reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Niania i powrót do pracy

Lady Loka

Fanka BB :)
Dołączył(a)
11 Lipiec 2022
Postów
6 539
Dziewczyny pomóżcie, bo ja już wymiękam i nie wiem, co robić.

Miesiąc temu wrócilam do pracy. Syn (16m/13m) jest w domu z nianią. Ja też pracuję zdalnie, jestem w jednym pokoju, gdzie syn nie wchodzi. Nie dam rady jeździć do biura, bo jestem kpi i 3 sesje wypadają mi w czasie pracy, a nie chce syna od mleka odstawiać.

Pierwszy miesiąc nie był zły. Bawili się, było troche fochów, ale bez szału. Za to syn odreagowywał mocno marudzeniem wieczorami. Ale wydawało mi się już, że się polubili, syn witał nianię w drzwiach, szli się bawić, drzemka wychodziła, było dobrze.

A potem syn nam się mocno rozchorował i byłam z nim tydzień na opiece.
Od tego czasu minął ponad tydzień i codziennie rano jest histeria na sam widok niani. Dzisiaj nawet jej nie zobaczył, uslyszal jak się wita i od razu się rozwrzeszczał. Zabawi się, ale to jest 10min zabawy i wrzask. Usypianie na drzemkę to 20min histerii. Ja staram się nie interweniować, siedze w słuchawkach, nie wychodzę z pokoju, chyba że mnie wołają.

Ja wiem, że syn sie musi przyzwyczaić, ale mam wrażenie, że zamiast lepiej, jest gorzej.
I już nie wiem, co mam robić. Wychowawczy odpada - nie mamy możliwości, żeby nam odpadła jedna pensja. Żłobek odpada, bo syn bardzo ciężko przechodzi wszystkie choroby i na ten moment nie mamy zgody lekarza na placówkę.
mnie to rozwala, bo ja bym bez problemu z nim jeszcze rok posiedziała w domu i się nim zajmowała, a sie nie da. Źle mi z tym, że jemu jest źle. Czuję się złą matką, bo nie mogę z nim zostać, kiedy on tego potrzebuje. Moglibysmy teraz piknikować albo iść do zoo, ale nie, ja siedzę przed kompem i rozwiązuję problemy innych ludzi.

Wygadałam się, przyjmę wszystkie rady co do tego, w jaki sposób to zmienić, żeby wszystkim było lepiej. Ile takie przyzwyczajanie się do niani może zająć?
 
Ostatnia edycja:
reklama
Szczerze bardzo Ci współczuje, ale żadnej rady nie dam. Mnie czeka to samo za Ok 4 m-ce, z tym że mała udzie do żłobka, przynajmniej taki jest plan. Teraz już widzę, że będzie duży problem. To chyba tak zwana mamoza.
 
Ja wrocilam do pracy miesiac temu, chetnie zostalabym w domu z synem (tez z lutego), ale niestety nie mozemy sobie na to pozwolic.
My akurat oboje pracujemy na dwie zmiany, na zakladke i wymieniamy sie opieka - u nas w ciagu dnia jakos leci, ale jak ma isc na drzemke albo sie wykapac i spac na noc to jest histeria totalna… Ja wracam o 22 i on na mnie czeka, ledwo przytomny, nie pojdzie spac z tata i koniec.
Nie mam chyba zadnej rady, u nas na razie nic nie pomaga, tata od urodzenia jest bardzo zaangazowany, ale i tak jedynym lekiem na cale zlo jestem ja :/ Sciskam po prostu, nie jestes w tym sama.
 
Szczerze bardzo Ci współczuje, ale żadnej rady nie dam. Mnie czeka to samo za Ok 4 m-ce, z tym że mała udzie do żłobka, przynajmniej taki jest plan. Teraz już widzę, że będzie duży problem. To chyba tak zwana mamoza.
Własnie u nas nie ma takiej wielkiej mamozy, a przynajmniej ona się nie objawia tak normalnie jak ja z nim siedzę. Nie jest przylepą, dużo bawi się z tatą, jak widzi babcię albo dziadka, to ja mogę nie istnieć. Niania jest tylko dla niego, więc kompletnie nie rozumiem, gdzie jest problem, bo przecież powinien za nią szalec - ma osobę, która zajmuje się tylko nim, a nie robi przy okazji obiad czy pranie.

No w żłobku o tyle byłoby lepiej, że bym go nie słyszała 😂

Teraz poszli na spacer, to już jest super, bo on kocha huśtawki. Ale ranki do drzemki to jest codzienna masakra.
 
Jakby chodzil do placowki to takie regresy po chorobie czy dluzszej nieobecnosci w placowce by sie zdarzaly. Mam nadzieje, ze choc troche cie to pocieszy.
 
Jakby chodzil do placowki to takie regresy po chorobie czy dluzszej nieobecnosci w placowce by sie zdarzaly. Mam nadzieje, ze choc troche cie to pocieszy.
Trochę, ale w głowie mam, że cały lipiec powinno być normalnie, a potem w sierpniu będzie 3 tygodnie tylko ze mną, bo dzieci naszej niani mają wolne od przedszkola. I potem znowu będzie się musiał przyzwyczajać. Ciężkie to wszystko strasznie.
 
