reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Nasze szpitalne i porodówkowe opowieści :-D

reklama
moja droga - może u Ciebie to jest prawie.
SPA do którego jadę ma widok na piękne góry...zachód słońca wieczorem...

;-) serio, szpital jest pod szyndzielnią, a szyndzielnia to góra...no dla tych z drugiego końca polski to góra, dla górali to pagórek;-) zaraz mnie tu podkarpacie zacznie wyśmiewać...

żarcie do dupy to fakt.
ale do sanatorium temu też daleko...dziadków nie ma :-D
 
MOrgaine Ty to masz chociaz widoki.

Co z tego ze ja mam zarcie pyszne i wygodne lozko, jak Ty widoki na gory i zachod slonca... U mnie za oknem tylko beton, trawa i sztuczne ogrody zrobione przez architektow...
O ile wogole uda mi sie dostac lozko przy oknie...

ale co tam wole sobie wkrecac ze jade na weekend w spa niz rodzic w szpitalu :-D
 
Wpadlam szybko opisac jak to u mnie wygladalo.

4-ego kwietnia ok poludnia pojailo sie cos krwistego na wkladce, bylam lekko zaskoczona bo myslalam ze czop juz mi odszedl a jednak.... pierwsze moje kroki skierowalam do laptopa wyczytac co to oznacza i znalazlam watek gdzie pisali ze jak krwisty to w ciagu 24h sie zacznie poród, smialam sie do mamy ze glupoty wypisuja i zaczelam dalej na pilce skakac. Za ok 3h jakies skurce mnie zaczely lapac, ktore znowu mnie rozbawily i jak T przyjechal o 18-tej z pracy komentowalam ze zasugerowalam sie bzdetami z neta i bole mam, posmielismy sie i poszlam pod prysznic. Ku zdziwieniu skurcze byly co 10min i dosc silne. No ale co rozlozylam sie na kanapie i powiedzialam do T zeby byl w pogotowiu na co on zareagowal smiechem (kilka razy juz byly takie akcje). Ok godziny 22 T widzac nieciekawy gryma na mojej twarzy pyta co ile skurcze, mowie co 7min, luzik. Wstalam, poszlam do lazienki, wracam i mówie do T "...wody mi odeszly", a ten ze spokojem "Jak to wody ci odeszly?", no to mowie "normalnie no, wzieły i odeszly i nadal odchodza". I dotarlo do niego, zerwal sie, ubral w momencie i samochod byl podstawiony pod drzwi zanim zdarzylam z pizam wyskoczyc. Zadzwonilam na porodówke, ostrzec ze jade i w droge. Do szpitala mamy ok 20min drogi i pod szpitalem mialam juz skurcze co 4min ale po zbadaniu przez polozna dowiedzialam sie ze mam dopiero 2cm, co jest normą przy drugim dziecku i jeszcze nie rodze. Dala mi zastrzyk, i kazala spac a T zabrala do innego pokoju zeby mnie nie rozpraszal. Po zastrzyku odlecialam jakby mnie ktos walnal w glowe i budzilam sie przy skurczach, nie wiem co ile byly bo nie mialam zzegarka ale wiem ze byly cholernie silne, po ok godzzinie nie wytrzymalam i zadzwonilam po polozna, ta mnie zabrala z miejsca na porodówke, prosilam juz o zoo ale mnie zbadala i stwierdzila ze mam 7cm i lekarz nie zdazy do mnie przyjsc:szok: byla godzina 2.10 jak zawolala T i się zaczęlo.... T zaniemówił bo nagle uslyszal ze glówke widac i odezwal sie dopiero o 2.40 jak Liwka juz lezala na moim brzuszku....powiedial "dziekuje...jesteś wielka", na co ja odpiowiedzialam "..nie, to ona jest wielka".....waga pokazywala 4940g;-)
A potem to juz pikus, łożysko urodziło sie po 5min, pozszywali mnie w chwili gdy ja z zapartym tchem czekalam na najwazniejsze słowa w moim zyciu "...mała jest zdrowa".
No to byloby na tyle, mam nadzieje ze moja opowiesc doda sil dzziewczyna, ktore boja sie porodu... bedie dobrze kochane a obecnosc waszego faceta przy porodzie...bezcenna
 
kochana :-) jak ja ci zazdroszcze, jenysku, zeby i u mnie tak to wygladalo! cudnie! i swietnie sie spisalas, taka wielka niunie urodzic wlasnymi silami :-) super :-)
 
potwierdzam: jestes "wielka" Jola -mega szacun- ja myślałam że jest istną fizyczną niemozliwoscią urodzić SN prawie 5gk dziecko ale jak widać można ?-można:tak: BrAVOOO!!!!!!
 
reklama
Jola WOW :-D naprawe spisalas sie na medal, dajac na swiat TAKIEEE dziecie :-D i zazdrosze poniekąd :-) smyk cyk i po sprawie :-D
 
Do góry