Ah!Co mi tam,tez cos napisze:-)Tego porodu balam sie duzo bardziej niz pierwszego.Pierwszy byl naturalny w 37tyg,ale za to ciaza byla zagrozona i kilka wizyt w szpitalu plus wysokie cisnienie.A ta ciaza-to tak jakbym nie byla wciazy (oczywiscie koncowka ciezka-przybylo ... troche kg:-))........9listopad,niedziela.Jak w kazda niedziele z przyszlym tatusiem zasiedlismy przed tv ze sterta filmow na dvd.Ja od rana chodzilam i zartowalam,ze to juz.Zostal nam ostatni film.Pozne popoludnie.Przerwa miedzy filmami,ide do lazienki...cos mokro,ale malutko.Zakomunikowalam tatusiowi.Tatus zazartowal : mama,jeszcze nie,jeszcze jeden film.No o.k!Polozylam sie i ogladamy film.Film sie skonczyl,wstaje ...no i polecialo troche wiecej.Nie wiem co robic bo przy pierwszej ciazy wod polecialo dosyc sporo.Godz.22-ga.Dzwonie do mojej mamy i naiwnie,a zarazem zartobliwie pytam ile mam czasu.To byl blad-mama zaczela panikowac : dzwon na pogotowie,dzwon na pogotowie!!!Nie wiem czemu dostalam ataku smiechuChyba ze strachu!Pomyslalam wtedy,ze co ja sie bede speszyc...Powoli zaczelam sie szykowac do szpitala,co bylo przerywane czestymi tel.spanikowanej mamusi.Dodam,ze zadnych dodatkowych objawow nie bylo,oprocz oczywiscie bolacych pachwin,ktore i tak juz od pewnego czasu doskwieraly.Myslalam sobie,ze co bede dzwonic na pogotowie-sama sie zawioze do szpitala.Godz.24-ta.Wsiadam za kolko,tatus siedzi obok,torba na tylnim siedzeniu.Szybka decyzja czy napewno ten szpital.Jedziemy.Oczywiscie ,,glupawka''mnie nie opuszcza:-)Dopiero jak podjechalam pod szpital nerwy daly o sobie znac.Izba przyjec.Pani bardzo nie mila.Pani doktor troche mniej.Po calym przyszykowaniu mnie na porodowke-prysznic.Lazienka obskurna i ...zimna woda !!!!Z nerwow i ze strachu zaczelam plakac pod tym prysznicem.Porodowka-tu mile zaskoczenie-sale pojedyncze,nowiutkie.Rozwarcie 3cm,nic innego sie nie dzieje.1-sza w nocy.Leze na lozku,podlaczone KTG,tatus obok na krzeselku.Co chwile wchodzi jakas inna babka.Z wygladu ciezko wyczuc czy to lekarz,czy polozna,czy salowa...i wszystko by bylo o.k gdyby nie fakt,ze NIENAWIDZE kobiet ginekologow.Do 6-tej rano nic sie nie dzieje...ale co to????Do pokoju wchodzi facet.Jedyne co powiedzialam to : W koncu jakis facetPodali mi kroplowke.Minelo pol godziny-nic.Zwiekszyli dawke kroplowki-cos zaczyna bolec....Badanie,9cm,pani mnie informuje,ze jeszcze nie.Zwijam sie z bolu,malo rekawa tatusiowi nie oderwe,a ona mowi,ze jeszcze nie!!!Pre.Pani mowi,ze absolutnie mam nie przec bo to jeszcze nie czas.Jak mam nie przec jak to sie samo prze.W momencie kiedy ta pani sie odwraca do wyjscia wchodzi nastepna,szybko zerknela na to co u mnie sie dzieje i tylko zdazyla krzyknac : jakie pol rozwarcie jak to jest pelne rozwarcie!!I sie zaczelo.....Trzy razy zaparlam.Nie chcialam sie dac zbadac w czasie skurczu bo nie ma nic gorszego jak badanie w jego trakcie.Ze wspomnien tatusia to miedzy skurczami oczywiscie mialam glupawke i gadalam glupoty ale w trakcie skurczow nie bylo mi do smiechuBole parte trwaly niecale osiem minut:-)...i w koncu polozyli mi SERDUSZKO na piersi!!!!Urodzil sie o 9.12 rano,wazyl (o zgrozo 3950),mial59cm.Tatus oczywiscie lzy szczescia...Moment narodzin jest niesamowity......Zszywala mnie pani,ktorej na oko dalabym moze 18lat.Pan doktor-przeze mnie umilowany-gdzies znikl.Pozniej jeszcze mialam z nim do czynienia.Zawiezli mnie na sale,a wieczorkiem przywiezli OKRUSZKA:-)
Tak porownujac te dwa moje porody to przy pierwszym nawet nie pisnelam,tylko zgrzytalam zebami z blizej nie znanych mi przyczyn,a przy drugim....to przez caly dzien po porodzie nie moglam mowic tak ucierpialo gardloA mowia,ze drugi porod latwiejszy...Kazdy porod to inna historia.
Tak porownujac te dwa moje porody to przy pierwszym nawet nie pisnelam,tylko zgrzytalam zebami z blizej nie znanych mi przyczyn,a przy drugim....to przez caly dzien po porodzie nie moglam mowic tak ucierpialo gardloA mowia,ze drugi porod latwiejszy...Kazdy porod to inna historia.