Dziewczyny ja trochę z innej beczki, bo wizytę mam dopiero w przyszłym tyg, a lekarka powiedziała mi , że gdyby coś się działo to nie do niej tylko szpital... więc bez sensu jechać do niej wcześniej, a nie chcę też zbytnio panikować i niepotrzebnie jechać do szpitala, ściągac wszystkich (bo całymi dniami siedzę w domu sama, mąż pracuje do późna).
A więc zacznę od początku, dużo ostatnio miałam na głowie, ślub, a wiadomo wcześniej do niego przygotowania, zaraz po ślubie wyjazd w góry na kilka dni (oczywiście bez chodzenia po górach, jakieś dolinki jedynie, ale jednak). Zaczęło się w ostatnią noc przed wyjazdem z gór. Już leżąc w łóżku zauważyłam ,że bardzo napina mi się brzuch. Dosłownie na moment robiła mi się górka z lewej strony na wysokości pępka, po czym po chwili puszczało. Było to całkowicie bezbolesne jednak sprawiało dyskomfort i powtarzało się co 2 min. Byłam tak wystraszona, że nawet nie zdajecie sobie sprawy , następnego dnia wszystko ustąpiło. Wróciłam do domu. Już następnego dnia rano, czyli w poniedziałek pojawiła się biegunka, na pewno nie zjadłam niczego nieświerzego, poza tym, lekko trzyma mnie do dziś, dosłownie co zjem to organizm się oczyszcza... nie ma jakiejś tragedii ,że biegam co 5 min jednak z domu na dłużej boje się wyjść. Wieczorami znów lżejsze skurcze i twardnienia, już nieregularne i bezbolesne, ale wczoraj nie wiem czy przez te problemy żołądkowe, czy przez co, ale zaczął mnie pobolewać brzuch jak na okres, po prawej stronie w dole, promieniuje trochę na plecy. Żadnych plamień nie mam, mały aktywny.
To moja pierwsza ciąża, może te objawy są normalne a ja panikuję Nie bardzo uśmiecha mi się jechać do szpitala, bo boję się, że mnie tam zostawią... a mam straszny uraz do szpitali i bez potrzeby tam siedzieć nie chce Nie chcę też zacząć rodzić nie mając też o tym nawet pojęcia, bo po prostu nie znam oznak zbliżającego się porodu...
A więc zacznę od początku, dużo ostatnio miałam na głowie, ślub, a wiadomo wcześniej do niego przygotowania, zaraz po ślubie wyjazd w góry na kilka dni (oczywiście bez chodzenia po górach, jakieś dolinki jedynie, ale jednak). Zaczęło się w ostatnią noc przed wyjazdem z gór. Już leżąc w łóżku zauważyłam ,że bardzo napina mi się brzuch. Dosłownie na moment robiła mi się górka z lewej strony na wysokości pępka, po czym po chwili puszczało. Było to całkowicie bezbolesne jednak sprawiało dyskomfort i powtarzało się co 2 min. Byłam tak wystraszona, że nawet nie zdajecie sobie sprawy , następnego dnia wszystko ustąpiło. Wróciłam do domu. Już następnego dnia rano, czyli w poniedziałek pojawiła się biegunka, na pewno nie zjadłam niczego nieświerzego, poza tym, lekko trzyma mnie do dziś, dosłownie co zjem to organizm się oczyszcza... nie ma jakiejś tragedii ,że biegam co 5 min jednak z domu na dłużej boje się wyjść. Wieczorami znów lżejsze skurcze i twardnienia, już nieregularne i bezbolesne, ale wczoraj nie wiem czy przez te problemy żołądkowe, czy przez co, ale zaczął mnie pobolewać brzuch jak na okres, po prawej stronie w dole, promieniuje trochę na plecy. Żadnych plamień nie mam, mały aktywny.
To moja pierwsza ciąża, może te objawy są normalne a ja panikuję Nie bardzo uśmiecha mi się jechać do szpitala, bo boję się, że mnie tam zostawią... a mam straszny uraz do szpitali i bez potrzeby tam siedzieć nie chce Nie chcę też zacząć rodzić nie mając też o tym nawet pojęcia, bo po prostu nie znam oznak zbliżającego się porodu...