Trochę, ale w głowie mam, że cały lipiec powinno być normalnie, a potem w sierpniu będzie 3 tygodnie tylko ze mną, bo dzieci naszej niani mają wolne od przedszkola. I potem znowu będzie się musiał przyzwyczajać. Ciężkie to wszystko strasznie.

Wiem, ze jest ciężko. Spróbuj skupić się na tym, ze jesteś blisko, wiec nic mu nie grozi i w każdej chwili możesz reagować. Jest nakarmiony, ma czysta pieluche, niania się z nim bawi, ma zapewnony czas 1:1 z opiekunem. Zapewniasz mu wszystko, co najlepsze.
 
Dziewczyny pomóżcie, bo ja już wymiękam i nie wiem, co robić.

Miesiąc temu wrócilam do pracy. Syn (16m/13m) jest w domu z nianią. Ja też pracuję zdalnie, jestem w jednym pokoju, gdzie syn nie wchodzi. Nie dam rady jeździć do biura, bo jestem kpi i 3 sesje wypadają mi w czasie pracy, a nie chce syna od mleka odstawiać.

Pierwszy miesiąc nie był zły. Bawili się, było troche fochów, ale bez szału. Za to syn odreagowywał mocno marudzeniem wieczorami. Ale wydawało mi się już, że się polubili, syn witał nianię w drzwiach, szli się bawić, drzemka wychodziła, było dobrze.

A potem syn nam się mocno rozchorował i byłam z nim tydzień na opiece.
Od tego czasu minął ponad tydzień i codziennie rano jest histeria na sam widok niani. Dzisiaj nawet jej nie zobaczył, uslyszal jak się wita i od razu się rozwrzeszczał. Zabawi się, ale to jest 10min zabawy i wrzask. Usypianie na drzemkę to 20min histerii. Ja staram się nie interweniować, siedze w słuchawkach, nie wychodzę z pokoju, chyba że mnie wołają.

Ja wiem, że syn sie musi przyzwyczaić, ale mam wrażenie, że zamiast lepiej, jest gorzej.
I już nie wiem, co mam robić. Wychowawczy odpada - nie mamy możliwości, żeby nam odpadła jedna pensja. Żłobek odpada, bo syn bardzo ciężko przechodzi wszystkie choroby i na ten moment nie mamy zgody lekarza na placówkę.
mnie to rozwala, bo ja bym bez problemu z nim jeszcze rok posiedziała w domu i się nim zajmowała, a sie nie da. Źle mi z tym, że jemu jest źle. Czuję się złą matką, bo nie mogę z nim zostać, kiedy on tego potrzebuje. Moglibysmy teraz piknikować albo iść do zoo, ale nie, ja siedzę przed kompem i rozwiązuję problemy innych ludzi.

Wygadałam się, przyjmę wszystkie rady co do tego, w jaki sposób to zmienić, żeby wszystkim było lepiej. Ile takie przyzwyczajanie się do niani może zająć?
Nie jesteś złą matką. Jesteś wystarczająca. Myślę, że skoro tak sobie wymyśliliście, to rady żadnej nie ma, jak przetrwać po prostu. Decyzja skądś wynikała i nie ma innej opcji...
Jedyne co jeszcze widzę, to efekt, że syn wie, że Ty i tak w domu jesteś i się wkurza, że kto inny się nim zajmuje. Może.
Jesteś blisko, nie jest to na cały dzień, nie jest wśród obcych itd. Jego potrzeby są zaspokojone.

Musiałam dać córkę do żłobka, gdy miała niecałe 14 miesięcy. Wróciłam do pracy jak miała skończone 14 mies. Nasłuchałam i naczytałam się, że dla dziecka żłobek to źródło stresu itd. Poczułam się złą matką. Teraz mam takie myśli, że zawsze będzie jakaś presją i poczucie robienia dziecku źle. A to nie tak powinno przecież być. Znam ludzi, co dawali do żłobka, co odraczali pójście albo czekali do 3 rż. Czyli przekrój decyzji, ale i tak jakoś ciągle mi kołatało w głowie, że placówki dla malucha to zło wcielone. A jeszcze mieliśmy adaptację bez rodzica. Zło kompletne. Jakoś to przetrwałam. Córka ma prawie 19 miesięcy i nie było problemów takich, jakie sobie wymyśliłam... dużo było w mojej głowie do przepracowania, chociaż ja chciałam już wrócić do pracy.

Jeśli chodzi o przerwy w placówce spowodowane chorobami czy wyjazdami/urlopami, to u mojej córki nie było adaptacji od nowa, więc każde dziecko jest inne.
 
reklama
Jako córka wieloletniej opiekunki mogę to potwierdzić. Nie ma dla dziecka nic gorszego niż rodzic do którego nie można pójść
 
Do góry