anetka1990
Fanka BB :)
No to ja też swój poród wam opisze
No więc 13.02 o 8.00 wstawiłam się ze skierowaniem na porodówce (byłam 8 dni po terminie). Położyli mnie na sali do poródów rodzinnych bo oddział pękał w szwach i nie było miejsca. Położne spisały mnie i wymierzyły, a po ok 1,5h przyszedł lekarz i zbadał mnie... Rozwarcie na 1cm, zero skurczów więc kazał podłaczyć cewnik żeby zwiększyć rozwarcie i wywołać akcje porodową. Po 21 cewnik wypadł a rozwarcie było już na 4 cm niestety do rana 14.04. skurcze były nieregularne i za słabe... Ok 7.30 coś się ruszyło, bóle były regularne i coraz czestsze i mocniejsze... Pomyślałam że szbko urodzę... Ale się rozczarowałam... O 11 kolejne badanie i rozwarcie dalej na 4 cm Doktorek kazał podłączyć oxy i zrobić lewatywe.... Od11 do 16 bóle szybko się nasiliły i rozwarcie doszło do 10 cm.... Te 5h było cięzko.... Słuchałam położnej, dużo chodziłam, siedziałam na piłce, czasami leżałam i przy skurczu kucałam w rozkroku żeby zwiększyć rozwarcie... Lewatywa i kąpiele też bardzo pomogły.... O 16 położne i znajoma salowa pomogły mi wejść na łóżko porodowe i przez 1h 10 min rodziłam swojego maluszka... Cały czas znajoma salowa i lekarz pomagali mi ocierając mi twarz, podłożyki mi też po plecy poduszkę żeby mi było wygodniej... A ja Byłam skupiona tylko na tym żeby mój syn jak najszybciej był ze mna... Jak rodziłam jego główkę to łobuz wcisnął jeszcze pod brode roczkę, która wyszła razem z głowka... Potem jedno parcie i mał jest już u mamusi na brzuszku To było coś pięknego i niezapomnianego Wtady zapomniałam o całym bólu i zmęczeniu, weszły we mnie nowe siły i radość z narodzin Łukasza... Łożysko też urodziłam przy jednym parciu a potem gin mnie zszywał a ja patrzyłam na mojego maluszka który był właśnie badany przez pediatrę. Doktor założył 3 szwy na pipke pomogł wejść na szpitałme łóżko podał dzidzę i przewiózł nas na noworodki) Tak wyglądał mój poród... Skursze były mega bolesne, ale nagroda była warta takiego cierpienia
No więc 13.02 o 8.00 wstawiłam się ze skierowaniem na porodówce (byłam 8 dni po terminie). Położyli mnie na sali do poródów rodzinnych bo oddział pękał w szwach i nie było miejsca. Położne spisały mnie i wymierzyły, a po ok 1,5h przyszedł lekarz i zbadał mnie... Rozwarcie na 1cm, zero skurczów więc kazał podłaczyć cewnik żeby zwiększyć rozwarcie i wywołać akcje porodową. Po 21 cewnik wypadł a rozwarcie było już na 4 cm niestety do rana 14.04. skurcze były nieregularne i za słabe... Ok 7.30 coś się ruszyło, bóle były regularne i coraz czestsze i mocniejsze... Pomyślałam że szbko urodzę... Ale się rozczarowałam... O 11 kolejne badanie i rozwarcie dalej na 4 cm Doktorek kazał podłączyć oxy i zrobić lewatywe.... Od11 do 16 bóle szybko się nasiliły i rozwarcie doszło do 10 cm.... Te 5h było cięzko.... Słuchałam położnej, dużo chodziłam, siedziałam na piłce, czasami leżałam i przy skurczu kucałam w rozkroku żeby zwiększyć rozwarcie... Lewatywa i kąpiele też bardzo pomogły.... O 16 położne i znajoma salowa pomogły mi wejść na łóżko porodowe i przez 1h 10 min rodziłam swojego maluszka... Cały czas znajoma salowa i lekarz pomagali mi ocierając mi twarz, podłożyki mi też po plecy poduszkę żeby mi było wygodniej... A ja Byłam skupiona tylko na tym żeby mój syn jak najszybciej był ze mna... Jak rodziłam jego główkę to łobuz wcisnął jeszcze pod brode roczkę, która wyszła razem z głowka... Potem jedno parcie i mał jest już u mamusi na brzuszku To było coś pięknego i niezapomnianego Wtady zapomniałam o całym bólu i zmęczeniu, weszły we mnie nowe siły i radość z narodzin Łukasza... Łożysko też urodziłam przy jednym parciu a potem gin mnie zszywał a ja patrzyłam na mojego maluszka który był właśnie badany przez pediatrę. Doktor założył 3 szwy na pipke pomogł wejść na szpitałme łóżko podał dzidzę i przewiózł nas na noworodki) Tak wyglądał mój poród... Skursze były mega bolesne, ale nagroda była warta takiego cierpienia