Mama Kangura
Fanka BB :)
Przeklejam z wątku głównego
Wczoraj byłam na wizycie u gina i znowu historia jak z filmu. Byłam w tej samej klinice co poprzednio - prowadzi ja ojciec (byłam u niego poprzednio prywatnie) i syn, który robi badania prenatalne (byłam u niego wczoraj, tym razem na NFZ). Nigdy nie spotkałam tak nieuważnego i opryskliwego lekarza, w dodatku gówniarza. Od wejścia był niemiły, nie zgodził się na obecność męża podczas badania USG. W trakcie badania nic nie mówił, tylko łapał te ujęcia potrzebne do pomiarów, a ja nie miałam możliwości popatrzenie choć przez chwilę spokojnie na malucha, na jego ruchy. Dodatkowo lekarz ciągle narzekał, że maluch się za bardzo wierci, i, że nigdy nie zrobi tego badania i nazwał go: MAŁĄ BZDZIĄGWĄ!!!!!!!!!!! POtem powiedział: dziękuję, to wszystko. Nie dał mi opisu badania, tylko jedno zdjęcie po moich błaganiach. Na pytanie, co mam zrobić przy bólach w krzyżu kazał iść do lekarza rodzinnego a na moje: chciałabym porozmawiać o zwolnieniu, rzucił tekstem: To już zadecyduje lekarz prowadzący i jeżeli on UZNA ZA STOSOWNE to takie zwolnienie wypisze. No ***** mać!
Po prostu szkoda gadać. Na szczęście w piątek za tydzień idę na konsultacje do lekarza ze szpitala, który specjalizuje się w USG, ale na kolejnej wizycie u ojca tym razem powiem, co sądzę o jego popieprzonym synu! Gdzie tacy ludzie się chowają? Masakra.
Dobra, koniec złości Patrzcie, to nasze maleństwo. Michał jest przekonany, że będzie chłopak...A jest taki żywy, ruchliwy...
Wczoraj byłam na wizycie u gina i znowu historia jak z filmu. Byłam w tej samej klinice co poprzednio - prowadzi ja ojciec (byłam u niego poprzednio prywatnie) i syn, który robi badania prenatalne (byłam u niego wczoraj, tym razem na NFZ). Nigdy nie spotkałam tak nieuważnego i opryskliwego lekarza, w dodatku gówniarza. Od wejścia był niemiły, nie zgodził się na obecność męża podczas badania USG. W trakcie badania nic nie mówił, tylko łapał te ujęcia potrzebne do pomiarów, a ja nie miałam możliwości popatrzenie choć przez chwilę spokojnie na malucha, na jego ruchy. Dodatkowo lekarz ciągle narzekał, że maluch się za bardzo wierci, i, że nigdy nie zrobi tego badania i nazwał go: MAŁĄ BZDZIĄGWĄ!!!!!!!!!!! POtem powiedział: dziękuję, to wszystko. Nie dał mi opisu badania, tylko jedno zdjęcie po moich błaganiach. Na pytanie, co mam zrobić przy bólach w krzyżu kazał iść do lekarza rodzinnego a na moje: chciałabym porozmawiać o zwolnieniu, rzucił tekstem: To już zadecyduje lekarz prowadzący i jeżeli on UZNA ZA STOSOWNE to takie zwolnienie wypisze. No ***** mać!
Po prostu szkoda gadać. Na szczęście w piątek za tydzień idę na konsultacje do lekarza ze szpitala, który specjalizuje się w USG, ale na kolejnej wizycie u ojca tym razem powiem, co sądzę o jego popieprzonym synu! Gdzie tacy ludzie się chowają? Masakra.
Dobra, koniec złości Patrzcie, to nasze maleństwo. Michał jest przekonany, że będzie chłopak...A jest taki żywy, ruchliwy...