielkanocy kontrolna wizyty i potwierdzenie że wszytsko bedzie dobrze... i juz nie będzie. Serduszko nie bije i juz nigdy nie zabije. Jesteśmy razem wspieramy. Tydzień temu siostra mojego narzeczonego urodzila córeczkę bez starań bez problemów. Cieszę sie, chociaż jej się udało bo tego co czuje przeżywam nie życzę nikomu. Staram się znaleźć sobie miejsce. Codziennie o nim myślę. Tak bardzo boje sie przyszłości
 

Załączniki

  • Screenshot_2017-10-16-20-33-39.png
    Screenshot_2017-10-16-20-33-39.png
    79,7 KB · Wyświetleń: 182
Cześć dziewczyny poronilam w 4 tyg ciąży strasznie to przeżywam to była moja pierwsza ciąża najpierw pojawił się delikatny brązowy śluz koleżanki mnie uspokajaly że to macica się oczyszcza itp ale jakoś podświadomie czułam że jest coś nie tak wróciłam z pracy i zaczęło się krew lała się okropnie lekarz który przyjmował mnie na pogotowiu musiał zrobić wielka łaskę aby mnie przyjąć o mały włos a chyba bym go rozszarpala nie docierało do niego to co mówię po zrobieniu badań które Pan doktor łaskawie zlecił przyszedł czas na wyniki i ta wiadomość przykro mi ale pani nie jest już w ciąży w jednej chwili świat mi się zawalił niewiedzialam co mam z sobą zrobić zaczęłam płakać cały wieczór płakałam w nocy prawie nie spałam i widziałam że dla męża też jest bardzo ciężko choć nie chciał okazywać tego ale wierzę że jeszcze nam się uda mieć upragnionego bobasa bo tylko to mi zostalo
 
Dlaczego to tak strasznie boli psychicznie.Wczoraj po 3 dniach pobytu w szpitalu i tlącej się nadziei dostalam silnych bóli i krwawienia. Dzisiaj się dowiedzialam że kruszynki już nie ma. Odeszła w 7 tyg ciąży. Nie chcę być już w szpitalu. Wszystko źle się kojarzy. Chcę zaszyć się w domu i tylko płakać i tęsknić.Nic innego teraz nie umiem
 
reklama
Dlaczego to tak strasznie boli psychicznie.Wczoraj po 3 dniach pobytu w szpitalu i tlącej się nadziei dostalam silnych bóli i krwawienia. Dzisiaj się dowiedzialam że kruszynki już nie ma. Odeszła w 7 tyg ciąży. Nie chcę być już w szpitalu. Wszystko źle się kojarzy. Chcę zaszyć się w domu i tylko płakać i tęsknić.Nic innego teraz nie umiem

Bardzo mi przykro. Sama przez to przeszłam. Poroniłam 7 maja 2018, to była ciąża bliźniacza. 8 maja zostałam poddana zabiegowi łyżeczkowania macicy. Dochodzę do siebie w domu. Teraz czeka mnie walka z toksoplazmozą. Wierzę, że będzie dobrze. Mam nadzieję, że czujesz się znacznie lepiej. Pozdrawiam serdecznie :)
 
Do góry