niki20064
:(
WItam was dziewczyny stwierdzam po przeczytaniu waszych postów że zbyt wiele kobiet cierpi z powodu straty maluszka wiem co mówie bo sama to przeszłam przez ostatnie dwa lata I wiem że nie jest łatwo jestem sercem z wami bo tylko my wiemy jak to boli i tylko my siebie wzajemnie rozumiemy bo wiemy przez co trzeba przejśc ...
Ja we wrześniu 2014 urodziłam moja upragniona i długo wystarana córeczkę która miała prawie 5 miesięcy gdy zycie i jej choroba zmusiły nas abysmy sie przedwcześnie rozstały. A była chora na Zespół Turnera i mojej Zuzi trafił się wyjatkowo złośliwy przypadek który bardzo szybko postepował .
Z dnia na dzień było coraz gorzej zdązyłam poczuć tylko jedno jedyne kapniecie mojego dziecka ;( tego nie zapomnę do końca zycia jakie jest to wspaniałe uczucie ... Niestety urodziłam ją 17 wrzesnia po porodzie była ze mna nie pozwoliłam jej zabrać to by było dla mnie jeszcze cieższe gdybym nie mogła jej zobaczyć ani przytulić a była na prawde bardzo malutka bo miała zaledwie 18 cm ale dla mnie była najpiękniejszym cudem jaki mnie spotkał . Nigdy nie zapomne tego jak wygladała i jaka była spokojna. Od tamtego momentu gdy wyszłam ze szpitala nie dochodziło do mnie to co sie stało. Na pogrzebie mojej kruszynki wyłam niesamowicie i to był ostatni raz kiedy płakałam bo później przez prawie 3 miesiace czułam sie tak jakby ktoś wyrwał mi serce zabrał uczucia , funkcjonowałam ale nie "żyłam" gdy przyszły świeta czułam w sobie gniew złość rozpacz te uczucia wróciły z taką siłą że nie potrafiłam sobie z nimi poradzić dochodziły do mnie najczarniejsze myśli i to jedno co miałam w głowie to to że ona powinna być teraz w moim brzuszku a nie w tym zimnym okropnym grobie ... Miałam termin na luty 8 lub 9 nie wiem jak to z niose gdy przyjdzie ten czas ale wiem jedno zrobiłam wszystko by ja uratowac i ulzyć jej w bólu bo tego bym nie zniosła gdybym skazała ja na ból i cierpienie ...
Moja Zuza dolączyła do swojego rodzeństwa które straciłam w 2013 r w maju a byłam w ciazy z czworaczkami ...
Więc widzicie dziewczyny że wiem co czujecie i wiem również że nie ma takich słów żeby nas pocieszyły i sprawiły abyśmy przestały cierpieć ...
Ja we wrześniu 2014 urodziłam moja upragniona i długo wystarana córeczkę która miała prawie 5 miesięcy gdy zycie i jej choroba zmusiły nas abysmy sie przedwcześnie rozstały. A była chora na Zespół Turnera i mojej Zuzi trafił się wyjatkowo złośliwy przypadek który bardzo szybko postepował .
Z dnia na dzień było coraz gorzej zdązyłam poczuć tylko jedno jedyne kapniecie mojego dziecka ;( tego nie zapomnę do końca zycia jakie jest to wspaniałe uczucie ... Niestety urodziłam ją 17 wrzesnia po porodzie była ze mna nie pozwoliłam jej zabrać to by było dla mnie jeszcze cieższe gdybym nie mogła jej zobaczyć ani przytulić a była na prawde bardzo malutka bo miała zaledwie 18 cm ale dla mnie była najpiękniejszym cudem jaki mnie spotkał . Nigdy nie zapomne tego jak wygladała i jaka była spokojna. Od tamtego momentu gdy wyszłam ze szpitala nie dochodziło do mnie to co sie stało. Na pogrzebie mojej kruszynki wyłam niesamowicie i to był ostatni raz kiedy płakałam bo później przez prawie 3 miesiace czułam sie tak jakby ktoś wyrwał mi serce zabrał uczucia , funkcjonowałam ale nie "żyłam" gdy przyszły świeta czułam w sobie gniew złość rozpacz te uczucia wróciły z taką siłą że nie potrafiłam sobie z nimi poradzić dochodziły do mnie najczarniejsze myśli i to jedno co miałam w głowie to to że ona powinna być teraz w moim brzuszku a nie w tym zimnym okropnym grobie ... Miałam termin na luty 8 lub 9 nie wiem jak to z niose gdy przyjdzie ten czas ale wiem jedno zrobiłam wszystko by ja uratowac i ulzyć jej w bólu bo tego bym nie zniosła gdybym skazała ja na ból i cierpienie ...
Moja Zuza dolączyła do swojego rodzeństwa które straciłam w 2013 r w maju a byłam w ciazy z czworaczkami ...
Więc widzicie dziewczyny że wiem co czujecie i wiem również że nie ma takich słów żeby nas pocieszyły i sprawiły abyśmy przestały cierpieć ...