a ja jestem znowu po wyczerpującym 1,5 godzinnym usypianiu dziewczyn..,,,po prostu resztki sił to ze mnie wysysa....ostatnimi czasy ich spanie to masakra.....Na ogół spaly ok 14-15,zasypialy na ogol na naszym lozku,ostatnio tez w swoich lozeczkach,trwalo to kilkanasie minut i spaly 2-3 godz...teraz robi sie z tego istny koszmar....są spiące,mowia ze chcą "pać",chodzą i trą oczka,wiec daje je do lozeczek,tam po chwili lezenia,wypicia mleka czy herbaty zaczyna sie jazda,wyrzucanie wszystkiego ze srodka,skakanie,wyglupianie sie,jak nie zwracam na nie uwagi zadzieraja nogi na barierke i chca wychodzic....jak są w lozeczku pokazuja na nasze lozko ze tam chca spac,jak sie je wyjmie oczywiscie jest zabawa....dzis Nikola zasnela w miare szybko chyba tylko dlatego ze szalejac w lozeczku walnela sie o szczebelki,zaczela plakac,zlapala butle i zasnela....- zawsze tak "koi" swoje nieszczescia,Weronika odstawila szopke na maxa,darla sie w lozeczku raz o misia,raz o zalozenie majtek itd itp...juz sama przestawalam ją rozumiec...siedzialam i nie zwracalam uwagi...byla juz tak zmeczona ze normalnie padala co chwile,ale darla sie dalej,w koncu zaczela sie krztusic:/ ....potem nagle ze chce siku..jak ja dalam na nocnik nie chciala sie juz z powrotem ubrac,latala,po pokoju ryczac....sama juz nie wiedziala co chce,w koncu weszla na lozku,przytulila sie do mnie i zasnela....nie dosc ze wyczerpuje mnie to totalnie to serce mi peka jak widze taki placz a pojecia nie mam o co im a dzis jej chodzi....Pewnie mozna powiedziec ze nie musza spac....problem tylko w tym ze do wieczora sa na maxa marudne,zasna owszem szybciej i wczesniej niz zwykle,bo tak to jest nawet 23:/...ale standardem u Weroniki jest ze jak w dzien nie spi i polozy sie ja wczesnie wieczorem,po ok pol godzinie budzi sie z taka histeria ze niewiadomo co z nia zrobic,nie raz doprowadza ją to do wymiotow.........jest tak zmeczona ze niewiele do niej dociera....a jednoczesnie cos ją wybudza,,,....dlatego tak staram sie aby spaly w dzien....choc usypianie potem do nocy tez nie jest mi na reke,ale ewidentnie tego snu potrzebuja.....a zachowuja sie jakby nie umialy zasnac...nigdy nie zdarzylo im sie po prostu polozyc i zasnac,,.moze Nikoli ze dwa razy,Weronice nigdy,są zmeczona i staja sie marudne,...czasami wrecz histeryczne..Powiem Wam ze jak zbliza sie pora spania odechciewa mi sie wszystkiego....leb mi peka po dzisiejszej akcji,...spi teraz kolo mnie,golas maly,dopiero przez sen udalo sie zalozyc jej pieluszke,,.i chrapie jak mops...a tak sie przed tym bronila...
Myslałam ze z wiekiem bedzie latwiej ze spaniem-zasypianiem,a na razie robi sie coraz trudniej....