Ja właśnie nie wiem czy świadomość, ze go zostawiam w domu i mnie nie ma nie bylaby gorsza
moze nawet wyszłabym pracowac do kawiarni, ale i tak muszę wracac na sesje z laktatorem. Nie znoszę dziadostwa, ale nie chcę jeszcze mu odstawiać mleka i tak sie z tym bujam.
Moja teściowa nie widziała go od prawie roku, tak że tego
Najlepsze jest to, że ja w sumie nie przepadam za siedzeniem z nim tak całe dnie w domu, ale wolę już sama niz go z kimś zostawiać
sama siebie nie rozumiem.
Wszystko co piszesz jest normalne. Kochasz syna całym sercem, ale potrzebujesz też czasu dla siebie. Wziąć oddech, zatrzymać sie, usłyszeć siebie, a nie ciągle jego głos, zatęsknić. Bo to staje sie bardziej produktywne. To was scala i jednocześnie rozwija, a miłość oczyszcza z niepotrzebnych emocji, które rodzą sie z różnych powodów, np. tęsknoty za marzeniami. Bo choć dziecko jest jednym z nich, to są też inne. Jesteś osobą.
Podoba mi sie to, co
@Bibi89 mówi. Warto spróbować, choć to może spowodować, że będzie ci trudniej pracować. Ale z czasem oboje sie nauczycie. Też uważam, że teraz warto częściej na spacery syna wysyłać. Zwłaszcza, że pogoda będzie bardziej sprzyjająca do południa. Może piasek trochę go zajmie, lub plac zabaw na jego miarę. Może wtedy popracować ciałem, pobiegać, eksplorować. Ty będziesz miała chwilę na pracę w spokoju. A początki... Jak niania wejdzie... Może Sproboj tak, że nie od razu jej go dajesz. Niech wejdzie, ty sie zaloguj. Usiądźcie, może napięcie sie kawy, czy herbaty, porozmawiajcie. Niech synek zobaczy, że może być z tobą i z nią, że niania nie oznacza od razu straty mamy. Nie chodzi o kolędowanie sie. Możecie omówić trochę dzień. Jak będzie wyglądał. Może pogadajcie o jakichś zabawach. Może to go zainteresuje i pójdzie do niani sie bawić.
Jak chodziłam z córką na terapię, to najpierw siedziała u mnie na kolanach. Jak robiła sie swobodniejsza, to pytałam, czy mogę usiąść z boku, po jakimś czasie wychodziłam do ubikacji i mówiłam, że zaraz wrócę. Aż doszliśmy do etapu, że wchodziła i nawet sie na mnie nie oglądała. To trwało, naprawdę długo, ale jednak udało sie. Siadałam wtedy obok i uczyłam sie do egzaminu. Tylko wtedy miałam chwilę. Proboj i nie poddawaj sie. To trudne, nawet bardzo. Dlatego to, co
@Bibi89 pisze ma sens.
Kiedyś myślałam, że moje dziecko samo do przedszkola nie pójdzie. I choć było z bratem nie umiało wytrzymac. Dziś idzie tam z radością. To mój proces, który przeszłyśmy. Płaczu, tęsknoty, nauki. Pamiętam jak siedziałam pod drzwiami by czuła sie bezpiecznie. Po latach wiem, że to możliwe, tylko trzeba czasu. Super, że szukasz. Jesteś zaangażowana. Jak masz terapię jeszcze to pytaj terapeutów, może coś podpowiedza. Czasem trzeba myśleć niestereotypowo.