reklama
na mnie dzieki Bogu nikt sie nie kładł - dla mnie najgorsze było jak połozna przychodziła co godzinę i kiwała z powątpiewaniem głowa i mówiła - ta szyjka to sie niogdy nie otworzy... bardzo mnie to moblilizowało - chociaz położna była super
C
cela
Gość
opisze tez swój poród bo mam akurat chwilke..
odrazu mówie że tego co jest wczesniej napisane nie przeczytałam więc mój opis może byc troche nie w deseń![Smile :) :)](data:image/gif;base64,R0lGODlhAQABAIAAAAAAAP///yH5BAEAAAAALAAAAAABAAEAAAIBRAA7)
mój poród rozpoczął sie w 37 tyg i 5-tym dniu
o godzinie 14:00 zaczęły mi odchodzic wody.. akurat bylismy z chłopakiem u znajomego..
na jego podjeździe poczułam "coś mokrego"![Smile :) :)](data:image/gif;base64,R0lGODlhAQABAIAAAAAAAP///yH5BAEAAAAALAAAAAABAAEAAAIBRAA7)
no to biegiem w auto .. do domu po cały asortyment i do szpitala..
w samochodzie na trzech ręcznikach bo tylek caly mokry![Smile :) :)](data:image/gif;base64,R0lGODlhAQABAIAAAAAAAP///yH5BAEAAAAALAAAAAABAAEAAAIBRAA7)
w szpitalu oczywiście zalececono mi spacerki bo skórczy ni widu ni słychu..
o 21:00 podłączono mi oksytocyne.. na poczatku git ale po zwiększanej dawce co poł godziny o 22:00 nie byłam w stanie zejśc z łożka..
koło 23:00 połozna powiedziała mi "rozwarcie na 3 cm" a ja juz miałam dośc.. pytam się jej więc ile jeszcze przewiduje.. jak usłyszałam 7-8 godzin to zamarłam..wiem że niektóre kobiety maja bardzo długie porody ale dla mnie w tamtym momenie to była tragedia![Smile :) :)](data:image/gif;base64,R0lGODlhAQABAIAAAAAAAP///yH5BAEAAAAALAAAAAABAAEAAAIBRAA7)
oczywiście moj chłopak wycieral mi juz w tym momencie pot z czoła i nawet nauczył sie oddychac![Smile :) :)](data:image/gif;base64,R0lGODlhAQABAIAAAAAAAP///yH5BAEAAAAALAAAAAABAAEAAAIBRAA7)
![Smile :) :)](data:image/gif;base64,R0lGODlhAQABAIAAAAAAAP///yH5BAEAAAAALAAAAAABAAEAAAIBRAA7)
nawciągałam sie gas and air.. ale raczej nic mi nie pomagal..
poprosiłam o epidural.. w trakcie zastrzyku tez wdychalam gas and air.. cięzko mi było sie nie ruszac .. nie zdązyłam powiedziec anestezjologowi ze mam akurat skurcz a on mi w tym momencie zaczoł wbijac igłe.. bolało jak cholera..
epidural miał zadziałac po 15 minutach.. ale jak sie okazało zadziałał ale tylko na jedna polowę.. więc jedna noge i posladki miałam pozbawione czucia a druga z czuciem..więc dałam sie pokłuc w kregosłup a i tak bolało jak cholera.. w między czasie akcja porodowa sie zatrzymala.. skurcze były ale porod sie zatrzymał..nagle obok mnie znalazły sie trzy połozne i dwóch lekarzy..
poinformowano mnie ze musza pobrac krew z głowki dziecka zeby sprawdzic czy z nim wszystko w porzadku..
mój chłopak trzymał mi głowe i mówił do mnie zebym nie zaglądala co tam robia.. polozna dawała mi na zmiane to tlen to gas and air..
jakos poszło..
ale dalej nic sie nie działo.. skurcze były.. poród stoi w miejscu..lekarze zaczeli sie zastanawic nad cesarskim cięciem..
po zrobienu badan krwi dziecka stwierdzono ze musza pobrac krew jeszcze raz.. wiec lekarz znowu zaczął dobierac sie do ?Wojtusia z igłami..na szczęcie nie zdążył jeszcze wbic igły bo odepchnęła go połozna.. Wojtuś stwierdził że jednak chce sie urodzic naturalnie..![Smile :) :)](data:image/gif;base64,R0lGODlhAQABAIAAAAAAAP///yH5BAEAAAAALAAAAAABAAEAAAIBRAA7)
skurczy partych nie czułam.. kazano mi przec wtedy jak będzie mnie bolec..
