Dziewczyny pomóżcie, bo ja już wymiękam i nie wiem, co robić.
Miesiąc temu wrócilam do pracy. Syn (16m/13m) jest w domu z nianią. Ja też pracuję zdalnie, jestem w jednym pokoju, gdzie syn nie wchodzi. Nie dam rady jeździć do biura, bo jestem kpi i 3 sesje wypadają mi w czasie pracy, a nie chce syna od mleka odstawiać.
Pierwszy miesiąc nie był zły. Bawili się, było troche fochów, ale bez szału. Za to syn odreagowywał mocno marudzeniem wieczorami. Ale wydawało mi się już, że się polubili, syn witał nianię w drzwiach, szli się bawić, drzemka wychodziła, było dobrze.
A potem syn nam się mocno rozchorował i byłam z nim tydzień na opiece.
Od tego czasu minął ponad tydzień i codziennie rano jest histeria na sam widok niani. Dzisiaj nawet jej nie zobaczył, uslyszal jak się wita i od razu się rozwrzeszczał. Zabawi się, ale to jest 10min zabawy i wrzask. Usypianie na drzemkę to 20min histerii. Ja staram się nie interweniować, siedze w słuchawkach, nie wychodzę z pokoju, chyba że mnie wołają.
Ja wiem, że syn sie musi przyzwyczaić, ale mam wrażenie, że zamiast lepiej, jest gorzej.
I już nie wiem, co mam robić. Wychowawczy odpada - nie mamy możliwości, żeby nam odpadła jedna pensja. Żłobek odpada, bo syn bardzo ciężko przechodzi wszystkie choroby i na ten moment nie mamy zgody lekarza na placówkę.
mnie to rozwala, bo ja bym bez problemu z nim jeszcze rok posiedziała w domu i się nim zajmowała, a sie nie da. Źle mi z tym, że jemu jest źle. Czuję się złą matką, bo nie mogę z nim zostać, kiedy on tego potrzebuje. Moglibysmy teraz piknikować albo iść do zoo, ale nie, ja siedzę przed kompem i rozwiązuję problemy innych ludzi.
Wygadałam się, przyjmę wszystkie rady co do tego, w jaki sposób to zmienić, żeby wszystkim było lepiej. Ile takie przyzwyczajanie się do niani może zająć?