nimfii to nieźle z tym upadkiem, widzę że u części z nas, w zaciszu domowym odbywają się sceny mrożące krew w żyłach. Ja jeszcze nie miałam okazji widzieć, jak Natalce leje się krew [poza szczepieniami], ale aż mnie trwoga obleciała na samą myśl, sądziłam że jestem twardsza w tego typu chwilach, ale niestety z przykrością przyznaje, że trzeźwość myśli raczej mi się stopuje i ustępuje miejsca popłochowi. Nie oznacza to, że biegam jak oparzona, łapiąc się za głowę. Bardziej się zadręczam kłębiącymi myślami: "a co jeśli ?" "a co by było gdyby ?"
Moja młodsza siostra zostawszy pod moją opieką, bawiła się z kuzynem i tak niefortunnie upadła, że uderzyła buźką o podłogę i wybiła, a raczej w znacznym stopniu ubiła sobie ledwo wyrośniętego ząbka, jedynkę i od tego czasu wszystko w tym miejscu zaczęło jej się kiełbasić i do teraz źle rośnie już kolejny ząbek :/
Dlatego boję się takich upadków.
A co do prania, to ja od dłuższego czasu piorę rzeczy Natalii w Vizirze, tak jak i nasze. Tylko do jej ciuszków nie dodaje naszych płynów do płukania.
Moja młodsza siostra zostawszy pod moją opieką, bawiła się z kuzynem i tak niefortunnie upadła, że uderzyła buźką o podłogę i wybiła, a raczej w znacznym stopniu ubiła sobie ledwo wyrośniętego ząbka, jedynkę i od tego czasu wszystko w tym miejscu zaczęło jej się kiełbasić i do teraz źle rośnie już kolejny ząbek :/
Dlatego boję się takich upadków.
A co do prania, to ja od dłuższego czasu piorę rzeczy Natalii w Vizirze, tak jak i nasze. Tylko do jej ciuszków nie dodaje naszych płynów do płukania.