parłam i parłam..jak dla mnie wieki..po każdym parciu pytałam sie mojego chłopaka czy już.. a on mi mówił że juz tylko troszke a głowka jeszcze nawet w połowie nie była
oszukiwal mnie drań jeden ![Smile :) :)](data:image/gif;base64,R0lGODlhAQABAIAAAAAAAP///yH5BAEAAAAALAAAAAABAAEAAAIBRAA7)
po kilku parciach poczułam pustke w brzuchu.. Wojtus wyskoczył prosto w ręce połoznej..
na moim brzuchu zapłakał o raz pierwszy..urodził sie o 1:55 w nocy..
ale po tych wkłóciach plamkę na główce ma cały czas.. to chyba tak na pamiątkę![Smile :) :)](data:image/gif;base64,R0lGODlhAQABAIAAAAAAAP///yH5BAEAAAAALAAAAAABAAEAAAIBRAA7)
odrazu mówie że tego co jest wczesniej napisane nie przeczytałam więc mój opis może byc troche nie w deseń
mój poród rozpoczął sie w 37 tyg i 5-tym dniu
na jego podjeździe poczułam "coś mokrego"
no to biegiem w auto .. do domu po cały asortyment i do szpitala..
w samochodzie na trzech ręcznikach bo tylek caly mokry
w szpitalu oczywiście zalececono mi spacerki bo skórczy ni widu ni słychu..
o 21:00 podłączono mi oksytocyne.. na poczatku git ale po zwiększanej dawce co poł godziny o 22:00 nie byłam w stanie zejśc z łożka..
koło 23:00 połozna powiedziała mi "rozwarcie na 3 cm" a ja juz miałam dośc.. pytam się jej więc ile jeszcze przewiduje.. jak usłyszałam 7-8 godzin to zamarłam..wiem że niektóre kobiety maja bardzo długie porody ale dla mnie w tamtym momenie to była tragedia
oczywiście moj chłopak wycieral mi juz w tym momencie pot z czoła i nawet nauczył sie oddychac
nawciągałam sie gas and air.. ale raczej nic mi nie pomagal..
poprosiłam o epidural.. w trakcie zastrzyku tez wdychalam gas and air.. cięzko mi było sie nie ruszac .. nie zdązyłam powiedziec anestezjologowi ze mam akurat skurcz a on mi w tym momencie zaczoł wbijac igłe.. bolało jak cholera..
epidural miał zadziałac po 15 minutach.. ale jak sie okazało zadziałał ale tylko na jedna polowę.. więc jedna noge i posladki miałam pozbawione czucia a druga z czuciem..więc dałam sie pokłuc w kregosłup a i tak bolało jak cholera.. w między czasie akcja porodowa sie zatrzymala.. skurcze były ale porod sie zatrzymał..nagle obok mnie znalazły sie trzy połozne i dwóch lekarzy..
poinformowano mnie ze musza pobrac krew z głowki dziecka zeby sprawdzic czy z nim wszystko w porzadku..
mój chłopak trzymał mi głowe i mówił do mnie zebym nie zaglądala co tam robia.. polozna dawała mi na zmiane to tlen to gas and air..
jakos poszło..
ale dalej nic sie nie działo.. skurcze były.. poród stoi w miejscu..lekarze zaczeli sie zastanawic nad cesarskim cięciem..
po zrobienu badan krwi dziecka stwierdzono ze musza pobrac krew jeszcze raz.. wiec lekarz znowu zaczął dobierac sie do ?Wojtusia z igłami..na szczęcie nie zdążył jeszcze wbic igły bo odepchnęła go połozna.. Wojtuś stwierdził że jednak chce sie urodzic naturalnie..
skurczy partych nie czułam.. kazano mi przec wtedy jak będzie mnie bolec..
parłam i parłam..jak dla mnie wieki..po każdym parciu pytałam sie mojego chłopaka czy już.. a on mi mówił że juz tylko troszke a głowka jeszcze nawet w połowie nie była
po kilku parciach poczułam pustke w brzuchu.. Wojtus wyskoczył prosto w ręce połoznej..
na moim brzuchu zapłakał o raz pierwszy..urodził sie o 1:55 w nocy..
ale po tych wkłóciach plamkę na główce ma cały czas.. to chyba tak na pamiątkę
reklama
Podobne tematy
- Odpowiedzi
- 0
- Wyświetleń
- 4 tys
- Przyklejony
- Odpowiedzi
- 169
- Wyświetleń
- 272 tys
Podziel się: