reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Nasze maleństwa - pediatra, problemy, radości, jak rosną nasze pociechy

Miki no to na ostro macie z tym kopaniem kota:) To taki sposob na odreagowanie emocji, moze mu pokarzez inny;) Zosia poniewaz otacza ja sporo zwierzat i ja sama jestem zapalona obronczynia i milosniczka wie jak glaskac i wie jak nie wolno- i jak nie wolno to nie wolno, jesli zaczyna ciagac Maje za uszy czy ogon i widze ze Maja sobie nie radzi, odseparowuje dziewczyny od siebie/ tzn Maja idzie do innego pokoju, ale to Zosi jest bardziej smutno chyba:(
Poza tym jest caly czas na Nie, jak zapytam sie o cokoliwek slysze NIE, i dopiero jak zapytam moze tak to slysze TAK, ale jak czegos rzeczywiscie nie chce to jest zawsze nie. Troszke mnie irytuje ze zawsze mowi nie, ale agresywna wogole nie bywa, czasem na mnie po swojemu krzyknie ale i tak widze rozbawionego diabelka w oczkach- generalnie jest dla mnie teraz na maksa pocieszna, choc rzeczywiscie jest coraz trudniej i teraz to juz prawdziwe wychowanie sie zaczelo!
 
reklama
no moja też nie jest agresywna... mamy tu taką Zosie co to mieszkaja oni z nami i ta jest naprawde agresywna i czasem mnie trafia jak podchodzi i Ale ugryzie bez powodu, albo jej po buzi strzeli... normalnie taki mnie wtedy nerw łapie, że bym tej Zośce tak na dupe natrzaskała, że szok... ciagle jej mówie, że nie wolno nikogo bić a ona swoje... ostatnio to już miałam spiecie z matką Zosi bo jej powiedziałam, żeby coś z Zośką zrobiła bo ona bije albo gryzie bez powodu a moje dziecko spokojne to dlaczego ma cierpieć a Kaśka chyba focha strzeliła bo zabrała Zośke na góre i nie schodziła z nią jak my byłyśmy na dole... ale uważam, że to ona winna swoja bardziej pilnować jak wie, że jest agresywna...
 
No bo to nie wina tej Zosi i nie ona tu ma cos do roboty tylko wlasnie jej rodzice, ktorzy czasem sie zachowuja jak swiete krowy. Mnie tez wnerwia jak Zosia wchodzi do piaskownicy i zaczyna sie wszystkim dzielic, daje dzieciom, nie zabiera, nie wyrywa i bardzo garnie sie do dzieci, a te podchodza wyrywaja jej zabawki, jeden chlopiec sypnal jej piachem w twarz tylko dlatego ze usiadla obok i zapytala pokazuja na jego mlynek "co to jes?". Pierwsza reakcja to wiadomo zlosc na mlodego, ale potem wyhamowalam i pomyslalam gdzie jego matka zeby zwrocic mu uwage i powiedziec jak ma sie zachowywac wsrod dzieci, a ta siedzi i gada sobie przez komorke kiedy ja probuje wyjac Zosi piach zza powiek. Po prostu rece opadaja, dziecko samo sie nie wychowa i nie nauczy zasad wpolzycia spolecznego. Dla mnie osobiscie plac zabaw to swietna okazja do tego typu " nauk":)
Kilka razy zwrocilam uwage jak mi jakies dziecko popchnie Zosie albo uderzy, kiedy ta naprawde nic nie zawinila, raz zosia stala przy zjezdzalni przechodzi jakis chlopiec, zatrzymal sie i z calym impetem zepchnal ja ze zjezdzalni, jakbym jej nie zlapala to glowa by rabnela. I tak sie okropnie przestraszyla a nic zlego nie zrobila tylko sobie stala i patrzyla na samolot ktory lecial na niebie. Oczywiscie to ja musialam powiedziec cos temu mlodemu, a nie jego rodzice ktorzy sobie siedzieli na laweczce i opalali.
Duzo mam takich opowiesci i naprawde wnerwia mnie ze sa rodzice ktorzy wierza ze ich dzieci same dorosna do tego aby sie dzielic, nie bic innych, nie pluc nie sypiac piachem itd. Brrrr
 
No to teraz ja coś powiem z innej strony. Cieszcie się te które macie dzieci spokojne. Jurand nie jest dzieckiem spokojnym i leje ile wlezie na placu zabaw. Mogę sobie mówić, gadać i przepraszam was bardzo, ale on jest jeszcze w takim wieku, że wie, co mu wolno a czego nie i mówiąc często NIE zrobi to czego mu nie wolno. Staram się go pilnować, żeby inne dzieci nie obrywały, ale czasem nie zdążę. Cieszę się tylko, że trafiam na normalnych rodziców, którzy nie robią mi awantur i mówią, że z czasem przejdzie, oni mieli to samo. Przyjdzie moment, że jakaś rozhisteryzowana mama zrobi mi awanturę. A dziecko leje zawsze za coś, nigdy nie ma za nic. Nam się tylko wydaje, że jest to za nic. Czasem widzę jak Jurand mówi NIE, kiedy np na huśtawce huśta się dziecko, ze zjeżdżalni zjeżdża dziecko, jego nie jest takie, że niby temu dziecku nie wolno i jakby mógł to by mu za to walnął.
 
Aga być może i tak jest jak piszesz, że bije za coś, ja nie wiem za co Zośka leje Ale bo ona np. stoi i patrzy na coś, nawet nie dotyka ani nie mówi by jej to dać tylko patrzy a zośka ją ugryzie, albo trzaśnie ręką po twarzy... ot tak w mojej ocenie bez powodu bo nie było bodźca do takiego zachowania. Co innego jak w jednej chwili chcą to samo, no to rozumiem, że jest walka, ale jak moja tylko stoi i patrzy to nie ma powodu... no i co zauwazyłam to Zośka tak atakuje głównie przy swojej mamie bo jak Kaśka jest w pracy a ona z opiekunką to jest zupełnie inna dziewczynka... spokojniejsza i w ogóle nie robi histerii a jak jest Kaśka to u Zośki szał... Kaśka nawet nie może gotować bo ta sie rzuca i drze... histerie urządza... na nodze wieszasza i tak cały czas... czasem jak sobie tak myśle to być może ona ma mało mamy w domu i dlatego tak reaguje na nią by zwracać jej uwage na siebie... no i może też jest zazdrosna o mnie bo Ala mam mame a ona opiekunke a to nie to samo i może stąd ta agresja w stosunku do Ali... nie wiem sama tak próbuje to tłumaczyć, ale pewności nie mam bo jest tu też taki mały Antek w pobliżu i jak jej sie nie pilnuje to i jego trzepnie a on jeszcze młodszy od Ali bo z maja wiec ma 1rok i 3miesiace... nie wiem sama czym to tłumaczyć... ona wie, że nie powinno sie bić bo ja ją nieraz obserwuje i widze, że zamin Ali przyłozy to wpierw patrzy na mnie czy ja patrze czy nie wiec robi to z premedytację - tak mnie sie wydaje...
 
Mnie tez wkurzaja rodzice ktorzy nie reaguja w sytuacji gdy ich dziecko pozwala sobie na zbyt duzo , rzeczywiscie nie mozna winic dziecka tak jak pisze Aga dzieci maja rozne temperamenty i takie sytuacje sie zdarzaja - ale trzeba reagowac ja zawsze reaguje jak Gabrys lapie jakies dziecko za wlosy - czasem mu sie zdarza wlasnie , nie siedze wtedy i nie opalam sie udajac ze nie widze

Dla mnie to jest karygodne i najchetniej podszlam bym do takiej baby i sypnelabym jej piechem w oczy :sorry2: mialam kilka takich sytuacji , raz moja kolezanka gdy jej starsze dziecko kopnelo nagle Gabrysia w brzuch , nic nie powiedziala , na placu tez sie zdarzylo

To nie chodzi o to jak Aga pisze ze to sie nie zdarza bo to u dzieci normalne
ale jak ty Aga reagujesz i dla mie wtedy jest ok , najbardziej wkurza mnie gdy dziecko dostaje przyzwolenie odrodzicow na takie zachowanie :crazy:
 
Aga dzieci sa rozne i w tym wieku badzmy szczerzy maja prawo do roznych zachowan i absolutnie nie mozna ich winic ale tak jak pisze ana niereagujacy rodzice agresora to jest karygodne, bo po pierwsze agresor nie uczy sie ze jego zachowanie jest niedopuszczalne w grupie a po drugie dziecko lagodne nie wie o co chodzi i jednak miesza mu to w glowie. Ja zwykle tlumacze Zosi jak oberwie za niewinnosc ze nic zlego nie zrobila, tylko ktos nie dopilnowal swojego dziecka, ale dziecko tez nie chcialo zrobic jej krzywdy itd itd.
" Normalni rodzice" to dla mnie tacy ktorzy dbaja o iteres swojego dziecka i pilnuja aby nie przekraczalo ono rowniez granic innych dzieci. Jesli ktos sypie mojemu dziecku piachem w oczy a mamuska siedzi i gada przez komorke to brak reakcji mojej strony uwazam za nienormalny.
Dzieci bywaja mniej lub bardziej zaborcze o rozne rzeczy i jestem pewna ze nawet w tym wieku zrozumieja. Jak ja mowie do zosi " nie zabieraj, poczekaj az dziewczynka przestanie sie bawic albo sama ci da" to ta rozumie i bierze sobie cos innego. Jesli moge jeszcze napomknac w upominaniu dziecka wiele rodzicow mowi NIE, " nie rob tak" : dziecko nie wie w takim razie jak, nie dostaje alternatywy. Moze zamiast nie bij, mowcie poglaszcz, zrob cacy, zrob nonono itd.
 
Hello :-)
Pojawiam się po bardzo długiej przerwie. Mam nadzieję, że będę częściej bywać, bo to już końcówka pierwszego trymestru, poza tym mam nadzieję chłodniejsze dni nastaną i samopoczucie będzie lepsze. wojażowaliśmy trochę przez 2 tygodnie i stąd ten całkowity brak nas na forum.
Tak jest dziewczyny, każda z Was ma rację, a przede wszystkim z tym, że nasze brzdące są w kolejnym przełomowym okresie rozwojowym i uwidacznia się on przede wszystkim przekorą, badaniem możliwości i własnych sił we wpływaniu na otoczenie. Wercia też jest strasznie kapryśna, lubi sobie powrzeszczeć, popłakać by coś wymusić - wyjazd jeszcze bardziej to nasilił. Poza tym na placu zabaw też nie zawsze bywa aniołkiem i potrafi na jakieś dziecko krzyknąć lub próbuje ugryźć - przeważnie gdy ktoś chce jej zabrać zabawkę, którą ona teraz ma ochotę się bawić. Ale sama też wyrywa zabawki. Wiecie, ja jeśli nie dochodzi do "przemocy" typu pchnięcia, ugryzienia, nie reagują. Dzieci najlepiej od innych dzieci uczą się jak współdziałać. Oczywiście trzeba reagować na złe zachowania i tłumaczyć, ale wydaje mi się, że w trakcie zabawy do dziecka nie za dużo dotrze. Sporo trzeba korygować w domu, bo w domu też się zdarzają sytuacje, gdy młoda najchętniej by nas pogryzła, ale tego nie robi. U nas największym problemem są ucieczki, zwłaszcza w restauracji. Nie posiedzi nawet chwili, no chyba że podadzą jedzenie, to przez 5 minut zajada z naszych talerzy, ale poza tym to gania po całej sali, podchodzi do innych stolików, idzie za bar, jeśli są schody to non stop chodzi po nich, jeśli są otwarte drzwi wybiega na zewnątrz. Nie ma możliwości wsadzić jej do krzesełka (choć rzadko bywają), bo po 2 minutach jest wrzask. No i tak jemy na raty, najpierw jedno potem drugie... I tu nie mam pomysłu jak z tym walczyć, bo w domu normalnie jemy przy stole, spokojnie siedzi w krzesełku, nie ma żadnego biegania.
A z pozytywnych rzeczy to jest to, że dużo gada. układa zdania 2 wyrazowe, próbuje wszystko powtarzać - dziś było "poa sta" - pora wstać. Jak tylko postawię obiad na stole woła na cały głos "tata mniam mniam". Odmienia mama, tata jeśli mówi, że jakiś przedmiot jest czyjś - "mami, tati" i się oburza, że ktoś wziął rzecz kogoś innego. A najfajniejsze jest to, że nauczyła się mówić kocham - "kocha" i często przybiega, tuli się do naszych nóg i mówi "kocha" :tak:
No to tyle na przywitanie, postaram się bywać znów częściej, choć wybaczcie jeśli jeszcze sie nie uda, po prostu mdłości i ospałość wciąż męczą.
 
Agniesiu rewelacja ze konczysz pierwszy trymestr, naprawde wspaniale!!!
Z restauracja mam podobnie, Zosia non stop biega, dotyka wszystkiego, raz pobiegla za bar i nim zdarzylam zareagowac sciagnela kieliszek z polki. W krzeselku usiedzi jesli ma cos do jedzenia, ale generalnie chodzenie z nia poza dom na obiad to mordega:)
Zgadzam sie ze najwiecej to dzieci same sie naucza wspozyc miedzy soba, jednak w sytuacji przemocowej lub gdy ktores wyrywa innym zabawki to mysle ze nalezy skorygowac.
 
reklama
Witajcie mamuśki

Antar- co do kopania kociaka, to nie jest tak, ze ja Maxowi pozwalam na takie traktowanie zwierzecia,to jest nie dopuszczalne. u nas to wyglada tak , ze jak Max gania sie z kociakiem po kuchni i pupil już ma dosc to przylatuje do mnie i chowa sie za moimi nogami. Max ma więcej energi niz kociak i chcąc dalej wariować szturcha futrzaka żeby ten sie ruszył. zwsze upominam małego aby nie postepował tak ze zwierzeciem. Max jest maleńki, kota mamy dopiero drogi tydzień. Obydwoje uczą sie siebie na wzajem. Cały czas ucze Maxa [ i Maje] jak głaskać kociaka, jak z nim postepować. Np. nikt nie ma prawa nosic po mieszkaniu kota na rękach, za to na kolanach mogą go trzymać ile chcą [ ile kot chce]W naszym domu zawsze były zwierzęta, starsi chłopcy wiedzą jak z nimi postępowac, młodszych muszę nauczyć. Zresztą tak jak Twoje psy radzą sobie z Zosia, tak mój kociak z Maxem.Młody juz wie, ze za ogon ciagnac nie wolno, bo łapki będa podrapane;-)

Co do zabaw z innymi dziećmi, to całe szczescie moje dzieciaki nigdy nie zaczynały do innych dzieci. Owszem miedzy soba leja sie czesto i gęsto, ale do innych dzieci raczej nie. Innaczej wychowuje sie dzieci w " kupie " niz jedynaki. Moje dzieci całe dnie są razem, maja wspólny pokój zabaw, muszą dzielić sie zabawkami , zawsze ich tego ucze, nawet jedzeniem. jak mam jeden cukierek, to dziele go na cztery i daje po równo, lub nie dostaje nikt. Jak kupuje zabawke , to całej czwórce , gdy nie mam tyle pieniędzy, to nie dostaje nikt.Pisze o tym, bo mam koleżanke, która więcej kupuje młodszemu dziecku, bo wydaje jej sie ze starsze " zrozumie" bądz nie potrzebuje. Albo gdy starsze jest w szkole, młodsze zabiera do mc donalda. Potem dziecko sie wygaduje, starszemu jest przykro, młodsze zna już swoja pozycje u mamy, naśmiewa sie ze starszego, w przypływie złosci i zalu starsze leje młodsze i zadyma gotowa.Oczywiscie ta matka leje to starsze dziecko, bo jak smiało udezyć brata. To jest masakra normalnie. Znam tez małżeństwo, które świadomie uczy swoje córki lania się z innymi dziećmi.
Wracajac jednak do maluchów, to one rywalizuja strasznie ze soba, często jest tak ze w swoim domu dziecko zachowuje sie normalnie, a w piaskownicy z innymi dziećmi dostaje szału, szczypie , gryzie, wyrywa zabawki. Bo w domu kiedy chce i jaką chce zabawke ma, a w piaskownicy, nie przyjmuje sprzeciwu, ze dana zabawka która trzyma inne dziecko nie należy do niego i atakuje. W takich chwilach matka powinna zareagować i tak jak piszecie wklepywać do głow maluchom, co wolno a co nie, matki które nic nie robią nie reaguja są dla mnie tępe i głupie . To sie kiedyś odbije na nich. Bo takie dziecko koduje sobie w głowce juz od piaskownicy, że jak walne kolege za łopatke do piasku i mama nic nie mówi, to tak wolno robić, za pare lat jak podrośnie takie dziecie, trzepnie matke kijem do bejzbola bo ta nie chciała oddać mu pieniedzy z portwela. Troche drastyczny przykład, ale tak to jest. Czym skorupka za młodu nasiaknie, tym za staru będzie...
Ja sie teraz śmieje z mojego Maxa z tego jego nu nu nu... jak mi robi, ale ja tak go ucze, ze jak robi żle to pokazuje palcem i mówie głośno nie wolno! i on teraz tak robi, nawet jak go podpatruje, to czasami kota musztruje, ze nie wolno go drapać, kuca przed nim i gada nu nu nu.. śmieje sie z tego , bo gdyby kot mógł mówić to by mu też to samo powiedział, że za ciaganie za futerko jest nu nu nu..., albo Max bieże do ręki ramke na zdjęcie [ a wie ze mu nie wolno] robi to bardzo po woli i patrzy sie na mnie, ja robie mine na nie, a on od razu palec do czoła i nu nu nu... i sie śmieje ze mnie skubaniec hehe...:tak:
Agniesia- odpoczywaj, nabieraj sił, relaksuj sie [ na ile to możliwe przy małej]bo błogi stan szybko przeminie. Rety jak zerkłam na twój sówaczek to szoku doznałam, wydaje mi sie ze w zeszłym tygodniu chwaliłaś sie fasolką ;-):-)
zmykam do miasta moje drobie foremki, mam tyle spraw do załatwienia
a byłam wczoraj w zoo z dziećmi, zasypie Was zdjeciami Maxa[ porzyczyłam aparat od kuzynki]:-)
 
Do góry