reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Nasze Porody :)

Tynka to ty tak ekspresowo jak i ja tyleze moje skorcze to od razu co 3 minuty byly i mnie nie zdazyli podac znieczulenia :p
 
reklama
Tynka ...... no z takim lightowym porodoem to ty miałaś dużo wcześniej wystapić i opisać go ku pokrzepieniu serc tym wszystkim co się porodu bały :tak:
 
Z tym zzo to chyba ściemniają bo pewnie można podać na każdym etapie porodu jakby tylko chcieli:baffled:,Tynce też mogli powiedzieć,że za szybka akcja i nie podadzą a podali.
 
Tynka fajnie, ze poszlo tak lekko, oby nam wszystkim poszlo hop siup.
Tynka - moglabys napisac w ktorym szpitalu rodzilas? i czy polecasz?
 
Niczka ja na Karowej rodzilam:tak: ale maja przepelnienie ...lekarka ktora prowadzila mi tam cukrzyce ciazowa powiedziala ze mam jechac na ostatnia chwile wiec pojechalam:tak: najpierw chcialam jechac jak mi wody odejda ale potem przypomnialam sobie jak to bylo ekspresowo u Skakanki i zmienilam zdanie... no i w sumie dobrze bo na bank bym nie dotarla do szpitala:laugh2: a czy jestem zaowolona... mysle ze tak :happy: znalam ten szpital bo rok temu rodzilam tam emilke.... no i wiecie co na oddziale polozniczym lezalam anwet w tej samej sali co z emilka i na tym samym lozku:laugh2: :laugh2: :laugh2:
 
Haha Tynka, na tym samym lozku nawet:-D
co do ekspresowosci;-)to ja bylam zla na mame,ze kazala mi jechac bo przeciez te bole to takie nie bole byly...przy Natalce to bym sie nimi wcale nie przejela bo po pierwsze nie byly regularne a po drugie zanikaly jak zmienialam pozycje wiec takie bardziej przepowiadajace:-)No a jakby mi wody odeszly w domu to bym musiala jechac do blizszego szpitala i w sumie lepiej bym na tym wyszla;-);-)ale to juz niewazne takie gdybanie jak ja to lubie sobie czesto pogdybac bez sensu:-D;-)

Tynka jeszcze raz gratuluje,ze tak szybko i niespodziewanie i w koncu nawet;-)Ciebie dopadlo.Rowniez gratuluje wyboru imienia, myslalam,ze bedzie Lenka albo Kalinka a tu... nagle Natalka:-D:-D
 
Porod jak porod.. bolało.. Pierwsza faza do przeżycia. Pojechaliśmy na porodowkę 15 stycznia ok 23. Położna w izbie przyjec nie była zachwycona (zreszta - te tam nigdy nie są), że będzie się musiała zajać rodzącą a nie oglądać tv. Mialam skurcze regularnie co 5 min.
Po badaniu stwierdziła, ze mam 2,5 palca rozwarcia i łaskawie zostawiła mnie w szpitalu. Nadmienie jeszcze, ze tego samego dnia popoludniu bylam ju z w tym szpitalu, i doktor rzeźnik odesłal mnie do domu.

Na porodówce byla cisza i spokój. Byliśmy z mężem SAMI.
Do godz. 4.00 było w miarę ok. Bolało, oczywiście, ale dało się znieść. W międzyczasie koło 2 w nocy przywieziona do sali obok babeczkę, ktora urodziła w poł godziny 3 syna! Alez jej zazdroscilam :-D tego expresu ;-) Po 4 kolejna już polożna mnie zbadała i w trakcie badania pękl pęcherz płodowy (mam wrazenie, ze to jakby jej wina). Okazalo się, że wody są zielone.
Zaczęly się bóle parte ale byly bardzo nieregularne i trwaly króciotko.. Miałam pelne rozwarcie ale szyjka długa jak u zyrafy (MariaOla) i mala nie chciala zejść niżej. Moje popieranie nic nie dawało, bo bóle parte były za krotkie. Potem byly coraz silniejsze, dostalam oxy, ale nic sie nie działo. Mala nadal wysoko z główką, na dodatek źle obrocona. Robilo sie już jasno, przyjeżdzaly kolejne rodzące a ja już bylam bez sil i darlam się w niebogłosy. Moj maż byl biedny - nie wiedzial jak mi pomóc. Lekarz uparl się, ze urodzimy fizjologicznie i ostatnie 3 godziny powtarzal, ze "jak za 10 minut nie ruszy to tniemy", albo... "Do 4 Pani urodzi,.... do 8 Pani urodzi....., do 9 to już napewno Pani urodzi..."
Czas jednakże w szpitalu jest pojeciem względnym :eek:
Przed 9 zdecydowali się na ciecie. Przewieziono mnie na sale operacyjna, gdzie babeczka anastezjolog probowała wkluc mi sie w kregoslup ze znieczuleniem podpajeczynowkowym, a ja rozkraczona na tym lozku mialam kolejne bole parte, nastepujace jeden po drugim. W koncu sie jednak udalo i przestałam czuć, ze mam ciało od pasa w dół.
Po chwili Zuzanka była już na świecie. Pokazali mi ją i zaniesli do badania, gdzie był moj Marcin. Siedział w sali obok, tak, że widziałam go caly czas jak tuli już naszą Zuzie do siebie, podczas gdy mnie zszywali..
Z malutką wszystko dobrze, dostala 10 pkt Apgar ;-)

