reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Niania i powrót do pracy

Ja tak w ogóle jestem zaskoczona, bo on jest raczej takim dzieckiem, które idzie do każdego. Chodził na rehabilitację i nigdy nie musiałam na salę wchodzić razem z nim, dzieci dookola histeryzowały, a on nic. W szpitalu zostawiałam go normalnie z pielęgniarkami i szłam się umyć i nic, dopóki ktoś na niego zwracał uwagę to był aniolek. Bylam przekonana, że on będzie szczęsliwy, ze cala uwaga niani jest na nim.
 
reklama
Ja tak w ogóle jestem zaskoczona, bo on jest raczej takim dzieckiem, które idzie do każdego. Chodził na rehabilitację i nigdy nie musiałam na salę wchodzić razem z nim, dzieci dookola histeryzowały, a on nic. W szpitalu zostawiałam go normalnie z pielęgniarkami i szłam się umyć i nic, dopóki ktoś na niego zwracał uwagę to był aniolek. Bylam przekonana, że on będzie szczęsliwy, ze cala uwaga niani jest na nim.
To dziecko. Uczy sie, że kiedy jesteś obok może iść do kogoś innego i dobrze sie bawić. Musi czuć sie bezpiecznie, przestać sie bać. Jak widzisz dziś zadziałało. Zobaczymy, co będzie dalej. To będzie modulowalo. Będzie ok, tylko po to, by za jakiś czas znów była histeria. Co innego codziennie mieć taki charmonogram ( mówię o niani), a co innego jak na terapii od czasu do czasu na godzinę, czy dwie.

Powiem po sobie, nasze dzieci trochę inne. Mają trudne doświadczenia za sobą. Ten brak mamy, on sie przewija w ich rozwoju. Widzę to po swoich dzieciach. Ja też nie stosowałam sie do zostawiania płaczącego dziecka w przedszkolu. Wychodziłam z założenia, że moje dziecko ma być beze mnie w miarę spokojnie, a nie z histeria
 
To dziecko. Uczy sie, że kiedy jesteś obok może iść do kogoś innego i dobrze sie bawić. Musi czuć sie bezpiecznie, przestać sie bać. Jak widzisz dziś zadziałało. Zobaczymy, co będzie dalej. To będzie modulowalo. Będzie ok, tylko po to, by za jakiś czas znów była histeria. Co innego codziennie mieć taki charmonogram ( mówię o niani), a co innego jak na terapii od czasu do czasu na godzinę, czy dwie.

Powiem po sobie, nasze dzieci trochę inne. Mają trudne doświadczenia za sobą. Ten brak mamy, on sie przewija w ich rozwoju. Widzę to po swoich dzieciach. Ja też nie stosowałam sie do zostawiania płaczącego dziecka w przedszkolu. Wychodziłam z założenia, że moje dziecko ma być beze mnie w miarę spokojnie, a nie z histeria
Ja gdybym miała czekać aż moja córka się uspokoi to nigdy bym nie wyszła.
 
Ja gdybym miała czekać aż moja córka się uspokoi to nigdy bym nie wyszła.
Rozumiem, że twoja historia jest odmienna od mojej. Też sie bałam, że to będzie trwało. Na szczęście zamykałam sie w godzinie. Mnie życie zmusiło do rezygnacji z pracy. Wykorzystałam ten czas najlepiej jak potrafiłam. Tak mi sie wydaje
 
Rozumiem, że twoja historia jest odmienna od mojej. Też sie bałam, że to będzie trwało. Na szczęście zamykałam sie w godzinie. Mnie życie zmusiło do rezygnacji z pracy. Wykorzystałam ten czas najlepiej jak potrafiłam. Tak mi sie wydaje
Ja nie mogłam czekać tyle. Córkę odwoziłam do przedszkola i jechałam do pracy. Poza tym to pedagodzy w przedszkolu kazali mi wychodzić. Po prostu buziak i papa. Zbyt długie pożegnania były jeszcze gorsze.
 
Nie znam chyba Twojej historii… przybliżysz pokrótce co masz na myśli?
to jest trochę tak, ze te dzieci urodzone przedwcześnie i oddzielone od matek zaraz po porodzie, mają deficyty bliskości. Niestety nie mamy w PL rozwiązan takich, żeby mama mogła zostać z dzieckiem w szpitalu, więc mama wypis, dziecko zostaje. Nie wiem jak jest teraz, ja początkowo mogłam przyjeżdżać raz dziennie na godzinę, potem na dłużej. Ale kangurowanie dopiero po 2 tygodniach.

To w dzieciach zostaje i przejawia się w najmniej spodziewanych momentach. Przykładowo u nas pomimo, że syn ma już prawie 1,5 roku, nie da rady spacerówka przodem do świata, bo on musi mnie widzieć, jak z nim jadę. Próbowałam, była masakra zamiast spaceru. Albo w trakcie jedzenia on wychodzi z krzesełka, wchodzi na mnie, chwilę się potuli i wraca. Pomimo tego, że siedzę tuż obok i ma mnie na wyciągnięcie ręki.

Takie zachowania, które są takie "niby nic", ale mozna uzbierać pokaźną listę jak już się zacznie myśleć i porównywać z dziećmi urodzonymi o czasie.

i tego nie idzie oduczyć czy wytresować dziecko, żeby tak nie robiło, bo to jego potrzeba się tak objawia. Długo mi zajęło zrozumienie tego i zaakceptowanie.

Edit. A z drugiej strony co ja się dziwię, skoro ja tez mam momenty, że po prostu fizycznie potrzebuje go mieć obok siebie 😂
 
Ostatnia edycja:
reklama
Do góry