reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Nauka dziecka

A autorce doradzę swoją perspektywę, chociaż dość radykalną i kontrowersyjną. Na początku szkoły nie ma co dzieciaka stresować. Każdy wie, że w polskiej szkole panuje przestarzały system nie mający wiele wspólnego z tym, co nauka mówi o przyswajaniu wiedzy w wieku 7-18 lat. Dużo ludzi wie, że to jak się uczysz w szkole i nawet na studiach, nijak się ma do tego jak idzie ci w dorosłym życiu. Wniosek? Przechodzić z klasy do klasy i poszukiwać swojej pasji, zainteresowań i w tym kierunku iść. Oczywiście nie ma to zastosowania do siedmiolatka, a bardziej do nastolatka, ale chore wymagania względem uczniów zaczynają się od razu. Jak widzę małe pamperki zgarbione pod ciężarem plecaka pełnego niepotrzebnej wiedzy, to mi się unosi na wspomnienie swojej edukacji. Ucz się dziecko tego co cię interesuje, bo nie wierzę, że nic ci się nie podoba. Pamiętaj, że dobrymi stopniami szczęścia ani zawodu nie zbudujesz, ale co innego chory system nauczania, a co innego lenistwo i same pały. Z klasy do klasy wystarczy.

Takie jest moje podejście. 🤷‍♀️ Polska szkoła jest do dupy, niczego mądrego ani wartościowego nie uczy, a raczej wzbudza u dzieciaków niepotrzebną rywalizację, co się kończy poczuciem niesprawiedliwości albo złudnej wyższości.
 
reklama
Ale to chyba zależy od szkoły. Mój syn nosi w plecaku piórnik i drugie śniadanie, czasem jakieś ćwiczenia jeśli coś zostanie zadane. Wszystkie książki trzymane są w szkole (mówię o klasach I-III).

Ja akurat wogóle nie jestem za edukacją domową. Dziecko musi nauczyć się żyć w społeczeństwie. Zarówno z tymi, co są ogarnięci, jak i z tymi co sprawiają problemy. Trzymanie dziecka pod kloszem do niczego dobrego nie prowadzi.
 
Mój od małego uwielbiał liczyć, uczyć się nowych rzeczy i szybko wszystko łapał. Naturalnie był rządny wiedzy, wręcz zastanawiałam się czy w 1 kl nie będzie się nudził. Na szczęście nauczycielka, widząc co umie dawała mu dodatkowe materiały. Gdy szedł do szkoły tłumaczyłam mu, że będzie podobnie jak w przedszkolu tylko bedzie więcej siedział w ławce, uczył się nowych rzeczy, odrabiał lekcje w domu itd. Przedstawiałam mu szkole w kolorowych barwach, by nie bał się tej nowości. Wakacje to był czas na wybór piórnika, plecaka, zeszytów. Skompletowanie wyprawki plastycznej. Wybraliśmy się razem pospacerować po szkole.
Co do nauki w kl I-III dużo zależy od nauczyciela. Wychowawczyni mojego syna sporo wymagała, co raz uczyli się wierszyków, piosenek itd. mając porównanie do innych klas miał tego więcej, ale wyszło to dzieciakom na plus. Nie zderzyli się w IV kl z przeskokiem z luzu z mały "zapiernicz".
W szkole, to nie odkrycie, uczą wielu niepotrzebnych pierdół. Taki już jest nasz system.
W tej do której uczęszcza mój syn doceniam nauczycieli, którzy widząc że jest z jakimiś tematami do przodu (bo ma sporą wiedzę) sami z siebie idą z nim "do przodu" indywidualnie, dają do realizacji materiał. Dzięki temu on się nie nudzi. Taki już typ z niego, że bez wielkiego wysiłku chłonie jak gąbka.
Tak samo starają się dodatkowo pomagać słabszym uczniom.
 
Ale to chyba zależy od szkoły. Mój syn nosi w plecaku piórnik i drugie śniadanie, czasem jakieś ćwiczenia jeśli coś zostanie zadane. Wszystkie książki trzymane są w szkole (mówię o klasach I-III).
Mój akurat miał pod tym względem słabo, nosił wszystko prócz wyprawki plastycznej.
Później w VI i V to samo plecak ciężki jakby cegłami zapakowany 🙄
Mimo, że ma szkole pod nosem to dźwigać to trzeba.
 
U córki w szkole niby mają szafki, ale moja tez nosi wszystko 🤷‍♀️ A dodatkowo potrafi tom np. Harrego Pottera sobie zapakować, by poczytać na przerwach...
No właśnie u nas w I-III wszystko mają w szkole. Praca domowa z reguły na kserówkach. Czasem książka z polskiego - gdy była zadana czytanka lub nauka wierszyka. I zazwyczaj dzieci wszystko odrabiały w świetlicy, więc w domu to tylko odpoczynek i wybrane dodatkowe zajęcia:)
 
Mojej 6-latce idzie ciężko nauka czytania. Bardzo chciałabym jej pomóc. Może znacie jakieś fajne karty z sylabami, książeczki które wam usprawniły naukę czytania. Proszę o polecajki
Byliście u okulisty? Czy to jest Twoja obserwacja, czy nauczycielki z zerówki?
Możecie spróbować "Pieski Tereski". Eentualnie serię Jagody Cieszynskiej "Kocham czytać" pierwsza niebieska część, ale jest to wydatek a pierwsze zeszyty już mogą być dla niej nudne. Nam się nie sprawdziły "Czytam sobie"
 
reklama
Nie wiem ile w tym przypadku, a ile praktyki.
U nas nauczycielka 1-3 nie naciskała z czytaniem. Stwierdziła, że dziecko ma czas i zacznie czytać.
I było jak mówiła. Młody zaczął czytać biegle w 3 klasie.
 
Do góry