Ogólnie nie pamietam już, ze bolało. Po porodzie nie ruszałam się caly dzień. Leżałam na sali pooperacyjnej. Ruszac zaczelam sie w dnu nastepnym. Bolało tak ze 3 dni, potem już tylko szew ciągnął.
Wogóle to zapoczatkowalam 16 stycznia czarna serie cesarek na gdanskiej Zaspie - na 16 porodow tego dnia - cięli 11 razy!

Nie ominął mnie jednak baby-blues. Nazwany przeze mnie także "depresją szpitalną". Z uwagi na to, że wody były zielone, Zuzia musiala dostawac antybiotyk, by zapobiec ewentualnej infekcji czekal nas więc pobyt 5-7 dni. Początek byl nawet niezly - mimo samopoczucia fizycznego. Mialam tylko problemy z laktacją i mala musiala być dokarmiana sztucznie. Ze mnie nie lecialo nic, a ja - mimo pomocy i wsparcia rodziny, ciotek z BB (tynka, Maria Ola - całus dla was) i personel szpitalnego w postaci siostr od laktacji- cierpialam z tego powodu bardzo. Z dnia na dzien czulam sie z tym jeszcze gorzej. Moj laktator - Avent nie chcial dzialac - tzn działal - tylko nie miał zupełnie czego ciągnąć. Babki od laktacji pomogly - daly laktator elektryczny - czulam sie troche jak dojna krowa - po kazdym karmieniu (próbie przystawienia do piersi) - dokarmianie sztuczne, a potem dojenie. Karmienie oczywiscie stricte co 3 h. Mała miala problemy z brzuszkiem i cierpiała - najczesciej nocami. A ja zastanawialam sie co ze mnie za matka.. i wciaz ten szpital - chwila z bliskimi, a tak - to jak w wojsku - cieżko bylo.. 4 dnia mialam placz na koncu nosa, 5 ryczałam regularnie, a w dniu wyjscia modlilam sie, by mała nie spadla z wagi, tak bysmy ogy juz isc do domu.

Jestesmy w domu od wczoraj. Pojawił sie nawal pokarmu. jeszcze wczoraj popoludniu było rożnie.. ale juz jest OK. Mam to za sobą..
Po szpitalu zostala mi tylko mania karmienia co 3 godziny... Czasem gdy ją budze, czuje się jakbym nie miała serca... :sick:
Mam nadzieje, ze i to minie.. :dry:
 
NO Skakanko mi ta Lena nie pasowala w ogole,a Kalina..... tez jakos takos nijakos:-p :laugh2:

Abeja mowilam ze bedzie dobrze i jest.....:tak:

W grupie razniej :laugh2: a my tu wszytskie razem to jeden niezly ekspert jestesmy:tak: i sobie pomozemy jakby bylo cos nie tak:laugh2:
 
Abeja współczuję przeżyć:no:ale dobrze,że już po wszystkim:tak:a w szpitalu to się nie dziwię,że miałaś deprechę i,że ryczałaś bo jakbym miała zostać tydzień to też bym wyła a i tak mi sie zdarzyło uronić łezkę;-)brr nie życzę szpitala nawet wrogowi (no chyba,że mojemu dyrowi:-D)Najważniejsze,że mała zdrowa jak rydz i dostała 10punktów:tak:a te antybiotyki to dają zawsze profilaktycznie:wściekła/y:i trzeba zostać dłużej.
 
reklama
Abeja ..... nikt nie mówił, że będzie lekko ;-) ale grunt, że historia ma happy end ... a lekarze zawsze robią co się da, by tylko poród nastąpił naturalnie, dlatego tak przeciągali, tylko ty bidulka w tym wszystkim się namęczyłaś. Ewo jesteś wielka ! :-) :tak:
 
Do góry