reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Nasze porody (bez komentarza)

Niki ja tak samo:p mnie mój już wkurzał podczas ktg:p starałam się mi pomóc, a to przynosiło odwrotny skutek:p dobrze, że nie mógł "prawnie" być ze mną na cc:p:p
 
reklama
Niki ja tak samo:p mnie mój już wkurzał podczas ktg:p starałam się mi pomóc, a to przynosiło odwrotny skutek:p dobrze, że nie mógł "prawnie" być ze mną na cc:p:p

Prawnie mógł, ale tylko w niektórych szpitalach jest to prawo respektowane. Jedyny przypadek, kiedy by go mogli nie wpuścić w świetle prawa, to zagrożenie epidemiologiczne. Po prostu nie lubią jak im się na ręce patrzy i tyle. Tak samo wypraszają facetów przy badaniu dowcipnym.

Przepisy są takie, że na życzenie pacjenta, osoba bliska może być przy każdym zabiegu, badaniu itd. Dlatego nie mają prawa żądać opłat za porody medyczne, bo to podchodzi pod powyższe prawo. Sprawy w sądzie są w 99% wygrane o zwrot kosztów porodu rodzinnego. To jest swoją drogą absurd, bo szpital nie dość, ze musi oddać za poród to jeszcze pokryć koszty rozprawy jako strona przegrania. Widocznie musi im się opłacać, bo większość osób oleje to i nie pójdzie do sądu. Takie społeczne przyzwolenie, ale w sumie taki kraj, że każdy kradnie.

Ja jakbym nie był przy porodzie to poszedł bym pić z kumplami, bo ze stresu bym w chacie nie wysiedział, a wyobraźnia swoje działa, co się tam dzieje lub może stać. Wolałem być jednak na miejscu.
 
no ale jak jest kilka pan na sali i wszystkie badają, to chyba trudno, aby panow nie wyprosili?? Ja bym wolała, aby mąz sąsaidki mnie nie ogladał :eek:
 
no toż piszę o kilku pacjentkach na sali!!
Tak było na sali wybudzeń - wypraszali wszystkich 3 panow na czas badania, co ja akurt popieram
 
To może i ja opisze swój poród, chociaż minęło od niego jużtyyyyyyyle czasu.
[FONT=&quot]28.12.2011 wieczorem śmiałam się do męża, że muszę dopakowaćtorbę do szpitala bo coś czuje, że do 05.01.2012 (termin planowanej cc) niedoczekam. Prosiłam go też wcześniej by nie brał teraz dużo spraw sądowych, bojak się zacznie, a on będzie w sądzie to się do niego nie dodzwonię. A on 29.12 wybierał się na 2 sprawy, co mnie trochęzdenerwowało. A on się ze mnie śmiał, że przecież jutro nie urodzę. I nastałoto jutro. Od 9 rano miałam takie bolesne skurcze, a dokładniej jeden ciągłyskurcz, że myślałam, że ściany będę gryźć. Zadzwoniłam do położnej i doktora i choć to naskurcze porodowe nie wyglądało kazali jechać do szpitala. I mój kochany K.musiał szukać zastępstwa na te swoje sprawy[/FONT]:-)[FONT=&quot]. W szpitalu okazało się ( tak jak już w drodze doszpitala przypuszczałam ), że to atak kolki nerkowej. Wybadali mi 2 kamyki ipołożyli[/FONT][FONT=&quot]napatologii. I tam przeleżałam 5 dni (w tym sylwestra) pod kroplówkami łagodzącymitrochę ból. 02.01.2012 przyszła do mnie położna i powiedziała, że nie ma sensuczekac do 05.01 i że jutro rano zrobiąmi cc. Jejku, jak ja się ucieszyłam i przeraziłam jednocześnie. Tak więc wewtorek rano zrobili mi lewatywkę, spakowałam się i poszłam na porodówkę.Przyjechał K. i pozwolili mu ze mną poczekać. A trochę się tam naczekaliśmy, bolekarzowi wypadł jakiś zabieg wcześniej i nasłuchaliśmy jak rodzą kobiety obok. Dwójkadzieciaczków się w tym czasie urodziła, a ja nie mogłam się coraz bardziejdoczeka mojego[/FONT]:-)[FONT=&quot].[/FONT][FONT=&quot]
Wkońcu przyszła moja kolej, zawieźli mnie na salę, podłączyli te wszystkiekroplówki i inne sprzęty, a anestezjolog zabrał się za wkłuwanie w moje plecy.Było to tragiczne, bo mnie kłuł, kłuł i kłuł i nie mógł trafic ( K. naliczył mipóźniej kilkanaście śladów po igle). Przezto jeszcze bardziej się zestresowałam, zwłaszcza że co chwile przechodził mniejakiś prąd po nodze. W końcu lekarz zadecydował, że mnie uśpą. Pamiętamjeszcze, że rozmawiali między sobą o pobraniu nam krwi pępowinowej i odpłynęłam. Potem myślałam, że umieram. Ktośmi mówił, że mam wziąć głęboki oddech, a ja nie mogłam nic zrobić: chciałam cośpowiedzieć ale nie dałam rady, chciałam ruszyc ręką, ale też nie dałam rady.Dopiero po chwili dotarło do mnie, że się wybudzam już PO. Kiedy udało mi się wkońcu wydusić z siebie jakieś słowo to zapytałam tylko czy dzidzia zdrowa[/FONT]J[FONT=&quot]. Potem przewieźli mnie na salę, a ja próbowałam siędo końca wybudzić. Był ze mną K., pokazał mi zdjęcia naszego Bartusia jeszcze zzakrwawioną pępowinką. Tak strasznie było mi smutno, że nie zobaczyłam jakMałego wyciągają mi z brzucha, ale za chwilę położna już mi go przywiozła, K.położył mi go na piersi i już byłocudownie[/FONT]:-).

