reklama
mikimauro
Fanka BB :)
Witajcie mamuski
Czy mnie jeszcze pamiętacie?
Ja jak zwykle tylko poczytać wpadłam, ale wiadomość od Eluni o Agnieszce mnie zmroziła na chwilke , więc sie odezwać chciałam że i ja kciukasy zaciskam za zdrówko dla niej i fasolki.Oby wszystko było ok.
ciężaróweczki- trzymajcie sie dzielnie, no i powodzenia:0
Co do nocnikowania, to z dumą się chwale ze dzięki niani mój Max siusia i kupca na nocnik. Na noc zaraz przed spaniem mały robi siusiu, potem jak sie budzi rano to od razu nanocnik go sadzam, po nocy pielucha jest suchusieńka, tylko lekko zgniecionaw ciągu dnia jeszcze zdaza mi sie nie " upolować" małego na czas, ale gdy jest z nianią , jest bezbłędnie.Co mnie cieszy bo mam juz dość tych pampków.To tyle na szybko, lece dalej Was poczytać na innych tematach. Buziaczki dla Was kochane mamuski.
Czy mnie jeszcze pamiętacie?
Ja jak zwykle tylko poczytać wpadłam, ale wiadomość od Eluni o Agnieszce mnie zmroziła na chwilke , więc sie odezwać chciałam że i ja kciukasy zaciskam za zdrówko dla niej i fasolki.Oby wszystko było ok.
ciężaróweczki- trzymajcie sie dzielnie, no i powodzenia:0
Co do nocnikowania, to z dumą się chwale ze dzięki niani mój Max siusia i kupca na nocnik. Na noc zaraz przed spaniem mały robi siusiu, potem jak sie budzi rano to od razu nanocnik go sadzam, po nocy pielucha jest suchusieńka, tylko lekko zgniecionaw ciągu dnia jeszcze zdaza mi sie nie " upolować" małego na czas, ale gdy jest z nianią , jest bezbłędnie.Co mnie cieszy bo mam juz dość tych pampków.To tyle na szybko, lece dalej Was poczytać na innych tematach. Buziaczki dla Was kochane mamuski.
ana545
Mama Gabrysia
Kamien z serca dbajcie o siebie !
Martussa82
Hankowa Matka-Wariatka :)
Agniesiu- trzymajcie sie!!! Sedruszkiem jestem z Wami!!!!
Hej :-)
Dziękujemy bardzo za kciukasy, przydały się :-)
Jak widać już w domciu jesteśmy. Niestety nie wczoraj a dopiero dziś nas wypuścili, bo w poniedziałek gdy skonczyły się plamienia złapały mnie skurcze, no ale w końcu sytuacja opanowana i teraz leżenie w domu. Tak jak Elunia pisała - dziękuję Ci bardzo za przekazanie wieści :-*, do szpitala zgłosiłam się z krwawieniem. Zaczęło się już w czwartek wieczorem około 22, ale myślałam, że to może przejściowe i postanowiłam przeczekać do rana. Wzięłam luteinę i "słuchałam" brzuszka, sprawdzałam ruchy. Gdy wstałam rano wkładka była czysta, ale wystarczyło że trochę się poruszałam, a znów zaczęło się krwawienie. Nie było na co czekać, ubraliśmy się i Wercię, bo nie mieliśmy z kim ją zostawić i do szpitala. Tam był mój lekarz, więc poszłam do niego na oddział. Po badaniu okazało się, że krwawienie jest spore, więc bez dyskusji na oddział. Tam leżenie plackiem, leki, spanie - dużo spania (to wielki plus pobytu w szpitalu ;-) ) i w poniedziałek już nie było najmniejszego plamienia. Za to pojawiły się skurcze i to bardzo bolesne, nawet co 15 minut - ból promieniował na nogi. Do tego Lili cały czas mocno napierała na szyjkę. Dostałam kroplówkę na noc i papaverynę w pupkę ;-) i na szczęście wszystko się uspokoiło, a tej nocy spałam jak niemowlę, nawet o 6 rano położna musiała mocniej mnie budzić na badanie tętna małej ;-) Jednak przez te skurcze wyszłam dopiero dziś a nie wczoraj. No ale na szczęście już wszystko ok, choć zaleceni - leżenie, leżenie. A Wercia? Rewelacyjnie dawali sobie z tatusiem radę, choć mała mocno przeziębiona. Nie było żadnych histerii, wielkich problemów z usypianiem i spaniem. A dziś jak mnie zobaczyła, to nie odstępowała na krok. Tuliła się co chwila, uśmiechała, buziakowała i co chwilę dotykała mnie po twarzy, jakby nie wierzyła, że jestem naprawdę
