reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Nasze majowe dzieciątka ( poród, szpital, pobyt w domku)

reklama
ufff to przezylas,kurcze czytajac twoj porob przypomnialam sobie swoj,ktory nie byl zly,lae dlugi i ta chwila kiedy zobaczylam niunie poraz pierwszy,cudo,wszystkie bole przeszly ;D ;D ;D
 
Gluszek wiesz ja mam podobnie....i u mnie bylo najgorsze to ze nie pamietam pierwszych 3 dni tylko urywki i ze ciagle dawali mi morfine a znieczulenie zewn. lecialo podlaczone 24 godziny:(
co do zobaczenia pierwszy raz corki pamietam ze jak maz wszedl do sali to panicznie pytalam gdzie ona jest a ona lezala juz dawno spakowana na moim brzuszku.......dlatego zazdroszcze dziewczyna normalnego porodu i krotszego niz 48 godz....
 
wiesz ja w sumie rodziłam trzy dni :mad: :mad: :mad: - bo jeden dzień na porodówce - nieudana prowokacja, cąła noc i cały dzień następny skurcze samoistne, a na trzeci dzień znowu porodowka i ty razem się udało :mad: :mad:
 
Cela, nie zazdroszczę.

Mój, chociaż krótki, to bardzo wyczerpujący, a pierwsze tygodnie po nim zapamiętam do końca życia. Myślałam, że się rozsypię :-[ Tak jak po Piotrku mówiłam wszystkim, że już nie pamiętam, jak bolało, teraz już tak nie powiem :-)
 
cela głuszek lilith nie zazdroszczę wam takich przeżyć...

mój poród był... normalny ;) mniej więcej taki:
Termin miałam wyliczony na 6 czerwca, ale 27 maja o godzinie 3:40 obudził mnie pierwszy, dość słaby, ból w podbrzuszu. Pomyślałam „Czyżby jednak dzisiaj?”, ale położyłam się dalej spać. O 4:03 zabolało znowu. Leżąc w łóżku zaczęłam zapisywać kolejne „ataki” 4:35, 4:54, 5:05, 5:18, 5:46, 6:03 itd. Około godziny 7 stwierdziłam, że czas zapakować torbę do szpitala. Spakowałam więc rzeczy dla siebie, dla dzidzi i położyłam się jeszcze trochę. Bolało już co 10 minut. O godzinie 8:01 obudziłam męża, żeby poszedł po chleb, bo trzeba zjeść śniadanie ;) W czasie, gdy był w sklepie, zadzwoniłam do położnej – powiedziała żebyśmy lepiej przyjechali, akurat ma dyżur, to sprawdzimy, co się dzieje. Zjedliśmy śniadanie, wzięłam prysznic, ubraliśmy się i pojechaliśmy do szpitala. Było ok. 9:30.
Weszliśmy na 1 piętro, położna stwierdziła, żebym się poszła „przyjąć” do szpitala „tak na wszelki wypadek” więc z powrotem na parter – fajnie się chodzi po schodach, gdy ma się bóle... Tam dwie panie pielęgniarki odpytały mnie ze wszystkiego co możliwe, kazały się rozebrać i bez majtek, za to z taką wielką ligniną między nogami, wróciłam na oddział. Poszliśmy na salę porodową, przyszedł lekarz, bardzo sympatyczny i mówi: „No widzę, długie nogi pani ma, blondynka, lubimy blondynki, jest pani w ciąży, a poza tym co słychać?”. Ja mu na to, że takie dziwne bóle mam od rana. Doktor zbadał mnie i mówi „Termin terminem, ale dzisiaj pani urodzi. Rozwarcie 5 cm”. Zmierzyli mi brzuch i stwierdzili, że dziecko ok. 3100.
I tak od godziny 10:00 siedzieliśmy sobie w salce, bolało coraz bardziej, trochę sobie na piłce poskakałam, wtedy było prawie przyjemnie... Co jakiś czas podłączane było KTG, żeby posłuchać czy z Weroniką wszystko w porządku. A później... no cóż, delargan, bóle parte, dużo krzyku... i o 13:56 nasza mała Weronika wyszła na świat. Dodam, że ona nie krzyczała, a ja owszem, z całej siły ;)
Torchę się z wymiarami pomylili, bo córcia ważyła 4000. Ale co tam, jaważniejsze że obyło się właściwie bezproblemowo :)
 
U mnie straszyli 4 kg a Marysia "zaledwie" 3600 wyskoczyła ;D ;D ;D. jak czytam takie opiosy porodów jak twój to myślę, z enia ma sprawiedliwości na świece buuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu
 
reklama
Do góry