Jejku, ale się rozpisałam.
Ogólnie cesarkę wspominam dobrze, bo bardzo szybko doszłam do siebie. Szkoda mi tylko, że nie widziałam jak Młody się rodzi. No i to wybudzanie było dla mnie bardzo strasznym przeżyciem. [FONT=&quot] [/FONT]
 
Renna tak, wybudzanie z narkozy bywa straszne. A ta próba znieczulenia - okropne. Niedoświadczony anestezjolog czy coś innego?
Grunt, że szczęśliwie się skończyło! No i fajnie, że o 3 dni mniej czekania, bo to o 3 dni mniej nerwów:-)
 
Anestezjolog co prawda wygladał na mniej niż 20 lat, ale moja położna twierdziła, że to dobry lekarz:-). Mi tłumaczył to tym, że mam skrzywiony kręgosłup i tkankę tłuszczową, która utrudniała mu znalezienienie odpowiedniego miejsca:-).
I jeszcze jedno: od czasu porodu nie miałam ataku kolki nerkowej:-D. Nie wiem czy urodziłam moje kamyczki w międzyczasie, czy poprostu dzidziuś już tam nic nie naciska. Jak znajdę troszkę czasu to muszę się wybrac do urologa na kontrole.
 
reklama
Krupka: wiem, że chodziło o pacjentki, tak sobie zażartowałem. Jak rodziła Strzyga, to żadna inna nie rodziła tego dnia i jedyne panie na sali oprócz niej, to położne.

W naszym mieście są 3 porody, przy dobrych wiatrach, na raz. Mamy 2 sale porodowe, więc tłoku nie ma. A babka przecież nie leży cały czas na skurczach, więc w razie badania może z osobą towarzyszącą wyjść i nie trzeba nikogo po chamsku wypraszać, zachowując prawa wszystkich.

Operacja czy nie, jeśli nie ma zagrożenia epidemiologicznego, to osoba bliska ma prawo być przy zabiegu, jeśli pacjent ma taką potrzebę. W niektórych szpitalach w Polsce bez problemu może mąż być przy porodzie cesarskim cięciem, czasem nawet do tego zachęcają. Kiedyś to będzie standard.
 
Do góry