Szkoda, że to pewnie niedługo się skończy ;-)
Dziękujemy bardzo za kciukasy, przydały się :-)
Jak widać już w domciu jesteśmy. Niestety nie wczoraj a dopiero dziś nas wypuścili, bo w poniedziałek gdy skonczyły się plamienia złapały mnie skurcze, no ale w końcu sytuacja opanowana i teraz leżenie w domu. Tak jak Elunia pisała - dziękuję Ci bardzo za przekazanie wieści :-*, do szpitala zgłosiłam się z krwawieniem. Zaczęło się już w czwartek wieczorem około 22, ale myślałam, że to może przejściowe i postanowiłam przeczekać do rana. Wzięłam luteinę i "słuchałam" brzuszka, sprawdzałam ruchy. Gdy wstałam rano wkładka była czysta, ale wystarczyło że trochę się poruszałam, a znów zaczęło się krwawienie. Nie było na co czekać, ubraliśmy się i Wercię, bo nie mieliśmy z kim ją zostawić i do szpitala. Tam był mój lekarz, więc poszłam do niego na oddział. Po badaniu okazało się, że krwawienie jest spore, więc bez dyskusji na oddział. Tam leżenie plackiem, leki, spanie - dużo spania (to wielki plus pobytu w szpitalu ;-) ) i w poniedziałek już nie było najmniejszego plamienia. Za to pojawiły się skurcze i to bardzo bolesne, nawet co 15 minut - ból promieniował na nogi. Do tego Lili cały czas mocno napierała na szyjkę. Dostałam kroplówkę na noc i papaverynę w pupkę ;-) i na szczęście wszystko się uspokoiło, a tej nocy spałam jak niemowlę, nawet o 6 rano położna musiała mocniej mnie budzić na badanie tętna małej ;-) Jednak przez te skurcze wyszłam dopiero dziś a nie wczoraj. No ale na szczęście już wszystko ok, choć zaleceni - leżenie, leżenie. A Wercia? Rewelacyjnie dawali sobie z tatusiem radę, choć mała mocno przeziębiona. Nie było żadnych histerii, wielkich problemów z usypianiem i spaniem. A dziś jak mnie zobaczyła, to nie odstępowała na krok. Tuliła się co chwila, uśmiechała, buziakowała i co chwilę dotykała mnie po twarzy, jakby nie wierzyła, że jestem naprawdę
Szkoda, że to pewnie niedługo się skończy ;-)
reklama
pbg
mama Zuzanki ;)
- Dołączył(a)
- 25 Lipiec 2008
- Postów
- 1 572
Agniesia Dobrze, że masz taką pomocną babcię, oszczędzaj się kochana, a aLili tłumacz żeby się na ten świat aż tak nie pchała bo tu zimno strasznie ;-)
zapmarta widzę, że Karol równie uparty jak Zuza, też mi raz usiadła w samym środku parkowego błotka Co do inhalacji to żadne dziecko tego nie lubi, u nas pomagało włączenie bajek, ale nie raz i tak bywały 3-4 podejścia do jednej dawki.
antar w cale się tobie nie dziwię, że przeżywasz, bo ja przy byle katarze małej mam łzy w oczach i wolałabym żeby to mnie choróbsko dopadło.
Dzisiaj syberyjsko ubrane poszłyśmy na krótki spacer, żeby wymrozić zarazki. Oczywiście sąsiadka pukała się w głowę, że my spacerujemy w taki ziąb, ale od 3 miesięcy codziennie się hartujemy bezwzględnie w każdej i pogodzie i od tego czasu żadna choroba nas nie zmogła jeszcze
zapmarta widzę, że Karol równie uparty jak Zuza, też mi raz usiadła w samym środku parkowego błotka Co do inhalacji to żadne dziecko tego nie lubi, u nas pomagało włączenie bajek, ale nie raz i tak bywały 3-4 podejścia do jednej dawki.
antar w cale się tobie nie dziwię, że przeżywasz, bo ja przy byle katarze małej mam łzy w oczach i wolałabym żeby to mnie choróbsko dopadło.
Dzisiaj syberyjsko ubrane poszłyśmy na krótki spacer, żeby wymrozić zarazki. Oczywiście sąsiadka pukała się w głowę, że my spacerujemy w taki ziąb, ale od 3 miesięcy codziennie się hartujemy bezwzględnie w każdej i pogodzie i od tego czasu żadna choroba nas nie zmogła jeszcze
Podobne tematy
- Odpowiedzi
- 68
- Wyświetleń
- 25 tys
- Odpowiedzi
- 160
- Wyświetleń
- 24 tys
K
Podziel się: