reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Nasze maleństwa - pediatra, problemy, radości, jak rosną nasze pociechy

u nas gadanie się zaczyna. nareszcie nie wszystko zwie się TATA :-). pojawiła się MAMA, LALA, JAJA, DADA, BABA no i jeszcze własny, niepowtarzalny dialekt :-). jest też NIE i TA, oznaczające tak :-). no i cieszę się, że Gabie wreszcie włoski ruszyły. dziś była szczepiona (odra, świnka, różyczka) i nawet nie poczuła ukłucia, nawet się nie skrzywiła. no i mierzy 75 cm (centyl 25), waży 10,870 (centyl 75). podobnie się te centyle układają jak u starszego brata w tym wieku :-)

Zosiu BRAWO!!!!!!!!!!!!!!
 
reklama
brawa dla Zosi:-)

u nas to głównie jest TATA i BABA/BABTA i MEME, czyli jedzonko:-) Matik mówi jeszcze BRRIM/BŁIIM na samochody (wiadomo-facet;-)) i umie jeszcze pieska naśladować AU AU:-) no i ostatnio jak go usypiałam na noc to mu mówie, że trzeba zamknąć oczka i spać, i że zaraz będzie chrapał i zaczęłam naśladować chrapanie, wiadomo jak a ten łobuz posłuchał chwilę i zaraz sam zaczął tak robić:-D:-D:-D:-D

a MAMA moje dziecko wcale nie mówi... chyba zacznę strajkować i przestanę te brudne pieluchy zmieniać jak tylko TATA i BABA:dry::dry:
 
u nas Ala dużo już słówek powtarza TATA BABA na ptaki KAKA bo u nas to takie co kraczą teraz latają, HAU HAU na pieska i kotak zresztą też... AM na jedzonko DAJ DZIDZIA PAPA i już nawet nie pamietam co jeszcze, ale mama nie mówi!

antar no widzisz i Zosia zaczyna chodzić :), moja Ala też duzych gabarytów i wagi bo blisko 14kg ma i sama już chodzi odkąd skończyła roczek bo 3 marca skończyła rok a 6 marca zaczęła sama chodzić więc i duże dzieci jak są silne to i szybko chodzą :) WIĘC BRAWO DLA ZOSI no i na pocieszenie powiem Ci, że i moja Ala mnie terroryzuje histerią, tylko że ja nie mam tyle cierpliwości i newrów i czasem zwykle ją lekceważe bo wiem, że takim krzykiem chce coś wymusić a nie wszystko przecież jej wolno i nie wszystko jest dla niej bezpieczne... no i czasem pokrzyczy, zobaczy że to nic nie daje i przestaje... no każdy ma tam jakiś swój sposób na swoje dziecie a i to nie zawsze się sprawdza...
 
Witajcie mamuśki
Nie czytam wstecz, bo nie mam czasu, probowałam Was podczytać wcześniej, ale też mi sie nie udało
jedynie o lajfiku czytałam na bieząco
lajfik- jestem w szoku, oby Kuba szybko doszedł do zdrowia. Niestety miałam okazje dowiedzieć sie jak wyglada tu podejscie lekarzy w szpitalach i gp do pacjętów, w szczegulnoścki tych małych.
My też zaliczyliśmy szpital.
We wtorek wyladowałam z Maxem u mojego lekarza rodzinnego, bo wystraszyłam się tych wymiotów[ powrociły], zreszta zaczynał sie 5 dzień biegunki, co prawda gorączka ustawała, ale to było kjednak za długo. Tak wiec pojechałam, pan doktor powiedział że mały jest zdrowy i jak to zawsze ja panikuje.Najbardziej rozwalił mnie tekstem, ze{ Max to silny chłopiec, no zobacz sama} Ja patrze na Maxa który ledwo siedzimi na kolanach wtulony we mnie i mówie mu ze chyba nie wie co mówi, że no sorki, ze chyba nie jest silny, nie miał już siły stać na nogach. Masakra, odpowiedział tyl;ko że pod antybiotyk sie nie kwalifikuje i wysłał nas do sdomu.
Następnego dnia miałam bilans małego, wahałam sie czy jechać z ta biegunka, ale ostatecznie pojechałam, bo chciałąm pokazać lekarzowi to skrzywienie które Max jednak ma. Po powrocie zmieniajac pieluszke małemu zobaczyłam czerwona mazie z przodu podkładu, myślałam ze to jakaś kupka, ale nie, Max zaczoł sikać na czerwono. Biegiem zapakowałam go do auta i do szpitala, krew w moczu to nie żarty. W szpitalu akurat miał dyzórmój lekarz rodzinny, który strzelił żdziwko jak mnie zobaczył i pendem poleciał do recepcji spytać po co ja tu przyjechałam, zwiał mi z oczu i opstatecznie przyjoł mnie inny leparz. Powiedział ze nie jest to krew [ choć tak wyglądało] kazał dawać małemu sprajta i do domu. Masakra jakaś.Maż mowi że pojedziemy do polskiego lekarza, ale nastepnego dnia było świeto narodowe. Z rana zadzwoniłam do polski do meża kuzyna , który jest świetnym pediatrą. Kazał gonić do szpitala, że nerki nie maja co filtrować , ze są zamulone, to bardzo niebezpieczne dla dziecka. My z mężem w szoku, juz sie szykowaliśmy, ale Max wstał pozno a na pieluszce juz nie było żadnych mazi ani dziwnych przebarwień, za to była obsiuśkana. Znowu telefon i ostatecznie zostaliśmy w domu. Dziś już Max normalnie je [ bez nabiału nadal] i ochoczo sie bawi i chodzi już. Nigdy wcześniej nie spotkałam sie z czyms takim . No i mój lekarz, dno kompletne, konował cholerny*

Co do bilansu to Max wazy [ przez tą biegunke prawie 1 kg mniej]
9,930kg
79cm
Co do skrzywienia, bo nic już Wam nie pisałam,żebyscie nie p[owiedziały jak mój lekarz że przesadzam, to że Max jest na dzień dzisiejszy bardzo krzywy. Lekarz [ bardzo dobry] zmiezył do całego, nawet stopki, wszystkie kostki, kręgosłup ma prościusieńki, bioderka jak w ksiazce, prościutkie, zadna noga nie krutsza, żadnych przykurczy, noprmalnie nic. badał go kupe czasu i nie odpowiedział mi na moje pytanie czemu opn jest krzywy. Prawdopodobnie [ on tak sądzi] on sie naprawde taki urodził, moze być to wada genetyczna, tyle że w mojej i Roberta rodzinie nikt nie miał takich problemów. Powiedział ze bedzie go obserwował, a i że dopiero jak skończy dwa lata okaze sie jak bardzo to skrzywienie jest, bo wtedy szyjka sie wydluzy i będzie miał juz postawe chłopca, kazał czekać
.Zmykam sprzątać dom, bo przez ten czas co Maxik był chory zarosłam brudem, nic w domu nie robiłam...
 
Miki No po prostu brak mi słów!!!!!!!! co za konowały ci lekarze!!! Biedny Maxiolek :( Ale musiałaś się zestresować :(

Na pewno wyrośnie z tej krzywizny. Trzymajcie się cieplutko i dużo całusków dla Maxika :*:*:*
 
No cóż nasze dzieciaki rosną i już mogą zaczynać się bunty dwulatków...

czy ten bunt zaczyna się po roku:baffled: u nas to wychodzi na spacerach, mały wyrywa mi ręce idzie w swoją stronę, włazi w śnieg, a jak go podnoszę i ciągnę dalej to się drze. W domu tak nie ma, jak mu czegoś nie wolno to go biorę w inne miejsce i tyle pozłości się pozłości i mu przejdzie.

A jak inne dzieciaczki? Bo u nas to dziec zapomnial jezyka w gebie :)) jest czasami DADA, TATA (ale to mowi tak smiesznie, bo normalnie scisza glos, by wydobyc to bezdzwieczne T :)) poza tym wszystko czego ja zrozumiec nie potrafie :)) a gdzie mama?

u nas to samo, MAMA nie ma, za to TATA, DZIADZIU, DAJ, DAJ TO, DZIDZI, MANIA- to na psa, AM- na jedzenie, i dzisiaj udało mu się powiedzieć, DAJ PIĆ, PIT.

brawa dla Zosi

miki jestem w szoku.:baffled: zatkało mnie:baffled:
 
mikimauro pisałam Ci już jak tylko Max zaczynał chorować, że to prawdopodobnie to samo co moja Ala przechodziła gdzies już bedzie ze 3 tygodnie temu, jakiś wirus coś jak grypa żołądkowa bo Ala miała podobnie do tego co Ty opisujesz, tyle że ja nie byłam z nią u lakarzy bo wiem, że tu nie warto bo i tak nic nie poradzą a miałam z Polski syrop taki na rozwolnienie dla dzieci jest na recepte, ale my mieliśmy z apteki z "pod lady" i to jej podawałam i trwało to u niej ok. tygodnia wymioty i rozwolnienie po czym przeszło, ale rozwolnienie było takie, że pieluchy nic nie łapały i cały czas pranie miałam no i Ala nie miała apetytu to choć picie jej dawałam z mojego kubka bo z butelki też wówczas nie chiała...

ja już teraz nie latam tak do lekarzy bo mam uraz do nich. Kiedys już chyba Wam wspominałam, że jak urodziłam Ale to nas wypisali za dwa dni do domu a później dzwonili, że musimy wracać bo u Ali we krwi wykryli "bakterie" i muszą ponowić badania. Wrócilismy, ponowili i wyszło, że coś jest nie tak i musimy zostać w szpitalu. Nic nam nie powiedzieli konkretnie, ale musieli bobrać jej płyn móżgowo-rdzeniowy z kręgosłupa i nie mogli jej sie wkuć w ten malutki kręgosłupik i trwało to chyba ze 3 godziny a ja na to patrzyłam zza szyby... trauma dla mnie do dziś została, no i ostatecznie zadzwonili po jakomś strą kobiete profesorke, która przyszła, wszystko sie mnie wypytała odnosnie porodu i dlaczego już ponad 2 tyg po czasie był dopiero wywoływany no i ona sie wzięła za Ale i jej to wkłucie zrobiła i pobrała ten płyn, Ala była w inkubatorze bo i żółtaczke miała dośc silną i organizm sam nie dał by rady tego przerobić i nikt nam nic konkretnego nie mówił, dopiero ja wzięłam sam jej dokumentacje choroby i zobaczyłam, że oni w diagnozie wpisali jej sepse, a tym mogli by zarazić ją tylko w szpitalu... ehhh nadenerwowałam sie strasznie i napłakałam w tym szpitalu aż do tego stopnie, że szwy mi sie porozchodziły bo całe dnia i noce, póki mnie położne nie wygoniły na sale dla kobiet to siedziałam przy Ali, ale okazało się ostatecznie, że wszystko na szczęście skonczyło sie dobrze i Ala była zdrowa i zabraliśmy ja do domu, mi szwy wyczyścili ale kolejnych już nie założyli bo to już tydzien po porodzie było i za późno na nowe szwy było... więc sami rozumiecie... dziecko mi sie nacierpiało, ja napłakałam, nadenerwowałam i teraz już nie ufam tym lekarzom tutaj i wole sama coś jej podać po konsultacji internetowej czy telefonicznej z lekarzem z Polski niż iść do tych gamoni... uuuffff sorki za taki długi post
 
o ja cię, miki, a podobno to w Polsce służba zdrowia jest beznadziejna...:dry::szok::szok: brak słów normalnie...:dry::dry: ale dobrze, że już lepiej z Maksem, zdrówka dla Prezesa:tak:


zapomniałam, u nas też jest DZIDZI i DAJ:-) jak coś rzuci to mówi BAA czyli bach i piłka to też BA;-)

maltanka u nas na spacerach dokładnie tak samo. nie ma mowy żeby szedł za rękę. tzn idzie dopóki idziemy tak gdzie on chce, jak tylko chcę iść w inną stronę to on od razu na kolana i wyrywa rękę. ja go podnoszę to ten ręce do góry i się wyślizguje:wściekła/y:
 
reklama
miki duzo zdrowka dla prezesika
Ja rowniez staram sie omijac lekarzy szerokim lukiem,bo tez sie na nich kilka razy zawiodlam,np kiedys mlody mial biegunke ktora trwala 4 dni wiec poszlam do przychodni,a lekarz kazal mu dawac duzo napojow(jakbym sama tego nie wiedziala:sorry2:) i to wszystko co mi zalecil,jednak biegunka wciaz trwala i po 10 dniach znow tam poszlam,a on stwierdzil,ze przez 24 godziny mam mu dawac tylko wode,zero mleka i zero obiadkow:szok:ale stanowczo powiedzialam,ze nie da rady i wtedy laskawie dal nam recepte na jakies lekarstwo
 
Do góry