Padam na twarz!!!!Byłam dziś u arelgooga, bo trzeba mnie zdiagnozować przed następną ciążą, co mi było po porodzie..No i uwaga siedziałam w poczekalni 2 godziny
co chwila wchodził, ktoś bez kolejki....M. z Jackiem spacerowali dokładnie trzy godziny w pobliżu szpitala, ja stres ogromny. W końcu weszłam i Pani doktor powiedziała mi wszystko, co wiem, na pewno mam alergię na imbupron..a co do imunoglobuliny to....tu się dopiero zaczęło(szczyt niekompetencji)Bo Pani Doktor zaczęła: a to ma znaczenie?przecież przy następnym dziecku się nie podaje, więć wyedukowałam panią doktor, że jeśli 2 dziecko też odziedziczy rh po męzu to i owszem się podaje, pani doktor stwierdziła ojej ja tak dawno z porodami do czynienia nie miałam
(ta a jak chirurg nie operował dawno wyrostka to zamiast niego wytnie wątrobę????)Boże wiedzę z matury to Pani doktor mogłaby chociaż mieć!!!!
Po czym stwierdziła, że kiepska sprawa, bo nie wie, co ze mną zrobić, więc mam się umówić na testy pokarmowe i wziewne(po jasną cholerę??????!!!
)a ona się zastanowi, co ze mną zrobić.....więc jej mówię, że na SOR w szpitalu mówili, że trzeba by na oddziale podawać próbki leków i patrzeć jak reaguje..Na co ona "no faktycznie trzeba by było...najlepiej, gdyby pani trafiła do kliniki do jakiegoś profesora"No to na cholerę mi robi wziewne testy(akurat w styczniu tyle pyli...)niech od razu przekieruje mnie do kogoś kompetentnego....
Normalnie całą chodzę po zmarnowanych 3 godzinach i mam doła..jest tak jak po porodzie..nie wiedzą co ze mną zrobić...
A i jeszcze stwierdziła "to się chyba pani nie spieszy z następnym porodem, jeszcze pani tego nie odchowała"a ja akurat chcę w październiku się starać zacząć..Do 18 Jacka czekać nie będę....
No to się wyżaliłam.....