Gratki dla Rafałka!!!
Nie wiedziałam wlaściwie w którym wątku napisać, ale jestem bardzo ciekawa jak to było u waszych dzieciaczków od pierwszego kroczku do samodzielnego chodzenia. Bo u nas trwało to miesiąc. Przez dwa tygodnie to tylko wieczorami przed kąpielą syn się aktywował i chodził od mamy do taty i z powrotem, to był taki rytuał dnia, o który sam się upominał. Mama oczywiście coraz bardziej sie oddalała od taty i w rezultacie synuś chodził z jednego pokoju do drugiego :-), potem zaczynał chodzić od mamy do stołka albo fotela itp, w końcu zaczął trenować sam, najczęściej od szafki do szafki/stołka w kuchni. Zawsze to robił z takim przejęciem, śmiesznie prostował się, żeby złapać pion, ze śmiech mnie ogarnia.
Mamy chodzących szkrabów napiszcie jak to było u was.